Pieśń o wspaniałej wyspie Tiule
wielu mówi i śpiewają o tym w pieśniach że na krańcach Zachodniego Oceanu za ostatnią z wysp gdzie nie dotarł jeszcze żaden ani handlowy ani rybacki ani nawet wojenny statek leży upragniona Tiule kraina gdzie wszyscy są weseli a w rzekach płynie wino i miód
ale nawet tam chłopi o ogorzałych twarzach i szerokich jak wrota stodoły barach zaraz po wschodzie słońca wychodzą w pole w pocie czoła orzą nieprzystępną skąpą ziemię rzucają w nią ziarno a potem długo i cierpliwie zanoszą modły do swoich kapryśnych bogów i czekają na obfite plony które prawie nigdy nie wystarczają do następnych żniw
rybacy podobnie jak ci z Pernambuco Bangladeszu albo z Egejskiego Morza w swoich małych śmiesznych stateczkach codziennie wypływają na połów by przed wieczorem ze spuszczonymi głowami suszyć i naprawiać stare wysłużone sieci które być może właśnie jutro zapełnią się po brzegi okazałymi dorszami halibutami i flądrami
pasterze odganiając wygłodniałe wilki pędzą swoje beczące chude stada z każdym dniem dalej i dalej od zagrody tam gdzie trawa jeszcze nie całkiem sucha aż na drugą stronę stromych nieprzyjaznych gór
nawet kupcy którym wszyscy zazdroszczą raz po raz napadnięci przez rabusiów ledwie uchodzą z życiem tracąc cały swój dobytek
tylko czasami wieczorem wszyscy biorą na tańce swoje spocone tłuste baby wielkimi jak bochny chleba twardymi łapskami chwytają je za rozłożyste biodra i pijani wirują w rytm muzyki a potem oszołomieni wracają do swych lichych starych chat by beznamiętnie i jak najszybciej spłodzić kolejną gębę do wyżywienia
i tylko jeden wiejski głupek co żadnego porządnego zajęcia nie ma żeby tamtym jeszcze chciało się żyć układa nową pieśń o wspaniałej wyspie Tiule gdzie wszyscy są weseli a w rzekach płynie wino i miód
Tekst został pozyskany w ramach programu Tarcza dla Literata.