15.07.2022

Mgławica miłości

Okiem uzbrojonym w lunetę uparcie czesałem niebo

niczym żołnierz wypatrujący kuli ognia

tęcza mgławic zlewała się z szarzyzną życia tu i teraz

szukałem rajskiej planety z jabłkami wiedzy

czekałem na pokuszenie, nutkę zachęty

gdy sypałaś sól do zupy starając się zachować umiar

chciałem być nagą myślą owiniętą kokonem figowego listka

gdy splatałaś we włosach ogryzki papilotów

nasłuchiwałem echa Wielkiego Wybuchu

prapoczątku tego co nas kiedyś łączyło

szmeru dawno już wyschniętego źródła

gdy bezgłośnie rosiłaś łzami poduszkę

komety orały warkoczem

skiby przestrzeni stęsknionej ziarna siewcy

przeoczyłem chwilę gdy czas zaorał twe czoło

pierwszą zmarszczką

czarne dziury wirując jak oszalałe

wchłaniały wszystko strzegąc zazdrośnie

by nie wydobył się z nich bodaj promyk nadziei

coraz bardziej zgarbiona patrzyłaś

jak twoją miłość odwzajemniam mi(z)łością

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Stefan Trzos, Mgławica miłości, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...