23.04.2021

Stary numer

słuchowisko w dwóch aktach

 

Osoby:

Bony – maturzystka, wyszczekana, nieufna

Klajd – maturzysta, trochę ciapowaty

Babcia – jak to babcia

Kobiecy głos z megafonu/w telefonie

Listonosz – pospolity

Sąsiadka – pospolita bardzo

 

AKT I

 

SCENA 1

hałas uliczny, odgłos kroków, szmer walkmana – jednostajna muzyka

KLAJD (krzyczy)

O, cześć, Bogumiła!

BONY (ze złością)

Nie drzyj się tak, bo wszystkich emerytów pobudzisz!

KLAJD (krzyczy jeszcze głośniej)

Co mówisz?

BONY

Wyłącz to! (z politowaniem) Boże, co za lamus…

muzyka wzmaga się – chłopak zdjął słuchawki

KLAJD

Wczoraj ściągnąłem z netu ich ostatnią płytę. Chcesz posłuchać, Bogu…

BONY (niezadowolona)

Klajd! Nie nazywaj mnie tak, dobrze?!

KLAJD (wyłączając odtwarzacz)

Sorry, zapomniałem, że tego nie lubisz, Bony… (pauza) Ładny dzień, co nie? Idziesz do budy?

BONY

Nie. Na casting do telenoweli!

głos niknie w odgłosie pisku opon hamującego samochodu

KLAJD (z podziwem)

Ale beema! (pauza, z niedowierzaniem) To… to Kaśka?! Widziałaś? Kaśka w takiej beemie?

BONY

A coś ty myślał. Z panem sponsorem! Zawsze wiedziała, jak się zakręcić…

pisk opon, ryk silnika ruszającego pojazdu, hałas oddala się

KLAJD

No tak, to przecież takie proste…

BONY (napastliwie)

Co?! Co jest takie proste, Klajd?

KLAJD

To znaczy, ja chciałem tylko…

BONY (napastliwie)

Wiem dobrze, co chciałeś powiedzieć! Myślisz, że my nie wolałybyśmy inaczej?!

KLAJD

No co ty, Bony! Wszędzie wietrzysz jakąś aferę. Ja chciałem tylko zapytać…

BONY

O co?! No, powiedz. Nie krępuj się.

KLAJD

Czy masz te… zadania z matmy? Bo ja za nic nie mogłem tego rozgryźć.

BONY (rozkojarzona)

Z jakiej matmy? O czym ty mówisz, człowieku?

KLAJD

O matmie. Bo, wiesz, mi wyszły trzy zupełnie inne wyniki.

sygnał dzwonka, tupot kilkunastu par nóg, nawoływania, śmiechy uczniów śpieszących się na lekcje

BONY (do siebie)

O nie… Nie. Dość tego!

KLAJD

Co mówiłaś, Bony? Dzwonek na lekcje, nie słyszałaś? Hej! Bony!

motyw muzyczny

 

SCENA 2

zanikający motyw muzyczny, gwar rozmów, ściszenie

KOBIECY GŁOS Z MEGAFONU

Witamy państwa w naszym centrum handlowym. W dniu dzisiejszym galeria handlowa czynna jest do godziny dwudziestej, supermarket do dwudziestej drugiej. Życzymy państwu udanych zakupów.

BONY (z lubością)

I to jest prawdziwe życie!

KOBIECY GŁOS Z MEGAFONU

Zapraszamy do salonu odzieży dla pań. Oferujemy najnowsze kolekcje włoskich projektantów…

BONY (wzdychając głośno)

Żeby tylko było za co…

narastający odgłos muzyki – znany szmer walkmana

KLAJD (krzyczy)

Co mówiłaś?!

BONY (wzdycha głośno)

Boże, co za lamus…

muzyka cichnie

Wiesz, Klajd, może jednak powinieneś wrócić do budy. Na drugą lekcje jeszcze spokojnie zdążysz. Powiesz, że zaspałeś albo coś w tym rodzaju.

KLAJD

A co z tobą?

BONY

O mnie się nie martw! Pięciu lat nie mam. Poradzę sobie.

KLAJD

Dobra, już się nie odzywam. Chcesz, to mogę nawet iść trzy kroki za tobą. Jak w porządnej arabskiej rodzinie. Tyle że odwrotnie… (pauza) Bony, czemu ty właściwie tak nie lubisz swojego imienia?

BONY

Po prostu nie lubię i już!

KLAJD

Zwykle ludzie mają o to pretensje do swoich rodziców.

BONY

A ja nawet nie mogę mieć do nich pretensji, bo nie są już razem. I to od dobrych dziesięciu lat. Nie wiem nawet, czy ojca bym poznała, gdyby tak przeszedł koło mnie, jak ten o…

KLAJD

Przykro mi. Nie wiedziałem.

BONY

Dobra, dobra. Każdy tak mówi, a w duchu dodaje: dobrze, że mnie to nie spotkało!

KLAJD

A skąd wiesz, że moja familia jest w jednym kawałku, a starzy nie poszli każde w swoją stronę?

BONY (zmieszana)

Fakt. Nie wiem… (pauza, wymijająco) Zresztą kto dziś nie jest rozwiedziony. W każdym razie ja się już przyzwyczaiłam. Poradzę sobie, z chłopem czy bez chłopa… (pauza) Świetna kiecka! Jezu, tauzena za taki kawałek szmatki?

KLAJD

Płacisz za metkę, co nie? Szmatka to właściwie sprawa drugorzędna. A jeśli chodzi o moich starych…

BONY (przerywa mu)

Słuchaj! Masz pożyczyć tauzena? Na dwa dni.

KLAJD

A potem co? Skąd weźmiesz?

BONY

Zwrócą mi kasę, bo ja zwrócę kieckę. No co się tak patrzysz? Wszystkie dziewczyny tak robią. Kupują, idą na imprezę, a potem oddają, że niby za ciasna albo kolor w świetle słonecznym zupełnie inny i nie pasuje ci do butów albo torebki.

KLAJD

Czego to baby nie wymyślą…

BONY

Masz coś do bab?

KLAJD

Nie, skąd…

BONY

Ale?!

BONY

Ale nic! Czy ty we wszystkim musisz wietrzyć jakiś podstęp?

KOBIECY GŁOSZ MEGAFONU

Uwaga! Właściciel audi o numerach rejestracyjnych WZ 28… (tekst niezrozumiały)

KLAJD

Kurcze! Gdyby mieć taką audicę…

BONY

Mam!

KLAJD

Audicę?

BONY

Mam pomysł, skąd wziąć kasę! (pauza) Klajd, idziemy na pocztę!

KLAJD

Co ty kombinujesz, Bony? Po co ci poczta? Hej, poczekaj! Bony!

oddalające się kroki i głosy, gwar rozmów, motyw muzyczny

 

SCENA 3

motyw przechodzi w hejnał z wieży mariackiej ze starego radia, charakterystyczne trzaski; ściszenie

BABCIA (wzdychając ciężko)

Już południe? Boże, jak ten czas leci…

tykanie starego zegara

A ten znów się spóźnia! I to cztery minuty…

dzwonek do drzwi

O, pewnie pan listonosz!

odgłos oddalających się kroków, chrobot przesuwanej zasuwy, skrzypnięcie otwieranych drzwi

LISTONOSZ

Dzień dobry, emeryturkę przyniosłem.

BABCIA (ze śmiechem)

Dobrze pan to ujął, emeryturkę. Dzień dobry, proszę.

odgłos zamykanych drzwi

LISTONOSZ

Pieniądz jest pieniądz. Ja pani to mówię. Teraz i dla dwudziestu złotych potrafią w głowę dać!

BABCIA

Kto? Kiedy?

LISTONOSZ

W zeszłym tygodniu kolegę napadło dwóch. Na szczęście już wracał z obchodu i tylko jakieś grosze mu dzwoniły w torbie…

BABCIA

Coś podobnego!

LISTONOSZ

Tylko że oni o tym nie wiedzieli… (liczy przyniesione banknoty) Sto, dwieście… Na szczęście ten mój kolega to w wojsku był i raz dwa sobie poradził z gówniarzami… Pięćset, sześćset… Tacy, wie pani, co pod trzepakiem na osiedlu tylko przesiadują.

BABCIA

No a gdzie mają siedzieć? Kiedyś to i było gdzie: jakieś świetlice, domy kultury…

LISTONOSZ

Ja tam nie wiem gdzie. A tamtym widać zbrakło na jakie tanie winko albo piwo… (liczy) Dwadzieścia, trzydzieści… Na szczęście srodze się zawiedli! (brzęk monet) I jeszcze dwa… jeszcze dwa…

BABCIA

No już niech pan nie szuka.

LISTONOSZ (zadowolony)

Dziękuję bardzo.

BABCIA (po chwili, z nadzieją)

A żadnego listu pan czasem dla mnie nie ma?

LISTONOSZ

Niestety. Od syna?

BABCIA

Już od pół roku siedzi w tej Anglii, ale przynajmniej zarabia jak człowiek. Nie to co u nas.

LISTONOSZ

Żyć się nie da, proszę pani! A do tego bandyci za każdym rogiem. Radzę uważać, jak będzie pani wychodziła wieczorem. Najlepiej to po zmroku w ogóle nie wychodzić. Ja pani to mówię.

BABCIA (bagatelizując sprawę)

Ja rzadko wychodzę z domu. Zresztą czego oni mogą chcieć ode mnie, starej…

LISTONOSZ

Mówię, teraz i dla dwudziestu złotych człowieka zabiją! Dobrze, że pani tę emeryturę do domu przyniosę. Nie musi pani do banku ganiać. Bo oni to potrafią za emerytem od samego banku…

BABCIA

A ja myślę, że poradziłabym sobie.

LISTONOSZ

Jak? Z takim wielkim chłopem, z siłowni?!

BABCIA

Mam swoje sposoby.

LISTONOSZ (nieco zmieszany)

Do widzenia. Naprawdę niech pani uważa. Ja pani to mówię.

BABCIA

Do widzenia, do widzenia!

odgłos kroków, skrzypnięcie zamykanych drzwi, chrobot zasuwy; dzwonek starego telefonu

A kto to znów może być? (pauza) Halo. Słucham. Tak…

motyw muzyczny

 

SCENA 4

motyw muzyczny – szmer walkmana, hałas uliczny, ściszenie

KLAJD

To się nie może udać, Bony! Zastanów się.

BONY

Jak masz tak gadać, to lepiej sobie idź. Poradzę sobie bez ciebie!

KLAJD

Skąd właściwie wiedziałaś, że ona. Że ta kobieta to babcia? To znaczy starsza pani…

BONY

To proste! Bierzesz książkę telefoniczną i szukasz kogoś, kto ma tak staroświecko na imię. Na przykład Genowefa, Wiktoria albo Antonina. A w razie czego przecież w każdej chwili możesz się rozłączyć. Przez telefon cię nie zobaczy!

KLAJD

No tak… A ta jak ma na imię?

BONY

Rozalia!

KLAJD

Też ładnie. Jak jedna moja młodsza kuzynka… Ale każe na siebie mówić Roza.

BONY

Nie pomagasz mi, Klajd!

KLAJD

I co dalej?

BONY

Przecież słyszałeś! (zniecierpliwiona) Ostatni raz cię ze sobą biorę… (pauza) Numer polega na tym, że zadzwoniłam, powiedziałam: dzień dobry babciu, jak się babcia czuje, tu babci ukochana wnuczka. Ona powiedziała, że dobrze. A to już połowa sukcesu! No to ja przystąpiłam do rzeczy: jest taka sytuacja, mam okazję kupić po okazyjnej cenie komputer i potrzebuję paru groszy…

KLAJD

Ale skąd wiesz, że taka babcia będzie miała tych parę groszy?

BONY

Bo wiem! Ludzie w tym wieku dostają emerytury, ale oszczędzają na czarną godzinę.

KLAJD

I tak od razu ci uwierzyła?

BONY

Oni wierzą jak nikt. Przecież jak dostają listy z różnych firm, że coś wygrali, tylko trzeba wpłacić jakąś kwotę, to od razu na pocztę lecą. Grunt to znać patenty… (oficjalnym tonem) Pani Rozalio, miło nam poinformować panią, że jest pani laureatką… i tak dalej.

KLAJD

No dobra. Zadzwoniłaś, umówiłaś się, że zamiast ciebie przyjdzie po tę kasę twoja koleżanka. I co dalej? Czekamy, aż się lekcje skończą, czy ściągniesz jakąś inną swoją kumpelę?

BONY

Boże! Co za lamus! Przecież to ja pójdę po kasę do staruchy. Ona mnie nie zna, na oczy nie widziała!

KLAJD

Po głosie nie pozna?

BONY

Głucha jest jak pień. Trzy razy musiałam powtarzać, kim jestem i po co dzwonię… (pauza) Dobra. Jesteśmy na miejscu. Krucza dwa, mieszkania trzy. To chyba będzie parter albo pierwsze piętro.

KLAJD

Skąd wiesz? Przecież w książce telefonicznej nie podają numerów mieszkań.

BONY

Po prostu zapytałam. Dawno u ukochanej babci nie byłam, no to miałam prawo się upewnić, tak? Mieszkania trzy czy trzynaście, bo, wie babcia, przed tą maturą to już wszystkie cyfry mi się mylą.

KLAJD (bojaźliwie)

A jak ma psa w domu? Takiego wielkiego wilczura? Starsi ludzie lubią takie psy…

BONY (kpiąco)

Tak. Od razu dwa!

KLAJD

Jak coś, to wal w żołąd. Prosto w żołąd. I w nogi.

BONY

Proszę, proszę. Nie poznaję kolegi! (bierze głęboki oddech) Jak coś, to uciekaj w drugą stronę.

przeciągły sygnał domofonu

 

AKT II

 

SCENA 1

dzwonek do drzwi, odgłos kroków

BABCIA

Już otwieram, otwieram. Chwileczkę!

chrobot przesuwanej zasuwy, skrzypnięcie otwieranych drzwi

BONY

Dzień dobry pani… (lekko jąkając się) To ja jestem ta koleżanka…

BABCIA

Dzień dobry, proszę.

BONY

Nie chciałabym robić kłopotu.

BABCIA

A co to za kłopot, niech pani wchodzi. No, już, szybciutko!

skrzypnięcie zamykanych drzwi, chrobot przesuwanej zasuwy

Proszę do pokoju. Napije się pani czegoś? Kawy, herbaty?

BONY

Ja naprawdę nie chciałabym robić kłopotu.

BABCIA

Mówiłam, że to żaden kłopot. Przygotuję gorącą czekoladę. O! Musi pani koniecznie skosztować mojego ciasta (z kuchni) Wczoraj upiekłam. Nie żadne sztuczne, co to w supermarketach sprzedają!

BONY (do siebie)

Ale się wpakowałam!

BABCIA (z kuchni)

Co pani mówiła, bo nie dosłyszałam.

BONY

Nie, nic. Rzeczywiście, dawno nie jadłam takiego prawdziwego domowego ciasta.

BABCIA (wchodząc do pokoju)

A co tam u mojej wnuczki słychać? Tak dawno jej nie widziałam.

podzwanianie łyżeczek i szklanek

BONY

W porządku. Bardzo dużo się uczy. Obie się uczymy, bo niedługo matura. I egzaminy.

BABCIA

Matura? Już? Mój Boże, jak ten czas szybko leci. A jeszcze niedawno była taka malutka…

BONY (po chwili)

Pyszne to pani ciasto, naprawdę!

BABCIA

Cieszę się, że pani smakuje. Zapakuję na drogę.

BONY

Nie. Naprawdę nie potrzeba.

BABCIA

Proszę nawet nie dyskutować! Weźmie pani dla siebie i dla mojej wnuczki (podejrzliwie) Czemu właściwie nie mogła przyjść? Pewnie pilnuje tego komputera.

BONY

Jakiego komputera?

BABCIA

No, tego, na który potrzebne są pieniążki. Niby wszystko teraz mamy, tylko wejść i kupować, a jednak jak nie przypilnujesz, to ci sprzątną sprzed nosa.

BONY

A, tak. Siedzi i pilnuje. To rzeczywiście okazja. Właściwie już tam powinnam być…

słychać jedno uderzenie zegara

BABCIA

Co? Już pierwsza? Mój ulubiony serial! Włącz no, złociutka, szybko telewizor! Tam leży pilot.

odgłos włączania odbiornika

 

SCENA 2

niezrozumiały głos lektora dochodzący z głośnika telewizora

BABCIA

O! A ten, widzi pani, ten czarny, to z tą farbowaną blondynką ma romans.

BONY (starając się nie okazywać znudzenia)

Aha.

BABCIA (z pasją)

O! W poprzednim odcinku to ten wysoki, Rick, dowiedział się, że jego dziecko jest czarne. To znaczy, że murzyńskie. I wyrzucił żonę z domu! A Stefania, jego pierwsza żona, ma romans z najlepszym przyjacielem Ricka. Tylko że on podaje się za kogoś innego, a cała rodzina myśli, że to goj.

BONY

Chyba gej?!

BABCIA

No przecież mówię, że Gay, bo on ma na imię Gay. Gay Johnson. Bo ten Gay to on się przyczynił do wypadku samochodowego, a teraz chce się zbliżyć do ich rodziny… O, cicho, cicho!

głos lektora, strzępy muzyki ilustrującej jakiś dramat na ekranie

No i pojechał! (z oburzeniem) Wiecie co? Aż do Nowego Jorku pojechał sobie. A miał zostać i opiekować się swoją ukochaną i malutkim synkiem!

sygnał telefonu komórkowego

BONY

Przepraszam, to do mnie. Wyjdę do przedpokoju.

BABCIA (nieprzytomnie, zajęta serialem)

Tak, tak.

BONY (po chwili, szeptem)

Halo. Tak. Spokojnie. Wszystko pod kontrolą… (pauza) To nie takie proste (pauza) To idź pochodzić po centrum handlowym. Nara! Boże, co za lamus.

sygnał przerwania rozmowy, ponownie głos lektora i strzępy muzyki

BABCIA

Czy to może dzwoniła moja wnuczka?

BONY

Nie. To znaczy tak, to była ona…

BABCIA

Może coś z tym komputerem, co? Mój Boże, zupełnie zapomniałam! My tu sobie gadu-gadu, kawka, ciasta, seriale, a ona tam czeka, bidulka.

BONY (z nadzieją)

No, czeka, czeka.

znów głos lektora i strzępy dramatycznej muzyki

BABCIA

O! To właśnie on! Ten goj!

BONY

Chyba Gay?!

BABCIA

No przecież mówię, że gej. Bo on tak naprawdę to jest gejem, a tylko udaje, że kocha byłą żonę Ricka. Podaje się za kogoś innego, żeby uśpić ich czujność i…

BONY

Zbliżyć się do rodziny!

BABCIA

Owszem (pauza) Zupełnie tak jak pani…

BONY (słabym głosem)

Słucham?

BABCIA (powoli, z naciskiem)

Przecież ty też nie jesteś tą, za którą się podajesz…

hałaśliwa muzyka

 

SCENA 3

muzyka, ściszenie, dwa uderzenia ściennego zegara

BONY (płaczliwie)

Skąd pani wiedziała?

BABCIA

Kobieca intuicja. Przez tyle lat życia jeszcze nigdy mnie nie zawiodła… (pauza) Herbaty?

BONY

Nie, dziękuję.

BABCIA

A może ciasta? Na pewno ci smakowało.

BONY

Nie, nie… Nie powinnam.

BABCIA

Odchudzamy się? Co za pokolenie. Ciasta nie, obiadu nie, a potem jedzą tylko te hambru… Ham…

BONY

Hamburgery!

BABCIA

No właśnie! Kiedyś dziewczyna to była dziewczyna. Szczuplutka, drobniutka, wiotka jak trzcina. A teraz ja nie wiem, ile to coś, co mijam na ulicy, ma lat! I czy to chłopak, czy młoda kobieta.

BONY (po chwili)

To może ja jednak poproszę trochę ciasta. I herbatkę.

BABCIA

Aha! Babcia do kuchni, a ty tymczasem cichuteńko, na paluszkach, do drzwi…

BONY

To może ja zrobię herbatę?

BABCIA

Dobra, dobra. Siedź.

odgłos kroków

BONY (po chwili, nieco głośniej)

Zawiadomi pani policję?

BABCIA (z kuchni)

A na co nam policja? No tak, wykapana mamusia…

BONY

Mamusia?! Jaka mamusia?

dzwonek do drzwi, odgłos kroków

 

SCENA 4

chrobot przesuwanej zasuwy, skrzypnięcie otwieranych drzwi

SĄSIADKA

Dzień dobry sąsiadce!

BABCIA

A dzień dobry, to pani?

SĄSIADKA (szybko)

Przyszłam pożyczyć trochę soli, bo mi wyszła. Co za pech, akurat jak obiad zaczęłam gotować…

BABCIA

Proszę, proszę.

SĄSIADKA (szybko)

Nie chciałabym przeszkadzać. Myślę sobie, sklep za rogiem, ale zejdę, zapytam przy okazji, jak się pani czuje. Ludzie teraz w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Każdy zamyka się w domu.

BABCIA

Co poradzić…

SĄSIADKA

Chociaż czasami to aż strach drzwi otworzyć, tyle tych bandytów na ulicach. Pani sobie wyobraża, wczoraj znajomy poszedł do banku, bo miał dostać pieniądze za tę pracę w Niemczech. Pani sobie wyobraża, że go napadli! Pod samym domem wyrwali saszetkę z pieniędzmi!

BABCIA

Coś podobnego!

SĄSIADKA

Musieli wiedzieć, sąsiadko. Od samego banku za nim szli! Kiedyś to się, kochana, Kobrę w telewizji oglądało, człowiek się trochę przestraszył, ale rano normalnie na ulicę wychodził. A teraz to wystarczy dziennik włączyć i od samego oglądania włos się jeży na głowie…

BABCIA (spokojnie)

Zawsze byli złodzieje i zawsze byli uczciwi ludzie, sąsiadko.

SĄSIADKA

Pani sobie wyobraża? Pod samym domem napadli!

BABCIA

Tylko nie zawsze było tyle tej telewizji.

SĄSIADKA

No tak. Co to ja właściwie chciałam?

BABCIA

Zdaje się soli.

SĄSIADKA

A tak! Dziś mąż wraca z sanatorium, muszę mu przygotować porządny obiad, biedak pewnie schudł strasznie… (zauważa Bony) O, przepraszam! Ja tu panią zagaduję, a widzę, że pani ma gościa.

BABCIA

Nie szkodzi. Proszę, nasypałam pani soli.

SĄSIADKA

Wnuczka?

BONY (cichutko, coraz bardziej przestraszona)

Dzień dobry.

BABCIA

Wnuczka. Tegoroczna maturzystka!

SĄSIADKA

Bardzo podobna. Od razu poznałam! (pauza) Dobrze, złociutka, ja lecę, bo mi się ziemniaki przypalą… (pauza) O, kochana, musi pani sobie dodatkowy zamek w drzwiach założyć.

BABCIA

Zamek?

SĄSIADKA

Oczywiście! Teraz to, pani, wszędzie wejdą. Mąż jeszcze przed wyjazdem założył u nas taką porządną, metalową sztabę. Poważnie zastanawiamy się też nad kratami w oknach.

BABCIA

Na trzecim piętrze?

SĄSIADKA (z korytarza)

Oczywiście! Teraz to, pani, wszędzie wejdą… Co to ja chciałam? A, dziękuję za sól. Do widzenia.

BABCIA (z korytarza)

Do widzenia pani. I proszę kiedyś mnie odwiedzić. Z mężem, jak już wydobrzeje po tym sanatorium.

skrzypnięcie zamykanych drzwi

BONY (cichutko)

Babcia?

chrobot przesuwanej zasuwy

 

SCENA 5

tykanie zegara, pochlipywanie dziewczyny, długa chwila ciszy

BONY (wycierając głośno nos)

Ja nic nie wiedziałam. Przez tyle lat ani słowa. Zawsze miałam jedną babcię, Leokadię, ale ona mieszka daleko i widziałam ją chyba tylko ze trzy razy w życiu.

BABCIA

Tak mi przykro.

BONY

A w przedszkolu, kiedy był dzień babci, ja nie miałam z kim świętować. Czy pani wie… Czy babcia wie, jak się wtedy czułam?

BABCIA

Wiem. Domyślam się, kochana.

BONY

Mama nic mi nigdy nie mówiła. Dlaczego?

BABCIA

Czasami człowiek dopiero po wielu latach potrafi zrozumieć, ile krzywdy uczynił drugiemu. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, na pewno bym to zrobiła. Kiedy mój syn, a twój ojciec przedstawił mi swoją narzeczoną, to znaczy twoją mamę, ja byłam przeciwna. Ale on był uparty.

BONY

Matka mi zawsze powtarza, że to po nim jestem taka pyskata.

BABCIA (sama zaczyna płakać)

Nie poszłam na ślub swojego dziecka.

BONY

Może dam babci chusteczkę? (odgłos grzebania w torebce) Gdzieś tu miałam paczkę.

BABCIA

Stoją tam, na kredensie. Często się przydają. Przy oglądaniu telewizji… (wyciera nos) Nawet nie byłam przy twoim urodzeniu.

BONY

Czasami żałuję, że sama przy tym byłam. Najczęściej pierwszego dnia okresu. Albo kiedy matematyczka zaczyna odpytywać.

BABCIA

A potem, to już sama wiesz, jak było. Brak pieniędzy, praca kiepska. On mi nic nie mówił, ale ja i tak wiedziałam, że się kłócą z twoją mamą. Nie chciałam, żeby tak było, ale w końcu wyszło na moje.

BONY

Czy wtedy, kiedy odszedł od nas, pogodziliście się?

BABCIA

Trochę to trwało, zanim przypomniał sobie ten adres. Tyle lat! Mój Boże, jak ten czas leci.

BONY (po chwili)

Gdzie on teraz jest?

BABCIA

Wyjechał do Anglii, do pracy.

BONY (z zapałem)

Naprawdę?! Ja też chcę tam jechać! Najchętniej do Londynu.

BABCIA (wyraźnie spłoszona)

Ale po co, dziecko drogie?

BONY

Jak to po co?! Żeby się nauczyć języka!

BABCIA

No, ale nauka, studia? Przecież niedługo zdajesz maturę…

BONY

Zdążę, babcia! Spokojnie. Mnie się nie spieszy. U nas wszyscy myślą tylko, żeby szybciej i więcej. Wyścig szczurów! A ja chcę żyć, cieszyć się tym życiem. Popracuję w jakimś pubie, poznam ludzi, świat.

BABCIA

Rzeczywiście. Ale nie będziesz się bała tak sama, na obcej ziemi?

BONY

Jakiej obcej, babcia?! Przecież mam tam ojca, co nie? (niepewnie) Mam nadzieję, że on będzie chciał się ze mną zobaczyć po tylu latach, co?

BABCIA

Na pewno… (pauza) Mam ochotę na herbatkę. Napijesz się?

BONY

Z dziką przyjemnością, babciu! I tego twojego ciasta też bym jeszcze chętnie zjadła.

BABCIA

Cieszę się, że ci smakuje.

szczęk zbieranych ze stołu naczyń i sztućców

BONY

Może ja ci pomogę. Skoro odzyskałam babcię, to teraz muszę o nią dbać.

BABCIA

Siedź. Jesteś, jakby nie było, w gościnie u tej swojej babci… (pauza) Ja ty właściwie mnie znalazłaś?

BONY

Nie uwierzysz, babciu! (do siebie) Ja sam w to nie wierzę…

BABCIA (z kuchni)

Pewnie przez matkę. Tylko po co była ta cała historia z koleżanką? Nie mogłaś po prostu przyjść i powiedzieć: cześć, babciu? Wstydziłaś się, co?

BONY

To długa historia. Nie uwierzyłabyś, po co ja właściwie tutaj przyszłam…

BABCIA (z kuchni)

Co mówiłaś? Nie słyszę.

BONY

Mówię, że dziewczyny mi nie uwierzą, jak im o tym wszystkim opowiem. A Klajd!

BABCIA (z bliska)

Kto?

BONY

Taki jeden kolega.

BABCIA

Narzeczony?

BONY

Babciu! Co też babcia? W dzisiejszych czasach narzeczony? Czasami się razem uczymy i spędzamy czas. Chyba dlatego tak się dogadujemy, bo jego rodzice też są rozwiedzeni.

BABCIA

No tak, ktoś dziś nie jest rozwiedziony.

BONY (po chwili)

Trzeba mu o tym od razu opowiedzieć.

BABCIA (znów z kuchni)

Co mówiłaś, złociutka?

BONY

Nic, nic, babciu. Muszę szybciutko zadzwonić.

BABCIA

To może ja zamknę drzwi, żebyś mogła sobie spokojnie pogadać.

BONY

Klajd!? Nie uwierzysz, jak ci coś powiem…

głos powoli zanika, muzyka

 

SCENA 6

ściszenie, odgłos wykręcania numeru na tarczy starego telefonu

BABCIA

Chyba muszę w końcu zastrzec ten numer… (pauza) Halo.

KOBIECY GŁOS W TELEFONIE

Pogotowie policji, proszę czekać. Pogotowie policji, proszę czekać.

BABCIA

Halo. Ile można czekać… Halo!

KOBIECY GŁOS W TELEFONIE

Pogotowie policji, proszę czekać. Pogotowie policji, proszę czekać.

lekkie pukanie w szybę drzwi

BONY

Babciu! A może ja babci zrobię jakieś zakupy?

KOBIECY GŁOS W TELEFONIE

Pogotowie policji, prosz…

odgłos odkładanej słuchawki

BABCIA

A wiesz, złociutka, że nie mam programu telewizyjnego.

BONY

Programu?

BABCIA

Tak, złociutka. Właśnie zaczęła się zupełnie nowa telenowela.

BONY

A nie za dużo babcia ogląda tych seriali w telewizji?

BABCIA

Czasem mam wrażenie, jakbym sama w nich grała…

motyw muzyczny

 

KONIEC

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Krzysztof Beśka, Stary numer, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...