Piosenka o parasolu
1.
Idzie dziewczyna,
skacze nad kałużą,
lecz pod parasolem
ma miejsca za dużo.
Dużo lat – czy przebiegną, przeminą jak chwila?
Cały świat:
w dłoni kwiat,
cień motyla.
Ref.
Mówili o nim, że nie chroni od łez.
Już sama nie wiem: lepiej z nim czy też bez.
Parasolki z Cherbourga rozśpiewane od lat,
a tu chmury nad głową i znów impas, znów pat.
Jak to jest?
Mijają lata, jednostajne stuk-puk
i zapomnianych dawno burz cichnie mruk.
Ale czasem słoneczny przedostanie się blik,
wtedy lepiej, by z góry już nie patrzeć chciał nikt,
nawet Bóg...
2.
Ucieka kobieta
przed domową burzą,
bo pod parasolem
wciąż miejsca za dużo.
Dużo strat – choć policzyć ich teraz nie zdoła.
Ech, ten świat:
talia kart,
nikt nie woła...
3.
Drepcze staruszka,
chmury nic nie wróżą,
a pod parasolem
znów miejsca za dużo...
Dużo łat – choć kto dzisiaj je wszystkie spamięta
Znika świat:
parę dat,
w chmurach renta.