Kiedy tonęła Natalie Wood
Kiedy Natalie Wood tonęła u brzegów Catalina Island,
słuchałem Brygady Kryzys, czułem się jak Fidel Castro
przed atakiem na koszary Moncada, zapuszczałem brodę,
pisałem wiersze o wolności, byłem w opozycji
do reżimowej telewizji i kartek na mięso, złorzeczyłem
mojej ojczyźnie, że skazywała nałogowych palaczy
na zbieranie niedopałków, a porządnych ludzi
na picie wódki po trzynastej. Od czasu stanu wojennego
nic mi się nie śniło, wszystko było widoczne na jawie,
nawet zagubiony autobus z ZOMO krążył bezradnie
niczym ćma po naszej dzielnicy. Zomowcy byli przerażeni
tak jak my. Błądząc, zatrzymali się przy barykadzie
z dzikich gruszek, też lubiliśmy ich cierpki sok,
płyta Brygady zacięła się na utworze Obudź się,
obudź się, Brylewski śpiewał na okrągło, matka
podłączona do butli tlenowej zdejmowała maskę
i powtarzała szeptem: przestałbyś kręcić się tak w kółko,
zrób coś ze swoim życiem, idź na studia, bez dyplomu
będziesz kopał rowy jak ten spod szóstki.
24.07.2018