14.07.2021

Z GŁĘBOKOŚCI WOŁANIE

wstaję ze snu, z niepamięci
powstaję z prochu beznadziei
starzy ludzie spoglądają z wysokości 
dobrze wygrzanych ławek
gołębie podfruwają z lekkim tremolo powietrza 
nagromadzonego ponad moją głową
jak w studni, z której wodę
piłem sycąc swój niepokój
znam ich imiona, pycha
nienawiść, nieumiarkowanie

 

wstaję ze snu, z rozpaczy
i wiem
teraz jest czas odpowiedzi
moje miejsce czeka na gest
na słowo odbijające światło gwiazd
moje wyprostowane ciało
jest kamieniem, który pękł
rozkładam więc dłonie
tracąc wszystko
o co mogłem prosić

 

wstaję z grzechu i cierpienia
podrywam się z nicości, ale nic
nic nie zastąpi radości narodzin
moja noc jeszcze trwa, jeszcze
płoną we mnie ogrody
gesty stygną w migotliwym świetle
jakby nie wydarzyło się nic
o czym wcześniej 
nie mogłem pamiętać

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Krzysztof D. Szatrawski, Z GŁĘBOKOŚCI WOŁANIE, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...