15.07.2022

Żniwa

Obsadził dziadek pólko konopi,

słońce je grzało i deszczyk kropił.

Wyrosło ziele po pas wysoko,

bawiło serce, cieszyło oko,

gdy się gwałtownie pięło do góry.

Jadły je krowy, dziobały kury.

- „Będziemy zimą palić „marychę”,

popijać bimbrem, wcinać zagrychę.

Za trzy tygodnie pora na żniwa.

Popatrz, jak źdźbłami wiatr lekko kiwa!”-

rzekł, pochylając się wprost ku żonie,

która klasnąwszy radośnie w dłonie

pląsać zaczęła wśród traw i mleczy.

-„Oto lekarstwo, które uleczy

oraz skutecznie odegna smętek.

Na ten najlepszy jest ponoć „skrętek”!

Konopie mają płytkie korzenie,

zerwać je wreszcie – ot me marzenie,

nim letnie burze, nagłe ulewy

pozamieniają uprawy w plewy”-

Wreszcie nadeszła pora wykopków,

pole już pełne konopnych snopków,

lichych roślinek nie więzi gleba,

zatem pomocy dziadkom nie trzeba.

Ścinać konopie to sprawa prosta,

Mruczek w swej budzie dlatego został,

Kicia i kurka też wolne mają,

żaby spokojnie cny koncert grają,

bocian też zbędny – zresztą odfrunął.

Żwawo zbieracze przez pole suną,

babcia wciąż gibka i on ma krzepkę

więc niepotrzebny nikt na przyczepkę.

Na nic się zdała przemyślna sztuczka,

gdyż pominęli także i wnuczka!

Widząc jak słońce konopie praży,

ów się zaciągnął do Miejskiej Straży.

Wszystko zebrane – puściutkie pole,

„słoma” się wreszcie suszy w stodole,

gdy wpada wnuczek w swym uniformie.

-”To przeciw prawu, w poprzek reformie!

Resztę żywota spędzicie w celi”-

Oj, trzeba było się z wnuczkiem dzielić!

Teraz kiblują w wiedzę bogaci,

że chytry zawsze dwa razy traci.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Stefan Trzos, Żniwa, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...