*** (Można nieraz zauważyć wysiłek ziemi)
Można nieraz zauważyć wysiłek ziemi
jak dźwiga się w górę
próbuje strząsać ciążące jej miasta
zasypuje schodzących w nią górników
łamie wiertła poszukiwaczy ropy
wysyła cyklony
– nie wierzy cywilizacji naszym zaklęciom
Zbyt niezdarnie narzucamy jej swe przymierze
spierając się o źródła o miejsca w tramwajach
cierpiąc na bóle głowy rozstroje nerwowe
podpalając tępiąc samych siebie
Na próżno doskonalimy idee
wprowadzamy je do krwi noworodków z zastrzykami z mlekiem matek
kwiatom zapylamy blaskom stali i przestworzom
nadaremnie rozdrabniamy protony w poszukiwaniu sedna ujarzmiamy
księżyce
Nie docieramy do obszaru ciszy i umiaru
– Płoszeni przez śmierć i żądze wciąż od nowa szukamy kształtu
demokracji i swobody
w fabrycznych filtrach w przekazach przodków formy władzy i kontroli
i zapominając języka pojednania wieszamy się na źdźbłach trawy kolcach
kaktusów
z głodu i przerażenia
w żółci coraz większych ogni w czerni totemów