Sen mara
A wtedy głos oznajmił wszem wobec: wszystko to
Będzie tylko naśladować życie. Reguły
Są proste: nic tutaj nie zdarzy się naprawdę.
Oddano nam piwnice i parter pałacu,
I część starego parku po szpaler topoli.
Rozbiegliśmy się tedy bawiąc w samych siebie,
Czekając niecierpliwie na kolejną rundę
Ukartowanej z góry gry metafizycznej.
Aż szukając łazienki zabrnąłem na piętro.
Falowały na wietrze świetliste zasłony.
Prócz tego w amfiladach wyniosłość i cisza
Niepodobne do zgiełku naszych z dołu głosów.
I nagle tamten chłopiec, obcy, syn tych z góry,
Wbił we mnie oczy, w których pewnie byłby smutek,
Gdyby z nich nie patrzyła lodowata pustka.
Wtedy to usłyszałem ich syczące głosy.
I kiedy na kark ciężko spadły mi ich ręce,
Pomyślałem, że lepiej będzie się obudzić
Niż śnić dalej o karze za złamanie prawa.
2013
Tekst został zakupiony w ramach programu Tarcza dla Literatów.