Bałwanek i zając
Skacze wokół bałwanka zajączek i kica.
- Ach mój drogi, doprawdy, twój nos mnie zachwyca.
Jest tak długi i prosty, pomarańczem kusi,
piękniejszegom nie widział - chyba, że u trusi!
Na ten widok zaiste odczuwam wzruszenie
serca też palpitacje oraz skoków drżenie,
po plecach w te i we wte biegają mi ciarki.
(tu głos nieco zawiesza, by nie przebrać miarki
a, że nie jadł niczego i to od dni wielu,
w te słowa doń uderza: Drogi przyjacielu,
mógłbym przysiąc na domek w korzonkach paprotki,
że ów nos ci zrobiono z najlepszej karotki!
Tu mlasnął na wspomnienie niegdysiejszych smaków.
Żołądek mu się skurczył z pożywienia braku,
zatem jeno burczenie poniosło się wokół,
stanął nieco opodal i otarł łzę w oku.
- Do tego kubrak piękny i szyty na miarę
i te z węgli guziczki! Czy kto da tu wiarę,
że to strój zakupiony w salonie u Prada?
Do pościeli akurat, lecz także się nada
na spacery po lesie i wieczorne bale,
(tych akurat nie zbywa w długim karnawale).
Martwi tylko, że z nosa zwisają dwa sople,
pewnie katar cię dopadł? Potrzebne więc krople!
Tak się składa - akurat dla sprawy szczęśliwie -
że mam leku flaszeczkę - stój zatem cierpliwie,
a ja prędko się wdrapię i krople ci zadam,
przy okazji kataru nasilenie zbadam.
W tym celu nos na chwilę dobędę ze śniegu!
To rzekłszy wnet przysiada, nabiera rozbiegu
i prosto ku karotce co żywo podskoczy
z pożądania jej na wierzch wyłażą mu oczy.
Już o krok od sukcesu, już czuje jej smaki,
już sukcesu podstępu się rysują znaki.
Zębem ledwie zahaczył o czubek warzywa,
gdy bałwan okiem mruga i tak się odzywa:
- Czyżbyś nie zauważył garnuszka na głowie?
Dziurawy, niczym próżność w każdym twoim słowie!
Cóż to bowiem za przyjaźń, kiedy chcesz mnie złupić?
Choć głowę mam ze śniegu nie dam się ogłupić!
To rzekłszy gromko kicha wprost w nozdrza szaraka.
Ten na ziemię opada i daje drapaka.
Jaki morał stąd płynie? Ot, zwykła karotka
za nos może wystarczyć, gdy cwaniaka spotkasz.