25.01.2022

KROSNA

jeden przez drugiego kotłują się, kłębią, włażą 
sobie na głowy, potem rozpościerają chitynowe pancerzyki
prostują pogniecione skrzydełka. dwa paluszki dzieci celują w to 
samo niebo, kiedy ładna pani pyta, dobra, mądra pani, która wszystko wie. 

 

pod sweterkiem nosi mleczny świt.

 

brzozy ustawiają się w szpalery i aleje 
gdzie zewsząd czyhają natrętne przymiotniki. 
soczyste brzozy. aleje senne. robaki nie ziewają, o, nie. 
pomarańczowe dzioby kosów eksplorują, żłobią, spomiędzy błot 
i minerałów dobywają białko. robaki nie ziewają, robaki mają białko. 

 

ich ocalenie w liczbie, w mnogości, w mnożeniu się, rojeniu.

 

epizody, epizody. 
można je nizać, robić z nich wątki. 
osnową będzie chłodny poranek z frędzlami blasków
inwazja zegarków, krechy odrzutowców, białe dowody na istnienie.

 Wiersz z tomu Książeczka wyjścia

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Wojciech Czaplewski, KROSNA, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...