Nowy Napis Co Tydzień #097 / Chamlet przez „ch”
słuchowisko w trzech aktach
osoby:
Ojciec – około 45 lat
Matka – około 40 lat
Córka – około 20 lat
Chamlet – około 30 lat
Dóch – około 25 lat
Fragmenty Hamleta W. Szekspira w przekładzie Leona Ulricha
AKT I
SCENA 1
motyw muzyczny; muzyka powoli zanika, wypiera ją odgłos prac remontowych: stukanie, wiercenie w ścianie, cykliniarka na podłodze; przez całą scenę słychać je w tle
OJCIEC (zdenerwowany, szeleszcząc czytaną gazetą)
Znowu się zaczyna. Człowiek we własnym domu nie może mieć chwili spokoju!
MATKA (z dalszego planu)
Mówiłeś coś, kochanie?
OJCIEC (czyta, starając się przekrzyczeć hałasy)
Trzęsienie ziemi w Japonii. Wczoraj w późnych godzinach nocnych czasu
miejscowego miało miejsce trzęsienie ziemi na wyspach Honsiu i Kiusiu.
Według wstępnych obliczeń zginęło od dwudziestu do trzydziestu osób,
głównie gości i pracowników jednego z hoteli, który znalazł się w
epi...
wszystkie odgłosy stapiają się w jeden huk; mężczyzna stara się go przekrzyczeć
W epicentrum tąpnięcia! Rząd Japonii szacuje straty. Jeśli chcesz pomóc, wyślij sms…
MATKA (z dalszego planu)
Mówiłeś coś, kochanie?
OJCIEC
A kto mi pomoże? Żeby we własnym domu nie mieć po robocie chwili spokoju!
MATKA (podchodząc bliżej)
Stało się coś?
OJCIEC (próbując opanować zdenerwowanie)
Nic. Trzęsienie ziemi w Japonii. Tak silne, że aż tutaj słychać…
MATKA
Musimy to jakoś wytrzymać. Zaraz będzie obiad.
OJCIEC
Pewnie sushi!
MATKA
Niestety, dzisiaj tylko pierogi z mięsem. Wiem, wiem, co zaraz
powiesz, ale to i tak dużo, jak na te polowe warunki, które mamy.
Musiałam sobie przypomnieć, jak się gotuje na tej maszynce
spirytusowej. Dobrze, że w ogóle jeszcze działa.
OJCIEC
Ostatni raz chyba gotowaliśmy na niej zupę rybną nad Mamrami. Tylko
kiedy to było?
MATKA
Kasia miała wtedy, zdaje się, dwa latka…
OJCIEC (śmiejąc się)
To chyba niemożliwe, żeby ona miała kiedyś dwa latka… (pauza) No
dobra, niech będą i te pierogi. Może kiedy się najem, łatwiej mi
będzie to wszystko znieść.
MATKA
Przecież wiesz, że nie mieliśmy innego wyjścia. Ostatni tydzień, żeby
załapać się na ulgę remontową. Za rok mogą być już zupełnie inne
przepisy.
OJCIEC
Rzeczywiście. Człowiek musi całe życie kombinować. Uczciwie się nie
da. No nie da!
MATKA
A ci ludzie też ciężko pracują cały dzień. I nawet kawy nie chcą.
OJCIEC
Co za łaska!
MATKA
Żebyś wiedział! U Bożeny, mojej koleżanki z pracy, to przyszli, potem
wypili morze kawy, wszystko rozgrzebali i przez trzy dni ich nie było.
Teraz znaleźć dobrą ekipę remontową to prawdziwa sztuka. Wszyscy
wyjeżdżają za granicę…
OJCIEC
Może i ja powinienem, co? Przywiózłbym piękną deskę klozetową za 500
funtów. Bożena na pewno takiej nie ma.
MATKA (wzdychając głośno)
Może lepiej pójdę zobaczyć, co z tymi pierogami.
oddalające się kroki, narastający huk remontu
SCENA 2
daleki odgłos wiercenia, bliższy szczęk sztućców
OJCIEC
No, no. Całkiem niezłe te pierogi z maszynki spirytusowej! Poproszę o
dokładkę.
MATKA
Cieszę się, że ci smakuje… (pauza) A ty chcesz jeszcze, córciu?
CÓRKA (słabym głosem)
Nie, dzięki. I tak za dużo zjadłam.
OJCIEC
Dwa takie… paznokcie to ma być dużo?
CÓRKA
I tak jestem za gruba!
MATKA (pojednawczo)
Dobrze już, dobrze. Wszyscy to wiemy…
brzęk talerzy, coraz głośniejsze stukanie młotka
OJCIEC
Zawsze, gdy słyszę takie stukanie…
MATKA
Dałbyś już spokój.
OJCIEC
Jeszcze nie wiesz, co chcę powiedzieć. Chodzi o to, że przypomina mi
to kotlety schabowe… (rozmarzony) W moim domu z dzieciństwa w każdą
niedzielę rano słychać było właśnie takie stukanie.
CÓRKA
Zawsze mówiłeś, że to był sąsiad majsterklepka.
OJCIEC
Tak, ale w dni powszednie. W niedzielę babcia i wszystkie sąsiadki
tworzyły jedną wielką orkiestrę. Nie było w niej dyrygenta ani nawet
nut, ale wszystkie jakby się sprzysięgły, żeby zaczynać o jednej
porze. Człowiek nie mógł nawet w niedzielę dłużej pospać, ale za to
schabowy był zawsze palce lizać! Ach, żeby tylko ci naci fachowcy do
niedzieli skończyli…
MATKA
Teraz to ludzie pracują. Świątek, piątek czy niedziela. Takie czasy,
niestety.
CÓRKA (wstając od stołu)
Dziękuję, było naprawdę pyszne, mamo.
OJCIEC
A ty dokąd?
CÓRKA
Jak to dokąd? Do swojego pokoju.
MATKA
Chyba zapomniałaś, że…
OJCIEC
Że nie masz na razie swojego pokoju. Tak jak ja nie mam swojego
gabinetu, a matka kuchni. Oto uroki remontu. Kiedyś ludzie żyli
zgodnie z naturą. Malowali chaty, jak pociemniały, łatali dach, kiedy
im się lało na głowy. Dziś kalendarz zmian wyznaczają ulgi podatkowe.
MATKA
Albo ich brak.
CÓRKA
Kurczę, zupełnie o tym zapomniałam.
coraz głośniejszy łomot młotka, cykliniarki i wiertarki
Boże, kiedy oni przestaną?!
OJCIEC
Problem w tym, że dopiero zaczęli. Ale wiesz, całkiem łatwo się
przyzwyczaić.
CÓRKA
Jak ja mam się uczyć w takich warunkach? Za niecałe dwa tygodnie mam
egzaminy. Myślałam, że…
łomot zagłusza słowa dziewczyny
SCENA 3
odgłos remontu; nagle dźwięk urywa się, chwila ciszy, słychać muzykę
jak na początku
MATKA
Słyszycie, chyba skończyli.
OJCIEC (szeleszcząc gazetą)
Nie wierzę. Lepiej nie mieć płonnych nadziei… (czyta) Polskie wojska
w Iraku...
CÓRKA (czyta jeszcze głośniej)
William Szekspir był jednym z najbardziej znanych dramatopisarzy
epoki…
MATKA
Lepiej pójdę i sprawdzę, czy któryś sobie czegoś nie obciął.
OJCIEC
Pewnie tylko zrobili sobie przerwę obiadową.
oddalające się kroki, dłuższa chwila ciszy, dalekie trzaśnięcie drzwi
wejściowych
CÓRKA
Nie wierzę.
MATKA
A nie mówiłam. Poszli sobie.
OJCIEC
Pięknie! Pewnie wszystko rozgrzebali i teraz przez trzy dni ich nie
będzie! Tak jak u tej twojej koleżanki z pracy, u tej Beaty.
MATKA
U Bożeny... (pauza) Owszem, rozgrzebali, ale jutro mają być z samego
rana.
OJCIEC
No to wreszcie możemy mieszkać! Gdzie pilot od telewizora? (pauza) O,
jest. No to teraz możemy zacząć żyć!
odgłos przerzucanych kanałów
CÓRKA
Trzęsienie ziemi w Japonii.
OJCIEC
Słyszałem, słyszałem. Jak chcesz, możesz im wysłać sms-a... (śmiejąc
się) Będzie akurat na dziesięć gram ryżu.
MATKA (z oddalenia)
Przerzuć za chwilę na Dwójkę. Zaraz będzie serial.
OJCIEC
To nie oglądamy meczu?
MATKA
Bardzo śmieszne.
głuchy trzask
OJCIEC
Co jest?
CÓRKA
Upss! Chyba znów się zepsuł.
OJCIEC
No nie, to już jest lekka przesada!
MATKA
Tylko się nie denerwuj.
odgłos walenia w odbiornik, chwila ciszy
OJCIEC
A zresztą… bardzo dobrze.
MATKAi CÓRKA (jednocześnie, zdziwione)
Co?
OJCIEC
No tak. Zawsze twierdziłem, że telewizor to złodziej czasu. Bardzo
dobrze. To najlepsza chwila, żeby nadrobić zaległości książkowe. Mam
dziś ochotę na czystą, intelektualną rozrywkę.
CÓRKA
Z tym też może być mały problem.
OJCIEC
Nie rozumiem.
CÓRKA
Chodzi o to, że wszystkie książki zapakowałyśmy z mamą do kartonów.
OJCIEC (coraz bardziej poirytowany)
A czy my mamy jeszcze dom, czy może też już nie?! I zaraz nastąpi
nalot dywanowy!
MATKA (nieśmiało)
To może pójdziemy wszyscy do kina, co?
CÓRKA
Spójrz, co się za oknem dzieje. W taką pogodę psa by nie wygonił.
MATKA (bezradnie)
No to ja już nie wiem. Poddaję się.
OJCIEC (po chwili, szeleszcząc gazetą)
Mam! Tylko gdzie to było. Jeden znajomy z biura mówił, że to świetna
sprawa. O, jest! Teatr w domu (czyta) Zadzwoń, nie pożałujesz. Lektury
szkolne, teatr eksperymentalny…
MATKA
Akurat. Bożena mówi, że te całe ich nowoczesne eksperymenty polegają
głównie na tym, że aktor wchodzi na scenę, zdejmuje spodnie i dopiero
potem zaczyna mówić monolog. Była ostatnio na jednym takim
przedstawieniu, to po pół godzinie połowa ludzi wyszła!
OJCIEC
Ustalmy, że ta twoja Bożena wie wszystko lepiej. Ale takiego teatru w
domu na pewno jeszcze nie miała… (szeleści gazetą, czyta) Rozrywka
dla każdego. Dziś w programie „Chamlet” Williama Szekspira. Ty,
córcia, zdaje się, chciałaś dziś coś od niego?
CÓRKA
Ale tu jest napisane „Chamlet”. Przez „ch”, a powinno być przez samo
„h”.
OJCIEC
To na pewno tylko błąd drukarski. Przecież każde dziecko wie, że pisze
się tak, jak mówisz. To co, dzwonić?
MATKA
Ale to pewnie kosztuje majątek.
OJCIEC
Na kulturze nigdy nie powinno się oszczędzać.
CÓRKA
Nie poznaję cię, tato. Ostatnio nie chciałeś kupować nawet gazet.
Mówiłeś, że wszystko i tak powiedzą cztery razy w telewizji.
OJCIEC
Może i tak było. Nieważne. To co, dzwonić?
MATKA (niepewnie)
Ale przecież jesteśmy nieubrani. I mamy taki bałagan, remont…
OJCIEC
I o to właśnie chodzi! Wystarczy pusty salon i trzy krzesła. A jaka
akustyka. Dzwonię!
odgłos naciskania klawiszy w telefonie komórkowym, narastający motyw
muzyczny
AKT II
SCENA 1
motyw muzyczny; muzyka powoli zanika, terkot dzwonka u drzwi
MATKA (podekscytowana)
Są! Już są, przyszli!
CÓRKA (szeptem)
Cicho. Nie rób obciachu. Przecież to wszystko słychać za drzwiami
MATKA (ciszej, dalej podekscytowana)
Ale dobrze wyglądam?
CÓRKA
Super!
MATKA
A włosy? W porządku są?
CÓRKA (niecierpliwiąc się)
W porządku, mama. Otwieramy… (pauza) Poczekaj! Nie rozmazałam się
czasem?
ponowny terkot dzwonka
MATKA
Pokaż! Nie. W porządku! (głośniej, oficjalnie) Chwileczkę, już
otwieramy!
CÓRKA
A ojciec ustawił krzesła?
MATKA
Ustawił. Już dawno.
CÓRKA
Które?
MATKA
Wziął te nowe. Z salonu.
kolejny, dłuższy terkot dzwonka
Już, już! Otwieram.
chrobot przesuwanej zasuwy, skrzypnięcie drzwi wejściowych, tupot
kilku par nóg
Proszę bardzo, proszę do środka.
DÓCH
Dobry wieczór państwu, teatr domowy się kłania…
CÓRKA
Dobry wieczór, zapraszamy.
MATKA
Może coś do picia? Kawy, herbaty?
DÓCH (nieco stremowany)
Dziękujemy, może trochę później… Czy moglibyśmy z kolegą gdzieś się
przebrać?
MATKA
Oczywiście, proszę tutaj, do tego pokoju. Właśnie przeprowadzamy
remont w mieszkaniu, więc wszystko stoi na głowie…
CHAMLET
Dziękujemy, to w zupełności wystarczy.
CÓRKA
Może jednak czegoś się panowie napiją. Taka pogoda…
DÓCH
Naprawdę, bardzo dziękujemy. Proszę już zająć miejsca, za chwilę
zaczniemy przedstawienie.
odgłos zamknięcia drzwi pokoju, motyw muzyczny
SCENA 2
motyw muzyczny; muzyka powoli zanika, łoskot przestawianych krzeseł
CÓRKA
Dlaczego ruszasz? Przecież dobrze było!
OJCIEC
Za blisko sceny. To znaczy okna… (z satysfakcją) O, tak będzie dużo
lepiej.
CÓRKA (obojętnie)
Skoro tak mówisz.
MATKA (lekko zasapana)
Co się dzieje?
OJCIEC
Już nic. Siadajcie.
MATKA
Przyjrzałaś się im dokładnie, Kasiu?
CÓRKA
No, a co?
MATKA
Dziwni jacyś. I jakoś żadnego z nich nie kojarzę. Z serialu czy z
reklamy. Może to jakaś piąta liga?
OJCIEC
Żadna piąta liga, tylko prawdziwi aktorzy teatralni. Tacy, co to
gardzą tymi, którzy grają w serialach, a nawet w filmach. O reklamie
to już nie ma co wspominać. Ambicja przede wszystkim. Tacy żyją w
zupełnie innym świecie. Może nawet nie zauważyli, że się pieniądze
zmieniły albo że do Unii weszliśmy… (pauza) Dobrze, siadajcie już!
CÓRKA
Muszę jeszcze wziąć książkę.
MATKA
Po co ci książka?
OJCIEC
W ten sposób lepiej zapamięta. Jeden mój znajomy to do teatru tylko z
tekstami sztuk chodzi.
MATKA
Ale co oni na to? Nie pomyślą czasem, że ich sprawdzamy?
CÓRKA (poirytowana)
Mamo!
MATKA
No co?! Ja bym się czuła skrępowana. To tak jakby kontroler siedział w magazynie, sprawdzał, czy czegoś nie brakuje i tylko w papierach
ptaszki odhaczał.
OJCIEC
Dajcie już spokój. Przed każdym spektaklem potrzebna jest chwila ciszy
i skupienia. Żeby można było w pełni sztukę poczuć.
MATKA
Chyba idą. Cicho!
skrzypnięcie drzwi pokoju
SCENA 3
dźwięk gongu, odgłos kroków
CHAMLET
Duchu nieszczęśliwy!
DÓCH
Nie płacz nade mną, lecz słuchaj uważnie, co ci odsłonię.
CHAMLET
Mów! Słuchać cię muszę.
DÓCH
Jak musisz pomścić, kiedy mnie wysłuchasz.
CHAMLET
Co?
DÓCH
Słuchaj: jam jest ojca twego duchem, na czas skazanym błąkać się po
nocy. We dnie zamknięty śród wiecznych płomieni, dopóki grzechów mego
żywota ogień nie spali, czystości nie zwróci…
MATKA (wyrywa jej się)
O Boże!
DÓCH (po chwili, nieco zdegustowany, ale gra dalej)
Pomścij okrutne morderstwo!
CHAMLET
Morderstwo?
DÓCH
Podłe, jak każde morderstwo, lecz ze wszystkich morderstw to jest
najpodlejsze i najdziwniejsze, i przeciw naturze.
CHAMLET
Spiesz się z powieścią, abym lotnym skrzydłem, jak skrzydło myśli lub
miłosnych marzeń, pobiegł za zemstą.
DÓCH
Mówią, że kiedym w ogrodzie mym zasnął, wąż mnie ukąsił. Całej Danii
uszy ten sfałszowany śmierci mojej powód uwiódł nikczemnie. Szlachetny
młodzianie, wiedz, że wąż, który ojca twego zabił, teraz koronę jego
ma na głowie.
CHAMLET
O dusza moja prorocza! Stryj!
DÓCH
Zgadłeś. Jeśli masz duszę, nie przebacz mu tego. Nie pozwól, żeby
królów Danii łoże było lubieżnych kazirodztw siedliskiem! Ale
jakkolwiek zbrodnię będziesz ścigał, myśli swej nie plam, nie
podniecaj duszy naprzeciw matce; został ją niebiosom i cierniom, które
w jej piersiach…
sygnał telefonu komórkowego
OJCIEC (zawstydzony)
Przepraszam…
DÓCH (zdegustowany)
Które w jej piersiach utkwione kłuć, piec ją będą. Bądź mi zdrów,
Hamlecie! Świętojańskiego robaczka płomienie bledną i gasną; ranek się
zbliża. Bądź zdrów, Hamlecie, a pamiętaj o mnie!
odgłos kroków
CHAMLET
Pamiętać o tobie? O tak! Na moich pamięci tablicach wszystkie pamiątki
drogie dawniej zatrę, ksiąg wszystkie zdania, formy i wrażenia, które
wpisały młodość i rozwaga, i tylko w całej mózgu mego księdze żyć będą
jedne twoje przykazania, z żadną podlejszą nie zmieszane treścią…
(głos coraz głośniejszy i wzburzony) O, najzdradliwsza kobieto!
MATKA
O Boże!
CHAMLET
Nędzniku!
OJCIEC (chrząka)
Przepraszam. Już wyłączyłem…
CHAMLET
Uśmiechający się, podły szatanie!
CÓRKA (niemal jednocześnie, czyta z książki)
Podły szatanie... Zgadza się (pauza, zachwycona) I jak pięknie!
CHAMLET (po chwili, do Dócha, zmienionym, szorstkim tonem)
Zobacz, czy drzwi zamknięte. Albo sam zobaczę.
oddalające się kroki, szelest wertowanych kartek
CÓRKA
Zobacz, czy drzwi zamknięte?
DÓCH
No to teraz wyskakiwać z kasy, rodzinka!
CÓRKA (szeleszcząc kartkami)
Wyskakiwać z kasy, wyskakiwać z kasy…
dźwięk ilustrujący napięcie
AKT III
SCENA 1
motyw muzyczny; muzyka powoli zanika, ściszenie
OJCIEC (do Matki, szeptem)
Kochanie, nie wiesz, gdzie położyłem swój portfel?
MATKA
Poszukam w torebce.
DÓCH (grubiańsko)
Siedzieć!
OJCIEC
To jeszcze nie koniec jest? A może tylko przerwa?
MATKA
Nie wiem…
OJCIEC
Powiedz mi, czemu oni się właściwie tak drą?
MATKA
To teraz normalne w nowoczesnych teatrach. Może nie być w ogóle
dekoracji, pusta scena, za to stawiają na tę, no… Ekspresję!
OJCIEC
To mam w końcu płacić czy jeszcze nie? (pauza, do Córki) Córcia.
CÓRKA (wciąż wertując egzemplarz)
Co mówiłeś? (czyta) Nie chciałbym, żeby wróg twój to powiedział i ty
mojego ucha nie przymusisz… Zgubiłam stronę! (nieprzytomnie) Co
mówisz, tata?
MATKA
Pewnie zapłata też jest częścią sztuki. Kiedyś byliśmy z wycieczką
zakładową w takim zamku, gdzie napadli na nas zbójcy i obrabowali.
Trzeba było dać po dwa złote, a w zamian oni dawali bilety. Bardzo
ładne, bo na takim pergaminie.
OJCIEC
Tylko że ja nie wiem, ile trzeba dać.
MATKA
Nie zapytałeś, jak dzwoniłeś?
OJCIEC
No nie.
DÓCH (grubiańsko)
Zamknij się, facet!
OJCIEC
Ekspresja, mówisz? W robocie za taką ekspresję podwładni oskarżyliby
mnie o prześladowanie. Jak to się fachowo nazywa? Jakoś tak po
angielsku... Córcia?
CÓRKA
Mobbing.
OJCIEC
No właśnie. Mobbing. O mobbing by mnie mogli oskarżyć. To teraz bardzo
poważna sprawa. No tak, ale ekspresja musi być. Słyszałem też, że
czasami trzeba dać się ponieść emocjom.
CÓRKA
To znaczy? Nie rozumiem.
OJCIEC
To proste. Trzeba krzyczeć razem z nimi.
MATKA
Bożena za nic mi nie uwierzy…
DÓCH
Przymkniecie się wreszcie?!
OJCIEC
Przymkniecie się wreszcie?! (do rodziny) Dobrze było? Na drugi raz
krzyczymy razem.
CHAMLET (nieco zdyszany)
Bardzo dobrze. Brawo!
OJCIEC
Dziękuję.
CHAMLET
Drzwi zaryglowane. Jak to było? Słóweczko poproszę…
DÓCH (szeptem)
Zamknijcie drzwi od kaplicy.
CHAMLET
Otóż to! Można teraz przejść do następnego aktu naszej sztuki.
motyw muzyczny
SCENA 2
ściszenie, skrzypienie krzeseł
CHAMLET
Dobrze związałeś?
DÓCH (sapiąc z zadowoleniem)
Ani drgną! (pauza, jęki kneblowanych) I ani pisną!
CHAMLET (z satysfakcją)
I kto miał racjo, mój Horacjo?
DÓCH
Mowa!
CHAMLET
Wiedziałem, że ten pomysł jest prima sort. Żaden dziadek ani babcia
nie dają się już zrobić „na krewniaka”, ludzie zakładają po dziesięć
zamków w drzwiach, a ci lepsi odgradzają się płotem od świata i
stawiają cerbera na bramie.
DÓCH
A jak!
CHAMLET
Dupska się nie chce z domu ruszać, ale w końcu przychodzi chwila, że
koleżankom w pracy trzeba rano błysnąć, co nie?! Widziałam Holoubka na
odległość słupka.
DÓCH
A Żebrowski miał w nosie włoski!
CHAMLET
Na szczęście zawsze znajdą się jakieś nowobogackie buce, którym się
zachce kultury. Nazywają to odchamianiem. Jak się spuszcza wodę, już
wiedzą, teraz czas na trochę kultury. Tej wysokiej!
DÓCH
A jak!
CHAMLET
Wysokiej! (pauza, zaciera ręce) No to najpierw sprawdzimy sobie na
pawlaczu. Banki bankami, sejfy sejfami, a w razie czego na kasę trzeba
czekać do poniedziałku. Przecież różne przypadki po ludziach chodzą,
co?! Superkonto, karty kredytowe, bankowość internetowa, a nasi rodacy
i tak wciąż wolą trzymać w bieliźniarce nie tylko kalesony. A w
pawlaczu... Co się trzyma w pawlaczu?
DÓCH
Pawie pióra? I stare laczki?
CHAMLET
Zaraz sprawdzimy.
DÓCH (z oddalenia)
Wezmę drabinę. Jakaś tu stoi.
odgłos stawiania drabiny, otwierania drzwi, wysypujących się rzeczy,
kasłanie Dócha
CHAMLET
Co się dzieje?
DÓCH (kaszląc, z oddalenia)
Jakieś stare graty. Wszędzie pełno kurzu i tynk się sypie.
CHAMLET
Szukaj dalej. Ja sprawdzę w szafie. W razie czego użyjemy innych
środków perswazji…
nieartykułowane dźwięki zakneblowanych ludzi
DÓCH
Ty, ta stara się chyba dusi…
CHAMLET
Na pewno udaje. Kobiety to urodzone aktorki. Szukaj dalej. Nie mamy czasu!
DÓCH (po chwili, kaszląc, z oddalenia)
Nic tu nie ma. To co, mam zapalić gaz na kuchence?
CHAMLET
Ja też niczego nie znalazłem. Dobra, rozpalaj. I znajdź jakiś nóż.
stłumione jęki zakneblowanej rodziny
DÓCH
Cholera.
CHAMLET
Co jest?
DÓCH
Mają kuchenkę elektryczną…
motyw muzyczny opadający (konsternacja)
SCENA 3
ściszenie, skrzypienie krzeseł, coraz głośniejsze jęki zakneblowanych
DÓCH
Myślisz, że będą chcieli gadać?
CHAMLET
Zobaczymy (pauza) Pamiętasz, jak w zeszłym miesiącu u tych w Wilanowie
musieliśmy facetowi przybić rękę do stołu? Dopiero się opamiętał.
DÓCH
A co w tym nowym apartamentowcu na Długiej. Kobita była wyszczekana.
Widać było, że kokosy zbiła na stadionie. Ale jak jej niemowlaka za
okno wystawiłeś…
CHAMLET
Dobra już, dobra. Wyjmuj szmaty!
zbiorowe, głośne, przyspieszone oddechy napadniętej rodziny
OJCIEC (przestraszony, ciężko dysząc)
O Boże! Panowie, czego wy chcecie?
CÓRKA (zaczyna płakać i dalej słychać płacz w tle)
Mamo!
OJCIEC
Wypuśćcie kobiety. Wypuśćcie je. Ja zostanę!
DÓCH
Ty, patrz, jaki kozak. Ciekawe, gdzie to oglądał?
MATKA (wypluwszy resztki szmaty, z furią)
Bandyci! Mordercy!
OJCIEC
Uspokój się!
MATKA
To ty się uspokój. I przestań wreszcie skamleć! (do córki) Ty też!
Córka przestaje płakać, dłuższa chwila ciszy, pogwizdywanie Chamleta
CHAMLET
Już? Dogadali się?
DÓCH
Może usiądziemy, co? To naprawdę niezłe przedstawienie.
OJCIEC (wciąż przestraszony, jąkając się)
Panowie, czego wy od nas chcecie? To jakaś koszmarna pomyłka.
CHAMLET
Choć bywają też dłużyzny.
DÓCH
I niepotrzebne powtórzenia. Zupełnie niepotrzebne.
MATKA
Czego od nas chcesz, kryminalisto jeden?!
CÓRKA (przerażona)
Mamo, co ty mówisz… Tak nie można. Oni nas zabiją…
CHAMLET
Nie. Tak to my się w ogóle nie dogadamy. Zabieraj ją stąd! Do kuchni
albo do drugiego pokoju.
DÓCH
Starą czy młodą?
OJCIEC (z furią i towarzyszeniem skrzypienia krzesła)
Zostaw je! Nawet nie śmiej ich dotknąć tymi brudnymi łapami!
CHAMLET
Popatrz, popatrz. To się robi naprawdę interesujące… (ostro, do
kolegi) Małą do kuchni. Tylko zamknij dobrze drzwi. A ze staruszkami
sobie spokojnie porozmawiamy. Jeśli krzesła wytrzymają. Masz gdzieś
jeszcze ten nożyk do chleba?
DÓCH (z nadzieją i zapałem)
A co? Kroimy?
CHAMLET
Jak będzie trzeba... Z dziewięcioma palcami tez można żyć. Nawet na
komputerze da rade pisać, co nie?
odgłosy szamotaniny
DÓCH (z dalszego planu)
Ugryzła mnie, cholera jedna!
coraz cichsze odgłosy szamotaniny, wreszcie trzask zamykanych drzwi,
płacz matki
CHAMLET
Proszę wybaczyć. Kolega dwa dni temu wyszedł na warunkowe i trochę mu
jeszcze brak ogłady.
MATKA (przez łzy)
Jeżeli tylko coś jej się stanie, zabiję cię. Obu was zabiję!
CHAMLET
Na to zawsze przyjdzie czas, droga pani.
OJCIEC
Ile?
CHAMLET
Nie wiem. Jak to mówią mądrzy ludzie: nie znasz dnia ani godziny…
OJCIEC
Ile mamy zapłacić, żebyście zostawili nas w spokoju?!
CHAMLET
O! I tu zaczyna pan mówić do rzeczy.
MATKA (hardo)
Niczego od nas nie dostaniesz. Nawet złamanego grosza!
CHAMLET
Pan pyta, ile. Ja mówię, wszystko. Pani mówi – nic. Ja odpowiadam…
zduszony krzyk dziewczyny
OJCIEC
O Boże!
CHAMLET
Mówiłem, że kolega kobiety też dawno nie widział. Dwa dni temu wyszedł
na…
OJCIEC
O co wam chodzi?! (łagodniej) Przecież pan wygląda na rozsądnego
człowieka.
CHAMLET
A pan żeś się za dużo filmów kryminalnych naoglądał. Tam zawsze jest
zły gliniarz i dobry gliniarz. Ale tu jest trochę inaczej. Są dwaj
przestępcy: zły i, dla odmiany, zły…
głośniejszy krzyk dziewczyny
MATKA
Skrytka pod wanną! Trzeci kafelek od lustra.
OJCIEC
Czwarty.
CHAMLET
Boże, daj mi cierpliwość! Dogadacie się wreszcie?
coraz głośniejszy krzyk dziewczyny
OJCIEC i MATKA (jednocześnie)
Czwarty!
CHAMLET (odchodząc)
Dziękuję. To bardzo mądra decyzja…
słychać beztroskie pogwizdywanie Chamleta, odgłos otwieranych drzwi łazienki
OJCIEC
Ja naprawdę…
MATKA (przez zęby)
Nie odzywaj się do mnie!
OJCIEC
Przecież to tylko pieniądze. Oni zaraz pójdą. To tylko parę groszy, a
dla nas to być albo…
CHAMLET (z bliska)
…nie być. Oto jest pytanie! Czy dla umysłu szlachetniej jest
cierpieć ciosy i strzały zawistnej fortuny, niż broń uchwycić przeciw
cierpień morzu, skończyć je walką? Umrzeć, spać, nic więcej!
Powiedzieć, żeśmy snem mogli zakończyć boleści serca, tysiączne
wstrząśnienia, których dziedzicem ciało! O ten koniec któżby nie
błagał pobożnie.
CÓRKA (z bliska)
Umrzeć – spać, spać! Może marzyć?
CHAMLET
Ha, tu cała trudność! Bo we śnie śmierci co marzyć możemy, kiedy się z
ziemskich kłopotów otrząśniem (pauza) Lubicie się bać, prawda? Na
sobotnim, wieczornym seansie, zanurzając rękę w kubełku ze świeżym
popcornem i pociągając przez słomkę zimną colę. Strach wgniata was w
fotele, ale przecież tu nic nie ma naprawdę.
DÓCH
Za chwilę wyjdziecie z kina, wrócicie do domu. W telewizji krew i
śmierć, ale wystarczy jedno naciśnięcie guzika w pilocie, a koszmar
znika. Pstryk – i nie ma!
CHAMLET
A innym razem, gdy koleżanki z pracy wyciągną was do teatru, bo
naprawdę warto? Deski sceny aż skrzypią, tak ściele się trup u tego
Szekspira. Ale to przecież nic. Jutro ten sam aktor zagra w reklamie
proszku do prania lub kredytu bankowego na nowy dom, o którym żadne z
was nie przestaje marzyć. Bo tak naprawdę nic się nie dzieje naprawdę.
DÓCH
Można wstać i wyjść.
CHAMLET
Samochód przejechał dziecko sąsiadów, matka koleżanki z pracy
zachorowała na raka.
DÓCH
Ale tam przecież nic się nie dzieje naprawdę.
CHAMLET
Państwo chcą sztuki? Ale czy jest u nas jeszcze miejsce na sztukę?
Romeo i Julia wynajmują nory do spółki ze znajomymi albo wiążą sobie u
szyi kredyty do końca życia, żeby tylko mieć jakiś własny kąt. Adam i
Ewa pod drzewkiem wiadomości złego i dobrego odkrywają uroki świata i
kolejnych wyprzedaży.
DÓCH
Tristan i Izolda nie mają czasu na śmieszne historie jak miłość,
rodzina. Ich rodziną jest firma, która ich do siebie przywiązała. I to
ona decyduje, kiedy zwolni się ten węzeł.
długa przerwa, głośne oddechy rodziny
CHAMLET
Teatr domowy dziękuje za mile spędzony wieczór i poleca się na
przyszłość. Mamy nadzieję, że węzły nie były zbyt mocne.
DÓCH
Proszę. Tu jest reszta.
CHAMLET
Dobranoc państwu.
DÓCH
Spokojnych snów.
dźwięk kroków, trzask zamykanych drzwi
CÓRKA (po dłuższej chwili)
Co to było?
MATKA (szeptem)
Bożena za nic mi nie uwierzy.
OJCIEC (zadowolony jak wcześniej)
Zobaczcie, ile zostawili reszty! (pauza) To co zamawiamy za tydzień?
motyw muzyczny miesza się z odgłosem prac remontowych
KONIEC
Tekst został zakupiony w ramach programu „Tarcza dla literatów”.