*** [usiądź ze mną przy kominku]
Nie odchodź
bądź przy mnie
Bo chcę być sam
sam
tak zupełnie sam
Jarosław Iwaszkiewicz
1.
usiądź ze mną przy kominku
żono
pamiętasz
siedzieliśmy w tym pokoju zupełnie sami
byliśmy tacy młodzi
nie mieliśmy kominka
bólu w plecach
męczącego kaszlu
recepty na okulary do czytania
właściwie niczego nie mieliśmy
ale byliśmy tacy młodzi
kolejno przychodzili chłopcy
gdzie zawieruszyły się te zdjęcia gdzie są
i czy już całkiem pożółkły
a teraz
teraz nie jesteśmy jeszcze tacy starzy
siedzimy przed kominkiem
patrzymy w ogień
a chłopców już prawie w domu nie ma
babcia Gosia i dziadek Wawrzyniec
dawno już nie przychodzą
bo umarli
nie tacy starzy jeszcze byli
ale zachorowali
i umarli
a nasz przysypiający w cieple
Poker
kiedyś był zupełnie czarny
a teraz siwieje
kto to widział żeby pies na pysku siwiał
widzisz te trzy sosny
za oknem
takie były małe
kiedyśmy je do ogrodu przynieśli
i kto by pomyślał
że po kilku latach
znajdziemy pod nimi dorodne szyszki
nie odchodź
jeszcze chwilę
posiedź ze mną przy kominku
żono
2.
jak to
te wszystkie posadzone przez nas drzewa
nasz pies
dom
nasze dzieci
i te wszystkie lata
miałyby nic nie znaczyć
może i tak by było
gdybyśmy mieli stanąć przed panem nicości
ale ten
przed którym staniemy
nie jest panem nicości
obudzi
nawet te dwie
zabite muchozolem
muchy
leżące na parapecie okna
gdzieś tam daleko
w Stawisku
a czymże jest ten wszechświat
i co do nas mówi
nie rozumiemy
ale czy wszystko musimy rozumieć
3.
i co by się stało
gdybyśmy naraz pojęli całość
czy przestałby nas dziwić
żuk - granatowy metalik
biorący w obroty całkiem nielichą kulę z łajna
i jego brunatny pociotek biegacz
– długodystansowiec pędzący z chyżością osobowego pociągu
jakby to była droga z Helsinek do Turku
czy wprawiłyby nas w zachwyt warkocz komety
mizerny kwiat konwalii
albo burza pod koniec lata
i czy tęcza która po niej następuje
będzie dla nas zstępującą na ziemię złotoskrzydłą posłanką Iris
czy tylko wynikiem zjawiska dyspersji
poznawszy dokładnie początek i kraniec wszystkiego
moglibyśmy przeżyć środek naszego życia
4.
noc
zdać się może jasna
a dzień ciemny ciemny
wciąż ciemny
jeszcze ciemniejszy
może możesz opuścić zacienioną stronę którą zazwyczaj podążasz
przejść możesz przez czerwone morze ulicy
ale nie przechodzisz
dlaczego
dlaczego nie wybiegniesz z tej ciemności
będziesz tak sterczał mówiąc
że noc jasna
a dzień
ciemny
ciemny
jeszcze ciemniejszy