31.03.2021

Opowieść zimowa

Jankone de Czarnekow,

archidiakon gnieźnieński,

stary safanduła i konfabulant

opowiada taką historię

(aż się wierzyć nie chce):

 

książę mazowiecki Siemowit

powziął podejrzenie że jego żona

piękna Ludmiła dopuściła się zdrady

(dziewczyna rzeczywiście z kimś

się przespała ale epizod ten

nie należy do naszej opowieści)

porwał więc żonę za włosy

po czym powiódł ją

czy też uwiódł (to nielogiczne

przecie była jego własną żoną)

do zamku w Rawie Mazowieckiej

tam po niejakim czasie

namyśliwszy się rozważywszy

wszystkie za i przeciw

odwiedził ją w alkowie

i udusił zresztą Janko

 

nie jest pewien czy była

to aby na pewno żona

może był to polski generał

(co kogo obchodzi polski

generał Polska czyli nigdzie

polski generał czyli nikt

jedna z miliarda cyferek

na cyferblacie historii)

którego ujęto w czasie walk

a może sam się poddał

oddając się w ręce najeźdźców

w każdym razie mówi archidiakon

 

zamknięto go w więzieniu

na Zamarstynowie albo też

w Brygidkach i traktowano go tak

jak powinno się traktować nieistniejącego

generała nieistniejącego państwa

czyli tak jakby nie istniał

nie dawano mu jeść nie dawano

mu pić okno w jego celi było wybite

wchodził przez nie wschodni mróz

minus trzydzieści generał leżał

powiada magister Jankone

 

poruszał się z trudem dostawał

wrzodów na całym ciele chudł

marniał w oczach (ale to nic

na co komu nieistniejący

generał) z każdym dniem coraz

bardziej opadał z sił kiedy prowadzono

go na przesłuchanie poruszał się

o kulach niechcący strącano go ze schodów

i nie podnoszono żądał właściwego

traktowania tzn. zgodnie z międzynarodową

konwencją dotyczącą jeńców wojennych

(lecz kto by się przejmował wojną

w kraju Nigdzie) ale oni go nie słuchali

puszczali mimo uszu zresztą nie

rozumieli po polsku nawet kiedy

mówił do nich po rosyjsku

więc – ciągnie swoją narrację

tamten ksiądz z Czarnkowa

 

któregoś dnia albo nocy

(nie bawmy się w detalistów)

wstawili mu do celi wiadro

z wodą ale może to nie była

woda tylko lód wiadro lodu

 

zresztą może

to była

Ludmiła

(albo puchlina wodna)

stwierdza Janicjusz

 

27.03.2012

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Przemysław Dakowicz, Opowieść zimowa, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...