06.08.2021

*** [Na Górze Lotosu…]

Na Górze Lotosu krokodyle łapy kwiaty hibiskusa
Na bocznym ołtarzu „Śniadanie na trawie” Maneta
Za oknem figowiec. Pnącza wędrujące po ścianie
W trawie armie pająków. Krokodyle biczują gniewnie
Ogonami. Oczy mają pełne radości. Na skórze rogowe
Tarcze. Dwie otwarte paszcze „oczy zwrócone są ku mniejszemu,
samicy. Na jej łajdacki ogon zadarty”
Ze skalnego progu widoczne wzgórza pełne białych skał
Słyszę dzwoneczki owiec w pejzażu górskim pastoralnym
Mijam kapliczkę pośród ostów
Mój dom jest na dole jak malutki port
(powiedział ten który pasł owce i słuchał muzyki)
Rysował motyle na białym piasku. Otworzyłem album
Na dwudziestej stronie na obrazie Maneta stoimy i patrzymy
Oglądamy (uświadomiłem sobie że patrzący powinni istnieć
i miejsce skąd patrzą nie powinno być ukryte zaledwie przysłonięte)
Stąd liściaste gałęzie i jesienny chłód. Z dotykiem snu
O tobie której piękność (taka wyniosła smukłe giętkie ciało)
Przychodziły owce z oczami jak paciorki
Wielka Niedźwiedzica wisiała nad rzeką
Ogień wygasł w obozowym ognisku
Gwiazdy miałem na poziomie moich oczu
Widziałem cię za przezroczystą firanką rój świetlików przebijał mrok
(w takich chwilach otacza nas cielesność żywych kobiet)
Które każdego dnia rankiem rysują i malują brwi
Wczoraj czytałem wiersz cesarza z dynastii Liang:
„Jaką strunę w mojej duszy potrąciła
Ta dziewczyna w złotym naszyjniku,
Z piersiami olśniewającej bieli”

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Gnarowski, *** [Na Górze Lotosu…], Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...