Odchodzenie II
Pamiętasz bosego chłopca pochylonego nad książką,
gdy podkradał rozwiane Kresami słowa.
To wszystko stało się zanim księżycowy uśmiech
przeżył przypomnianą legendę zmarłych lat.
Od stuleci nadal wszystko dzieje się niby w próżni.
Jakiś dławiący się sobą staruszek o sękatych palcach
i rzadkich, rozrzuconych włosach,
parę razy szamotał się bez próby wypowiedzi –
w milczeniu.
Domki małej wioski,
do której tak chętnie wracałeś
wyglądały nie tylko jak
wygłodniałe ciała przedmieść,
ale i jak łąki pachnące, roszone poranną mgłą,
i te sosny, i brzozy powtykane
później w piaszczyste grunty
mazowieckiej ziemi,
na której stałeś, jak na dziedzińcu brukowanym
z kości swoich przodków.
A przecież jeszcze niedawno spijaliśmy
rozmowy bez słów
i karmiliśmy nasze umysły
wiarą, że sztuka nie umrze.
Więc nie rozumiem dlaczego
robotnicy spieszący na pierwszą zmianę
obiecują zwątpienie
i usprawiedliwiają się tylko przed sobą,
chociaż ty powtarzałeś:
jestem rozgoryczony
gdy widzę jak wszyscy
którzy ujrzeli światło wolności
w dalszym ciągu więzieni są
w wiecznym odradzaniu.
Wszyscy jesteśmy umierającą,
półnagą grudką ziemi –
nikt nie wie, że najpiękniejsze
kształty słowa
szukają ocalenia przed prawdą.
Tekst został zakupiony w ramach programu Tarcza dla Literatów.