19.10.2022

Ballada o synach marnotrawnych

tak spiesząc się wracamy

w znajome dobrze sady

gdzie drogę butom znaczą

skrzypiące koromysła

na przyzbie na podwieczerz

jak za dawnych lat siadamy

i całe nasze życie

znów przebiegamy w myślach

jabłonie już staruszki

podparte drągiem laski

bolącym krzyżem pnia

jak matka błogosławią

i tylko wciąż na ścianie

te same w krąg obrazki

które niczym agrafką

pospinał różaniec

przy budzie zamiast Burka

tkwi łańcuch przerdzewiały

w stodole siana skąpo

na popas nie wystarczy

a niebo po sąsiedzku

zagląda w okna dachu

a księżyc ze zmartwienia

wysokie czoło marszczy

tak spiesząc się mijamy

dni naszych pusty niewód

kaleczy stopy rżysko

wbija się w dłonie agrest

do rzeki spadła gwiazda

w proch obróciła wszystko

po synach marnotrawnych

nie pozostało śladu

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Krzysztof Torbus, Ballada o synach marnotrawnych, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...