Rdzeń życia
Dla kogo piszą współcześni poeci? Komu i na co potrzebne są wiersze? W społeczeństwie pierwszej dekady XXI wieku poezja nie uchodzi za wartość powszechnie pożądaną i konieczną do podnoszenia umysłowego i duchowego życia. Może dlatego, że ani poezja, ani poeci nie są medialni? Jednocześnie – jak twierdzi Edward Balcerzan: „poeci pragną być jak najbliżej świadomości najpowszechniejszej”.
Poezja? Pożegnanie z autorytetem i sacrum języka…
Gdy dominuje pragmatyzm, bierze górę myślenie i działanie zmierzające do szybkiego zysku, gdy człowiek od dzieciństwa przyzwyczaja się do natychmiastowego spełnienia swoich oczekiwań i pożądań wynikających z wyobrażeń o dobrym życiu, potrzeba czytania poezji została wyparta. We „wspólnocie” masowej straciła ona funkcję bycia u źródeł słowa – trwa bezwładnie jak niepamiętna tradycja, która beznadziejnie s i ę reanimuje, jest bo jest, świeci wielokrotnie odbitym blaskiem nie- znanych osób i dzieł. Odpychana znudzonym i cynicznym gestem rozpływasiębezpotomnie–tu i ówdzieżyje z jejautorytetusporagrupaosób (przyczymjesttoautorytetnawiarę,autorytetkonwencjonalny,autorytet dla naiwniaków).
Poetycka elita, krąg ludzi pielęgnujących poezję, traci na znaczeniu i słabniewewnątrzsiebiepodnaporemsymulacji i wirtualizacjimądrości, prawdy, piękna,dobra.
Skoro wszystko jest możliwe, siła znaków maleje, tracą one zdolność do odsyłania człowieka do rzeczywistości INNEJ. Toczy się więc proces degradacji i rozpraszania rdzenia życia, najpełniej wyrażającego się w poezji i pokrywającego się z jejistotą.
Rdzeńżyciato„wiecznotrwały”układodniesienia,którystanowi o tak prostym i jednocześnie fundamentalnym fakcie, jak chęć do życia i wiara w realność życia wewnętrznego. Ten rdzeń zatraca się i rozszczepia „w pustym” użyciu języka, który osiąga wyżyny technicznego, zmani- pulowanego artyzmu, ale nigdy poezji. Wierszopisarstwo mechaniczne –bezpokrycia w wartościach,doświadczeniachspołecznych,intelektualnych, w wewnętrznych zmaganiach, dramatach osobowości – jest zmorą każdego czasu. W naszej epoce z dawien dawna występujące zmory rozmnażają się na niespotykaną wcześniej skalę, multiplikują się medialnie. Ale i to trzeba wiedzieć: demokracja otwiera oczy na anarchię, na per- manentne zagrożenia ładu życia, na nieustanne rozbijanie porządków ist- nienia. Czyż nie można zwątpić w prawdę, ideę, sens, gdy destabilizacja, modyfikacje, modernizacje wciąż reorganizują rzeczywistość widzialną? Prawda, idea, sens nie są już gwarantami Porządku, bo używane są jak wszelkie elementy wymienne i zamienne. Wiersz bełkot, wiersz, w którym o nicniechodzi,wierszgniotsąodpowiedziąnaduchowąmiałkość naszychczasów.
Rezygnacja z prawdy w wierszopisarstwiekładzietamymiędzysłowem a odbiorcą,wyjaławiajęzyk(awięc i poezję) z realnychzwiązków z człowiekiem i przeżywanymi przez niego na co dzień dramatami,nadziejami –imponderabiliami codzienności, która jest tym bardziej uciążliwa, im bardziej dosłowna, trywialna, sama dla siebie,odmitologizowana.
Bez tradycji – rozumianej jako żywa, dyskutowana, „pracująca” pamięć –społeczeństwo przestaje być sobą, a u ludzi zmniejsza się zdolność i skłonność do twórczości i wytwórczości; uprawianie sztuki (w tym poezji) jest mylone z autoekspresją, wykrzyczeniem siebie, swojego nędznego, owładniętego ciałem „ja”; w zamian rośnie egzystencjalny ból z braku tożsamości osobowej i wspólnotowej; ten stan powoduje nie- zdolność do odsłaniania swojego przeznaczenia, czyni z nas poetyckich impotentów. Ten ból/brak wypełnia poezję współczesną i najnowszą. Ból uśmierzanadzieja,żenapotkamyautentycznątradycję,którajestzarazem nowoczesna – a także prawdziwą nowoczesność, która przedłuża trady- cję. Robert Gawłowski w książce poetyckiej Marco Polo (1987) konkretyzuje pierwszą i drugą zasadę. Jego podmiot liryczny utożsamiony ze słynnym włoskim podróżnikiem upewnia się w swoim „ja”, a jedno- cześnie umacnia wewnętrznie poprzez wyjście poza siebie. Tomik Gaw- łowskiego kończy spokojne wyznanie: „Cieszą mnie cząstki wiecznego tekstu,/Któryjestmidany./Wielkitodar,lecztrzebagonieustannieodna- wiać. Dlatego piszę”. Tradycja jest utrwaloną formą duchową, poprzez którą można stworzyć (zmitologizować) swój „marny czas”. Człowiek, aby istnieć w pełni, potrzebuje wciąż aktualizowanej, uwiarygodnianej, uczestniczącej w międzyludzkiej komunikacjilogosfery.
Nieustanne odnawianie prawdy poprzez doświadczenia osobowe i osobiste, obrazowe i emocjonalne, społeczne i filozoficzne – jest jednym z przeznaczeńpoezji; w tensposóbjestmożliweżyciepoetyckie,poetycka praca, która polega na budowaniu dróg do odnajdywania tożsamości, bez którejźlecierpimy,czylicierpimyjużtylko z tegopowodu,żemytotylko my.Niejesttosytuacjawzięta z naszejwspółczesności.Wretrospektywie zobaczyłjąCzesławMiłosz:„Terazwidzęzapylonedrogipowiatu/Imia- steczko w którymurzędnikupijasięcodzień/Zżalużejesttożsamytylko ze sobą” (fragment z wiersza Coznaczy).
Chodzi o odbudowaniezdruzgotanegopolametafizycznego,czyliwidzeniaprzezczłowiekarzeczywidzialnych w związku z niewidzialnymi.Zadaniewydajesięprzekraczaćsiłyaktualnieżyjącychformacji.„Konsumujemy”sytuację, w którejtreśćzaprzepaszczonejbądźniemożliwejwiarynieskłaniadoidei,zgodnie z którąwartożyć.Obojętnośćpłodziobojętność.Poezjęniszczynarcyzm,ograniczaniesię poetytylkodowłasnego„ja”, przewrażliwienie na własnym punkcie, niewychodzenie na zewnątrzjed-nostkowego i bieżącego czasu.
Przedsięwzięciemuczłowieczającymjestposzukiwanieidei,którainte- growałabyosobęjakoistotędoskonalącąsię i jakomiejscecudowne,gdzie skupiają się, przepływają byty i myśli, uczucia i marzenia, utraty i losy; bycie poetą polega na wszechstronnym samokształceniu, na umiejętno- ści zespalania swojej jaźni z posłannictwem społecznym, rozumianym nie jako współtworzenie (pozytywnej lub negatywnej) propagandy poli- tycznej czy ekonomicznej, lecz jako uczestniczenie w otwieraniu oczu na rzeczy niewidzialne, które są niezbędne każdemu w dokonywaniu samoidentyfikacji.
Odbudowywanie tożsamości nie odbywa się i nie odbędzie w poje- dynkę. Wiek XX dowiódł, że przekonania romantyków o doniosłej roli wielkich indywidualności w dziejach nie oznacza wcale zbliżania siędo szczęścia, a tym bardziej do doskonałości w rozumieniu chrześcijań- skim.WwierszuRuinyBoga,ruinyEuropyKazimierzBrakonieckipisał:
Abraham – pierwszy ludobójca. W ryku obojętności stoi
Jezus. Franciszek. Hitler. Stalin. […]
Wrzask podpalanych chorych rzeczy Pragnienie zmiany tak ostre jak śmierć. Przemoc i miłość.
Poezja w przestrzeni demokratycznej powinna uczestniczyć w jakościowym, a szczególnie duchowym wzroście Każdego.
Poczucie odosobnienia poety może wynikać z powodów egoistycznych; poeta, odcinając się od ludzi, nie uwzględnia potrzeb społeczeństwa; wyniosłość poetów pogłębia się od XVIII wieku, kiedy próbowano odnowić przymierze literatury ze światem poprzez „czułość serca”. Bronisław Baczko twierdził: „Wśród zasobu uczuć, które Jan Jakub [Rousseau] przypisuje człowiekowi jako naturalne, […] szczególną wagę nadaje on uczuciu litości, «współczucia», zdolności do utożsamiania się z innymi istotami, gdy cierpią. Serce «posiada» siłę ekspansywną,zdolne jest do obejmowania innych istot, do przenoszenia człowieka poza siebie i utożsamiania się z cierpiącą istotą przez porzucenie własnej, ażeby wziąć na siebie «inną»”. Poddanie się „głosowi serca” nie oznacza łzawości czy wrażliwości na osobiste bolączki, jest wsłuchiwaniem się w drugiego człowieka, w społeczeństwo odbierane jako zbiorowość podmiotowa, złożona z osób, a nie bardziej lub mniej anonimowych rywali w „walce o byt”. To zasłuchanie się człowieka w człowieka jest również początkiem/warunkiem podmiotowości poety, który jest w stanie rzetelnie uspołecznić rdzeń życia. Sens znajdujemy dzięki bliźniemu swemu. Uspołecznienie poezji powinno się dokonać w niej samej, poprzez myślową i duchową „reorganizację” poety. Nie chodzi przecież o to, aby na przykład wiersze rozwieszać w autobusach, na placach i ulicach i aby czytano je w mediach w najlepszych porach oglądalności i słuchalności. Media uprawiają przemoc, są nachalne, agresywne; odbiorca jest ważny statystycznie a nieetycznie.
„Głosserca”(dajmonionSokratesa,sumienie)sprzężony z głębiąindywidualnego i społecznego doświadczania spełnia jeszcze dwie ważne funkcje; wytrąca poetę z utopii całkowitej racjonalizacji lubirracjonalnościwszechświata.
Kształt-sens dzieła stworzenia, bytów ustala się za pośrednictwem duchowości człowieka.
Racjonalizm(zwłaszczatenempiryczny)oszałamiacudownością,możliwością stworzenia raju na ziemi, konstrukcją rzekomo niezachwianej wiedzy, podtrzymuje wiarę w scjentyzm, a jednocześnie podstępnieogranicza zakres doznań, człowieka czyni ślepym na Tajemnicę. Dobry jest racjonalizm, który stwarza głód irracjonalności i pozwala odkrywać nieznane przestrzenie wewnętrzne. W związku z tym powstało przekonanie, żepoezjajestprzedprożemodkryćnaukowych w zakresiefizyki.Wiara w Rozum Absolutny kreowany na obraz i podobieństwo rozumu ludz- kiego jest bałwochwalstwem.
Szaleństwoirracjonalnejwyobraźnistajesięgroźne,gdysłowo– a więc także poezja – traci gwarancjęspołeczną.
„Czułość serca”, wyposażając w „zdolność do obejmowania innych istot, do «przenoszenia człowieka poza siebie»”, pozwala dystansować się do własnej osobowości, widzieć ją w połączeniu z ludzką rzeczywistością, wybraną wartością, a nie pustką. Nie jest ona wyłącznie filozoficznym fantazmatem narzuconym przez egzystencjalistów,określa bowiemsytuację, w którejczłowiekniepotrafiosobiściezagospodarować swojego istnienia, wykorzystać przyrodzonych potencjałówżyciowych.
Motyw jałowości wewnętrznej wynurzył się na powierzchnię poema- tów i wierszyTadeuszaRóżewicza,ale i setekpoetówdrugiejpołowyXX wieku. Lektura wiersza Na powierzchni poematu i w środku uświadamia, że jałowość oznacza niemożność nawiązywania uczuciowego, a i chyba każdego innego kontaktu z ludźmi i ze światem. Reistyczna treść tego poematu prowokacyjnie nie ma nic wspólnego z człowieczeństwem; rdzeń życia zamienił się tutaj w swoje przeciwieństwo, w jądro śmierci, w przejmującą i pozbawiającą jakiejkolwiek energii świadomość bezi- deowości i bezsensowności. Różewicz poetycko podaje psychologiczny, socjologiczny i etyczny fakt, że człowiek bez wielostronnego kontaktu z tym, co widzialne i niewidzialne, przeistacza się w przedmiot bez war- tości, tak samo jak jego „dom” i „wiersz”. Podmiot poematu Różewicza egzystuje-wegetuje podobnie jak poeta z wiersza Rainera Marii Rilkego Głębia (w przekł. B.Antochewicza):
Nie mam kochanki, siebie nie pomnę, bezdomny w świecie całym.
Wszystkie rzeczy, którym się oddałem, wyrzucają mnie, bogatsze o mnie.
Poeta współczesny jest postacią jakby wydrążoną z pokarmów życia, po które nie może udać do Niewysłowionego i Niewidocznego. Któż powtórzyłby za Rilkem: „Bliższa jest również moja więź z NIEZNANYM” (Poeta, w przekładzie B. Antochewicza). U Rilkego przebywanie na wybrzeżu Tajemnicy ma genezę w symbolizmie. Różewicz i inni polscy poeci przeszli przez piekło spełnienia się zła w obozach koncentracyjnych i w symbolu kolczastego drutu zła polegającego na tym, że człowiek służy drugiemu człowiekowi do zabijania, że człowiek nie zna/niemażadnychograniczeń w urzeczywistnianiuswoichzamysłów.Świadomość XX stulecia opiera się na cielesnym/dosłownym doświadczeniu tajemnicy,żeludzkiemożliwości w czynieniuzłamogąsięujawnićwszędzie i zawsze. Żyjemy w obliczu utraty pewności przekonania, będącego fundamentem naszego kręgu kulturowego, że u podstaw działania człowieka i w nim samym tkwiDobro.
Kiedy przestaje obowiązywać Tajemnica i niknie potrzeba wtajemniczenia,którawiąże w czasie i przestrzenipokolenia,żywapamięćrozprasza się, wysychają źródła tożsamości. Odruchowa logika życia nakazuje przypuszczać/myśleć, że przeszłość, która zrodziła zło, jestzła.
W myśl Ewangelii należałoby przyjmować tradycję i niewygodną pamięć jak syna marnotrawnego, lecz prawo nowego życia domagało się i domaga wykarczowania złogów, zwłaszcza niechcianej przeszłości. Chcemypamiętaćto,coistnienieczyniznośnym,mimożepamięćżyczeniowa osłabia wrażliwość moralną i wyczulenie naprawdę.
Bieg poezji po 1945 roku potoczył się po krętej drodze, akceptacjai wykluczeniewspółistniały,boniemożnabyłouczynićwyłączniepodług Ewangelii ani rozpocząć budowania wartości od absolutnego zera. Chybotliwość propozycji, upadek wiary w słowo, hegemonia postawy nieufnej nigdy nie sprzyjały rdzeniowi życia, choć nie ulega wątpliwości, że buduje go i zasila prawda.Ale:
prawda jest to ta część ciała która odcięta martwo odrasta
w niewłaściwy sposób w niewłaściwym miejscu na tej prawdzie
nie można przeprowadzić więcej badań nie można w niej rozłożyć rąk
bo stają się sztywne
prawda wygląda jak żujący ciało nerw wtedy czuje się że tutaj rządzi instynkt białe to białe czerwone to krew
Dla autora cytowanego wiersza Wcielenie – Kazimierza Brakonieckiego (dla niego poezja była przede wszystkim doświadczeniemprawdy) –ludobójstwo, wojny, drogi prowadzące do zbrodni i ich porażające moralnie i duchowo konsekwencje są „fundamentami” naszej epoki; one warunkują niemożność/trudność odtworzenia, podtrzymania lub wytwo- rzenia rdzenia życia. Do dyspozycji pozostaje nagi instynkt, jakieś nowe barbarzyństwo, które u swych źródeł etymologicznych i życiowych oznacza sytuację niemożliwości porozumienia się.
Najbardziej barbarzyńska jest sama, nieogładzona, nienazwana rzeczywistość – przyjmowanie jej w poezji, czyli jej uduchowianie, wiąże sięz poszerzaniem przestrzeni kultury i z odkrywaniem/ponawianiem Tajemnicy.
Wiele lat upłynie zanim nowa „poetyka” przemieni się we wzorzec/ kierunek ważny i żywy społecznie. Wbrew utartemu przekonaniu sądzę, żepowstającajakośćistniejeczęsto w słabowyczuwalnejprzeztakzwaną większość opozycji do tego, co wtórne, minione, zdechłe. Zwłaszcza że człowiek współczesny został przyzwyczajony do tego, że w medialnej (czyli w jednej z podstawowych) przestrzeni komunikacji „nowość” jest hałaśliwa, permanentna, krzykliwie barwna, a w każdym razie taka, aby zwrócić na siebie uwagę właśnie tylko i wyłącznieteraz.
Od poezji Nowych Roczników (z lat 70. i 80. ubiegłego wieku) roz- poczyna się okres, w którym wiersz jest zapisem oporu wobec czysto egzystencjalnejlub(rzadziej)etycznejpustki.Poecisąniepodlegliwobec nicości.
Brakzakorzenieniarozdziera i bolitymbardziej,imbardziejcodzienna historia przesłania człowieka. Poeci, których młodość przypadła na czas PRL-u, snują wizje przeobrażeń, z których żadne nie ma szans na utrwa- lenie się w obieguspołecznym.
Próbą odnowienia więzi z Tajemnicą było/jest powracanie do dzieciństwa, do zdziwienia, do sytuacji, o których po latach można pomyśleć jako o inicjacjach.Alestandziecięcy,naiwny i uczuciowyuchodzizaunikanie odpowiedzialności, dezercję z epifanii życia i śmierci. Dziecięce wzruszenie u współczesnych poetów jest jakby zakazane. Podmiot Bro- nisława Maja (w liryku od słów „Otwieram okno...”) odczuwa zażeno- wanie, gdy „głos serca” podpowiada mu: „...czas już dojrzeć do tego,/ aby być jak dziecko na progu/ Tajemnicy/ otwartej”. Dlatego tytuł anto- logii Nowych Roczników Poeta jest jak dziecko (1987) zawiera przede wszystkimprzekorę.Wiersze z lat70. i 80.dokumentują,jak w człowieku końca XX wieku zablokowała się zdolność do głębokiego wzruszenia, dowspółczucianiesamemusobie–tojestłatwe,typowe,pospolite–lecz innym. U większości debiutantów dziewiątej dekady wyjście poza siebie równało się rozpłynięciu w strumieniu rzeczywistości. Była ona bolesna i „wyprana” z człowieka, z jego obecności i myśli o nim.
Głód człowieczeństwa, pragnienie odpowiedzialnej zachęty dożyciazestrony„starszych”,zagłuszonachęćuczestnictwa w czymś przeobrażającym ludzi i bieg dziejów, poczucie zatraty rdzenia życia były podstawowymi problemami poezji kończącej się ostatniej dekady PRL-u. Jej psychosocjologicznym „produktem” było społeczeństwo pozbawionerealnegooparcia w państwie i strukturachżyciaspołecznego. Do tego stanu rzeczy przyczyniło się instytucjonalne nadużywanie lub tępienie rozmaitych autorytetów przy jednoczesnej niemożności kreowania nowych. Jednym z takich nadużytych autorytetów był autorytet literatury oraz pisarza i poety. Przypisywanie jakiejś wyjątkowo sprawczej, wręcz interwencyjnej roli ludziom uprawiającym poezję, prozę, a nawet krytykę literacką, było coraz bardziej widoczną uzurpacją, kłamstwem, w które przyjemnie było wierzyć, zwłaszcza autorom o nikłych talen- tach. Nieprzypadkowo słowa „wiersz”, „poeta” znalazły się w tysiącach utworów jako rekwizyt rzekomej siły interwencyjnej. Odkąd w latach90. stało się powszechnie wiadome, że autorytet poezji i poetów jest pozba- wiony bezpośredniego ingerowania w bieżącą rzeczywistość, nastąpił czaswypieraniapoezji z życiaspołecznego.KrólewskipogrzebCzesława Miłosza w 2004 roku i złożenie jego doczesnych szczątków Na Skałce symbolicznie zamknął epokę, w której poezja i jej twórca mieli wyjątkowe uznanie społeczne i narodowe, polityczne i moralne.
Mimo wszystko nie znikło i nie znika rodzaj napięć pomiędzy poetąa czytelnikami i tymi, którzy pośrednio spożytkowują poezję. Jest ona medium zupełnie innego rodzaju niż media powstałe na skutek nowych możliwości technologicznych. Topoezjajest strażniczką ciągłości w sferze osobowo-duchowej. Jest czymś innym niż wiedza historyczna czyjakakolwiekinformacja,gdyżumożliwiagłębokowewnętrznewspółodczuwanie z kimśtak,jakbytenktośbyłbliskirealnieodwewnątrz.Bez takiego rodzaju doświadczania nie powstanie wspólnota ani żywych, ani żywych z umarłymi.
Nieporozumienia między społeczeństwem i poetami oraz ich niezro- zumiałość bierze się z braku miejsc wspólnych w pamięci i przestrzeni przeświadczeń. Pewną groźbą jest kontakt z poezją dla snobizmu (bądź cobądźjesttowięźudawana).Łatwiejposiadaćwiersze,półkizapełnione książkamipoetyckiminiżjedogłębnieprzeczytać,przeżyć,„przekontem- plować”, czyli uczynić wartościąduchową.
Poezja męczy się „formą”, pragnie treści jak ziemia rosy. Dlategotomy wierszy„starychpoetów”,naprzykładMieczysławaJastrunaInnawersja czy Anny Kamieńskiej Milczenia, mogą uchodzić za oznaki przemian poezjipolskiej.Jejożywczetchnieniepolegawłaśnienatym,że w jejobrębie z treściwykrystalizowujesiękształtjęzyka, a conajistotniejsze:rdzeń życia,pytania o racjeistnieniaczłowieka i kultury i wiara w nie.NowaFala zwróciła uwagę poetów na treść społeczną, odnawiając (poprzez język) więźsłowa z dziejącąsięwewnątrzjednostkihistorią.Wyczerpałysiękon- wencjeformalne,których„obrażaniem”zajmowałasięawangarda,aleteż twórcypowojenni:Różewicz,Białoszewski,Stachura, a takżewieluinnych ażpodziś(wrzeczysamejto„obrażanie”jestcorazbardziejnaskórkowe). Ruch konwencji, który w poezji XX wieku skonkretyzował się w niewyczerpanejideiwierszawolnego,jestprzymusem w rzeczywistościkrnąbrnej i wciąż niestabilnej, ale również przyczyną niemożliwości docenienia poezji w chwilinarodzin,cojestsprawiedliwe,gdyżpoezjaniejesttowarem. Współczesnym poetom – mimo zmiany uwarunkowań i statusu – śni się sen o doznawaniu czegoś w rodzaju kultu? Nieziszczalność tej tęsknoty tłumaczy cytat z eseju Kazimierza Michałowskiego Jak Grecy tworzyli sztukę: „Żaden obraz o treści i przeznaczeniu kultowym, jeślima spełniać swój cel, nie może być manifestem nowych, wywrotowych ten- dencji,lecztylkokombinacjąelementów o ustalonejwartościsymbolów”. Odzyskanieprzezpoezjęutraconego,alenienajważniejszegodlaniejsta- tusu, nie może już się odbyć poprzez powrót doalegorii.
Społeczne posłannictwo poezji w minionym stuleciu zdegradowano szczególnymi posądzeniami: o zerwanie z prawdziwą sztuką, z człowiekiem i prawdą, o „sztukę dla sztuki”, o służbę nihilizmowi bądź totalitaryzmowi. Zasadność tych opinii bywa różna, ale już same te posądzenia słuszniepodkopująwartośćabsolutnąpoezji.Nic,coludzkie,niemawartościabsolutnej.
Żyjemy w czasie sprzyjającym przekonaniu, że byt każdego z nas jakby (sic!) utracił ciągłość: zdajemy się nie wiedzieć ani skąd idziemy, ani dokąd. Typowy wiersz naszych dni jest świadectwem aksjologicznej impotencji i bólu istnienia jakby w kawałkach, jakbyśmy nic nie zyskiwali, a niemal wszystko tracili.
Zaskakuje mnie to, że współczesną sytuację da się opisać poprzez odwołanie do wierszy z lat głębokiego PRL-u. W Traktacie skłamanym (1968) Witold Wirpsza pisał:
Dusz roztrącone, samodzielne złomy
Snuły się mętne w mieszkalnym ścieśnieniu
Odarte z daru łączenia się w całość, Tworzenia myśli scalonych lub uczuć
Miasto od zewnątrz ktoś może okolił
Zwałami lodu. Było bezwyjściowe.
W poezji współczesnej dominuje ból – jest on jej sednem. Z punktu widzenia poetyckiej publiczności: ponure wiersze odstraszają czytelników. Ci, którzy ślęczą nad analizami, uchodzą za masochistów. Ponuractwo i wyrafinowana abstrakcyjność współczesnej poezji niszczy rdzeń życia.
Współczesna publiczność woli jednak nawet sceny upodlające, oglą- dane w tanich artystycznie filmach, wstrzykujących silną dawkę mocnych/łatwych wrażeń, które działają jak narkotyk. Wywołują czczość. Moc dawki musi być zwiększana, aby odpowiednio pobudzić organizm, co nie prowadzi do żadnych rozstrzygnięć.
Najchętniej odsuwane są działania poetyckie budujące człowieka od środka. Poeta ustawia się w roli zniesmaczonego obserwatora.
Inną postawę przyjmowali Jan Twardowski czy Anna Kamieńska, odwołując się do wartości religijnych, do „głosu serca”, do ascetycznie ujętego piękna moralnego. Forma służy treści, nie mamiąc swoją niena- turalną urodą ani naturalistyczną brzydotą, jak w wierszu Kamieńskiej Dla Z.:
Już pora pożyć trochę za innych
już czas trochę za innych poumierać
pocierpieć z tymi którzy cierpią
podzielić rozpacz z rozpaczającymiJuż czas otworzyć ten rachunek i tak otwarty
chociaż nie chcesz wiedzieć o tym
bo wszystkie bóle spłyną do jednego morza
wszystkie rozpacze w jednej ciszy się ukojąOlbrzymie Jedno zmieści cala wielką mnogość
wie o tym nawet dziecko kiedy boi się ciemności
porzuć już swoje maleją co boli
jeden jest Pan bólu i uciszenia
Powrót w poezji do człowieka jako istoty duchowo-społecznej i nie- powtarzalnej, uprzywilejowanej ze względu na bliźniego i Jednię, istotę, w której ocalało dobro, przywraca poetyckiemu światu rdzeń życia.
Człowiek odczuwa siebie w ścisłym związku z tym, co uważa za Dobro, Piękno, Prawdę. Zło podsyca obojętność i cynizm, wyniszcza miejsca wspólne – „Człowiek, który przestał czuć, przestał znaczyć” (Brakoniecki).
Poeci są nie tylko od rozdzierania szat, oni wyprowadzają z chaosui podtrzymująmiejscawspólne,abytrwałogodne i spełniającesię w twórczościżycie.
Tekst pochodzi z: Konstelacja Topoi. O rzeczach najważniejszych. Wybór tekstów krytycznych, wstęp i redakcja Adrian Gleń, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2018.