31.01.2023

Apokalipsa dni dzisiejszych

Apokalipsa miała być dniem ostatecznym

wichrów pełnym trzęsień ziemi wybuchów wulkanów

zaćmień wszystkich słońc świata mgławic i kosmosu

w nich prześmigu aniołów  przerażonych demonów

dniem grozy i nadziei od której rzeki zaniemówią i zapomną płynąć

miał nastać mrok ciężki aż  wilk zając i sowa drżeć zaczną  jednako

gdy przybędą zastępy jeźdźców

księgi pieczęci zostaną otwarte

i smok się pojawi choć zrzucony będzie

wreszcie  tron miał zajaśnieć o jakże  wysoko

i sąd się rozpocząć sąd prawdziwy nad nami

 

Tymczasem nadciąga szarańczą

niekończących się tłumów

ludzi obdartych  zszarzałych

ciągnących z zza mórz z wyniszczanych zaświatów

Żadnych grzmotów tu nie słychać ani tąpnięć ziemi

nawet gwiazdy nie spadają

piołun wód nie zakaża

tylko cisza zimna i głucha wokół się roztacza

drzewa stoją oniemiałe

nagie ramiona w rozpaczy wznoszą

a tłumy gęstniejąc nadchodzą           

 

Już są wokół nas

pod gardło podchodzą

w nas się rozpuszczają

obcych bogów przynosząc

naszą ziemię i wiarę tabunami stóp swoich tratują

 

Kto ich tutaj przypędza

rajem jabłkiem mądrości tak nęcąc

a z tyłu w nich strzela

ich opuszczone domy rodzinne burzy i spopiela

 

Jakiż to moloch pełen broni i złota

żądny władzy nad światem on to zamiast Boga

prowadzi ich tutaj agresją zaraża

chcąc  przemieszać kultury języki

aby miejsca tu w końcu zabrakło

dla przeszłości tej ziemi

dla rodzonych z niej  wnuków

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Konrad Sutarski, Apokalipsa dni dzisiejszych, Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...