Nowy Napis Co Tydzień #136 / WIEŻA Z KOŚCI
krzyk wspina się na płoty, billboardy, fasady, za krawędzią
horyzontu burza: po napiętej skórze stolic turlają się potoki głów
wreszcie krzyk na końcu cienia, krzepnie przeistacza się
w kalendarz, w czerwone morze, w rok zero
poznać to po rozchełstanych koszulach z wyłogami, po łopotach
plutonach egzekucyjnych, rzecz cała dzieje się po ciemku
niepoliczalne mrowie cholewek, sznurowadeł, długich
żelaznych stempli podczepianych pod lufami
niebieskie kubraki świńska skóra czarny as bierze wszystko
koło powoli obraca się kołtuny robakami się roją, na przystankach
w równokątach symetriach spotkania pożądań z liniami sił, cywilizacja
frykcyjna i spazm. obracamy kabestan z kierunkami świata kotwica
wychyla nad powierzchnię rdzawy łeb, zębatymi nożami
kroimy bezradne słodkie szyje
Wiersz z tomu Książeczka wyjścia