23.07.2021
Samarytanka
Przesiewam czas
przez sito sitowia
przez liście motyle
W przydrożnym kosmosie
rudy szczaw zaraz się wysypie
drobnymi płonkami nasion
odleci
Liczę ziarna
kiście traw
siebie doliczam
Rachunek kończy się
na dziesięciu palcach
Suma rozpada się
na krople słońca
wniebowzięte rosy
na sypiące się po ramionach
igliwie i włosy
na duszę co nie przemija
na to czego nie pojmę
ledwo przeczuć mogę
Proszę o słowo
jak o żywą wodę
Tekst został zakupiony w ramach programu Tarcza dla Literatów.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Teresa Ferenc, Samarytanka, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021