24.03.2021

Z rzeczy małych

Mamie – Sybiraczce

Gdy matka podchodzi do okna, ptaki na chwilę milkną,
a jest ich wiele: sroki, wilgi, gołębie, całe to osiedlowe 
bractwo, któremu udało się przetrwać w pobliskim parku 
(zwanym tak na wyrost, wszak to zaledwie alejka i dwie ławki).
Dopiero wtedy, gdy z dłoni spadają okruchy, wszystkie
zlatują z furkotem, dziobią, skrzeczą, podskakują. 
Nad jej siwą głową krąży motyl albo to płatki bratków 
porwał wiatr z balkonu sąsiadów, w każdym razie  
pozdrawia świat bezsłownie, podparta laską, 
wpatrzona w przestwór tej chwili.

Nagle odwraca się i mówi: Za dużo tego wszystkiego, dusi mnie 
od nadmiaru zapachów, skądże konwalie pod oknem 
tu się uchowały. Siądę sobie w pokoju i rozwiążę krzyżówkę, 
w której, mam nadzieję, nie ma miejsca na słowo przesiedleniec. 

A ptaki – zrywają się do lotu, taka ich natura, są wolne od historii, 
odnagłej zagłady, póki co, chyba że napiszą im ją ludzie. Śpiewają,
wtórują im piosenkarze Eurowizji, uczestnicy zbiorowej radości –
jak ujęłaby to święta Teresa z Lisieux – z rzeczy małych.

Poznań-Piątkowo, 15 maja 2016 r.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Teresa Tomsia, Z rzeczy małych, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...