WIECZÓR
w środku jagody tyka małe serce, coś pojawia się, coś odchodzi.
we mgle pełzają wachlarze promyków, przestrzenie
matowe blaski o nieostrych konturach.
w środku jagoda ma sześć lat, siedemnaście i osiemdziesiąt
spojrzeniami wznieca lokalne pożary, które zaraz więdną. nic
nie rozumie, dlatego jest taka mądra.
co począć z tym brakiem zgody na cień, wstyd, lęk i zgiełk
dotyki końcami palców są głębsze niż ciosy. Ciosy
rozszarpywania, całopalenia, jagoda wie, że
może być i tak, że i tak się zdarza. dlatego
w swoim pomalowanym na niebiesko zakamarku
pomału podciąga kolana do podbródka. czeka, wypatrując
w środku czegoś, czego nie ma, a co się wydarza
rysunek na skrzydle ważki, partytura nieznanego bólu
punkty i podpunkty chwil.
Wiersz z tomu Książeczka wyjścia