24.03.2021

Podróż

                     Powrót do dni

                     10–12 sierpnia 1944.

 

Żegnały nas dymy

płonącego miasta.

Przede mną była

czarna czeluść drzwi

towarowego wagonu

z którego ściany

pięć lat wojny

nie zdążyło zetrzeć

liter PKP i białego orła.

 

Noc bez końca

ze spieczonym językiem

zaduch i ścisk

i płacz i klątwy.

Potem świt smrodliwy

w stukocie kół

mierzący minutę

po minucie odległość

od domu którego już

nie ma.

 

Gdzieś jest kres

tej drogi. Gdzieś

zatrzyma się pociąg

i otworzą się drzwi

i zobaczymy świat.

Tylko czy będzie to

świat dla nas…

 

Przygarbiałem, posiwiałem

a w pamięci ciąży to tak

jakby było wczoraj

bo wciąż jeszcze

toczy się we mnie

tamten pociąg śmierci.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bogdan Bartnikowski, Podróż, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...