12.12.2023

Rozmowa...

Jeszcze wczoraj z ust spijaliśmy słowa,
Dziś odczytujemy tylko znaki,
Boże, nie chcemy z Tobą wojować,
Kochałem ją, czy to grzech jakiś?

O świcie w domu próg
na rękach niosłem błękit Nieba,
Teraz w milczenie
muszę uciekać z tęsknoty,

Mówisz, nie ten czas, za późno
i że wyrosłem.

Jakże mi wierzyć,
mam przed nią uciec,
zapomnieć, umrzeć ze zgryzoty?


Nad ranem dzwonami wieży
sen Przerwałeś

Piękny jak pierwsze spotkanie,
Za rękę brałem, ku Tobie szliśmy,
Czy Chciałeś

by było to już nasze rozstanie?

Pytasz, czy pewien jestem,
czy pewien jestem, że mnie kochała,

Czy duszą mówiła, czymś to okazała ?
Nie od dziś, od wieków to już Wiesz.
Sny mi rzuciła pod nogi, tęskniła.
Ty zaś bym znaki Twe czytał chcesz!


Mam opanować wiatr, co gasił świece
i okrutny, bezkresny wzniecił pożar?
Ty dajesz czas, czekasz, aż wyleczę
gorycz i utopię ją w zimnych zorzach...

Dziś los nam nie sprzyja,

Zatem mnie ukarz, Ją oszczędź.
Nie! Weź w opiekę wszystkich.
Przecież to wina niczyja,


Mówiłeś, że przykazanie,
że nasza na Ziemi tu ostoja.

Każdy chcę kochać, być kochanym!
Czyż to nie jest wola Twoja?

01.07.2008

Tekst został pozyskany w ramach programu Tarcza dla Literata. 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Wiesław Mandryka-Bukowiński, Rozmowa..., Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Powiązane artykuły

Loading...