16.02.2021

Wieczór

Wiersz ze zbioru Z Księgi Przejścia.

                                           profesorowi Leszkowi Kołakowskiemu

 

Nie przeklinaj dnia przed zachodem.

Nie kąp się z Heraklitem w tym samym zdroju.

Przycupnij tu, nad brzegiem rzeki bez imienia,

i posłuchaj, jak las mruczy

swój przedwieczorny chorał.

Możesz zapytać: dlaczego tak trudno obrażać się

na świat przed zmierzchem, kiedy niebo

zakwita zorzą? Dlaczego tak mało teraz w tobie

złośliwego gnoma? Rośniesz, otwierasz ramiona

i muskasz czubki sosen czułymi palcami.

Kochasz ten widok – z księżycem jak ząbek czosnku

nad drogą, z łódkami uśpionymi w kołysce przystani.

Z kępą drzew malowanych światłem

– wprost na wodzie – i z ciszą zaplątaną

w miękkie skrzydło wrony.

Ta chwila wydobywa ciebie ze zgiełku zdarzeń

razem z ważką podlatującą nad gładzizną rzeki.

Jesteście jak dwa gorejące atomy

w czyimś głębokim ciepłym oddechu.

Wiesz, że musisz stąd odejść

– żaden archanioł nie odwoła godziny agonii.

A przecież w tej chwili – gdy trzymasz różowy obłok

w ramionach – jesteś już ocalony.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adriana Szymańska, Wieczór, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...