Nowy Napis Co Tydzień #201 / Złoto z ulicy Krochmalnej. O nieznanej powieści Izaaka Baszewisa Singera
Zaskoczenie i radość! Przyjaciel, którego dawno nie było w mieście, nagle pojawił się i zapukał do drzwi. Potem wszedł do środka i zaczął opowieść, jak zawsze niezwykłą, barwną, pełną anegdot i szybkich zwrotów akcji, ale jednak jakoś znajomą, bo osadzoną wśród tych samych ulic, kamienic, podwórek i zaułków, wśród których wzrastał i cenił wyżej niż najbardziej egzotyczne miejsca na Ziemi.
Izaak Baszewis Singer nieoczekiwanie powrócił z nieznaną dotąd w Polsce powieścią Ruda Kejla, której realia – ulice Krochmalna, Twarda, Grzybów i Bagno – jednak doskonale znamy z wielu jego książek. Pisarz ten przecież przez całe życie tworzył z myślą o Warszawie – tu mieszkała jego rodzina, tutaj tak naprawdę wszystko się dla niego zaczęło, do tych miejsc – już na emigracji w Nowym Jorku – bez przerwy powracał pamięcią. A może było na odwrót i to Warszawa wracała do niego? W jednym z wywiadów literacki noblista przyznał:
W swoich książkach wracam do ulicy Krochmalnej 10. Pamiętam każdy jej zakątek i każdego mieszkańca. Mówię sobie, że tak jak inni kopią w poszukiwaniu złota, które Bóg stworzył miliardy lat temu, tak moją kopalnią złota jest ta ulica. Wracam do niej z poczuciem, że nadal zawiera bogactwa, których jeszcze nie wykorzystałem.
Patrząc na jego twórcze życie ze sporej już perspektywy, można stwierdzić, że Singer pozostawał wierny sobie, swojemu pisarskiemu rzemiosłu, które zawsze rozumiał jako opisywanie autentycznych przeżyć dziejących się w konkretnych realiach. Wracał na warszawskie ulice, do tętniącej przedwojennym życiem żydowskiej dzielnicy, jedynej w swoim rodzaju, tygla wzniosłości i małości, szlachetności i upodlenia.
Ruda Kejla to warszawska prostytutka, dziewczyna, którą poznajemy podczas odwiedzin w szpitalu na Czystem u Ślepego Iczego, ulicznika dźgniętego nożem podczas bójki. Kejla oddała mu się wtedy na szpitalnym łóżku, a jej życiowy partner Jarme Bodik, dwudziestojednoletni przestępca, potraktował to jako dobry uczynek wyświadczony staremu kompanowi. Zresztą niebawem drugi raz odwiedzili Iczego, ale już razem. Przy łóżku spotkali wielu znajomych:
Nie wolno było wprawdzie przynosić chorym ciężkiego i zalegającego na żołądku jedzenia, ale Iczemu przynieśli posiekaną cebulę ze smalcem, czulent, kugel i gefilte fisz, nadziewaną kiszkę ze skwarkami, do tego wino, likier i wódkę. Ciotka z domu uciech, burdelmama, przyniosła leżącemu tuzin róż. Byli tu wszyscy: Szmul Śmietana, Długi Lejbusz, Mordke Płomień, Szaja Cwaniak. Przyszła też Gruba Rajcele, która teraz mieszkała z młodszym od siebie o piętnaście lat furmanem wozu towarowego.
Kejla jednak ma dość pracy w burdelu, udaje jej się wyjść za Jarmego i odtąd tworzą malowniczą parę z ulicy Krochmalnej. Ich status i przeszłość nikogo tu nie dziwią, wokół toczy się rojne, żydowskie życie, którego są częścią. Biedują, oboje myślą o emigracji do Ameryki. Na nieszczęście pewnego dnia Jarme spotyka w teatrze złego ducha całej powieści w osobie Maksa Kuśtygi, oszusta z Warszawy, ale działającego na międzynarodową skalę. Ten typ o homoseksualnych skłonnościach, który siedział kiedyś pod celą z Jarmem i oddawał się z nim rozpuście, namawia małżeństwo do wzięcia udziału w kolejnym szwindlu: mają stręczyć młode kobiety i następnie sprzedawać je do domów publicznych w Brazylii. Niestety Jarme daje sobą powodować, sytuacja małżonków zmienia się więc z dnia na dzień. Maks proponuje im życie w poliamorycznym związku i wspólny handel seksualnymi niewolnicami.
Kejla, nie mogąc wybaczyć sobie przeszłego życia i nowych machlojek, w które jest wciągana przez zapijaczonego męża, udaje się do rabina z pytaniem, co ma dalej robić, jakie decyzje podjąć. Uważa, że Maks jest Aniołem Śmierci, który przyniesie im zagładę. Tu akcja zagęszcza się – kobieta poznaje młodego Bunema, syna rabina z Krochmalnej i zakochuje się w nim bez pamięci. On też nie pozostaje obojętny na wdzięki pięknej kobiety. Ten prawiczek z dobrego domu, otoczony miłością matki i siostry, jest postacią typową dla bohaterów Singera – to Żyd, który stracił wiarę. Do tego oddaje się sztuce i platonicznie romansuje z koleżanką, dziewczyną o anarchistycznych poglądach, za którą podąża Ochrana. Kejla wprowadza go w zmysłowy świat, który Bunem zgłębia z pełnym zaangażowaniem.
Profesor Chone Shmeruk, wybitny znawca twórczości Izaaka Baszewisa Singera, a prywatnie jego przyjaciel, także urodzony w Warszawie, tak pisał o bohaterach Rudej Kejli:
Wydaje się natomiast paradoksem, iż Bunem, syn rabina z Krochmalnej, całkowicie traci wiarę, podczas gdy Kejla, pomimo swej przeszłości, właśnie z prostej wiary czerpie siłę: „Kejla nie była w stanie, tak jak Bunem, odciąć się całkowicie od judaizmu”. Wyrazem głębokiej religijności bohaterki jest wizyta u rabina. Nasuwa się więc dość paradoksalny i surowy wniosek – oto rabin i jego żona nie potrafili wpoić własnym dzieciom duchowej potrzeby wierności judaizmowi, podczas gdy zdolność taką zachowali ludzie ulicy, obcujący na co dzień z tą stroną życia, którą tak zwani przyzwoici obywatele uważaliby za odrażającą. Analizowana z tej perspektywy powieść stanowi próbę rehabilitacji tych, „którzy starali się, biedacy, być Żydami, lecz nie wiedzieli jak” – wedle słów włożonych przez autora w usta rabina. Pisarz zdecydowanie podkreśla upadek owej twierdzy tradycyjnej religijności na ulicy Krochmalnej. Tymczasem „grzesznicy”, jak prawdopodobnie sugeruje Baszewis, przepojeni są wiarą w nie mniejszym stopniu niż ci, którzy „wiedzą, jak” pozostać Żydami.
Dodam do tego, że scena, w której zrozpaczona, łkająca Kejla biegnie do chasydzkiego domu modlitwy, otwiera aron ha-kodesz i obejmuje zwój Tory, należy do najpiękniejszych w całej twórczości Singera i chyba można ją porównać z równie przejmującymi scenami zabaw małej Szoszy, bohaterki słynnej powieści o tym właśnie tytule. To zresztą chyba aż nazbyt czytelne nawiązanie do siódmego rozdziału Ewangelii według świętego Łukasza z obrazem płaczącej kobiety, żałującej za swoje grzechy i łzami oblewającej stopy Zbawiciela (Łk 7, 36–49) – dotykającej Chrystusa, tak jak Kejla dotyka Tory. Ten fragment twórczości Singera da się w naturalny sposób interpretować chrystologicznie – Chrystus stał się dla wierzących w niego nową Torą, czyżby więc i upadła Kejla dotykała Zbawiciela i oblewała jego stopy łzami?
Ruda Kejla to powieść o warszawskim półświatku, a jednak w dziwny i pociągający sposób religijna. W znieprawionym, brudnym świecie przebłyski czystości i świętości zdają się lśnić jak fioletowa poświata nad kamienicami przy Gnojnej. Dodajmy jeszcze, że książka została przetłumaczona z jidysz, języka, w którym tworzył Singer (większość jego dorobku znanego u nas to niestety tłumaczenia z angielskiego) i naprawdę świetnie się ją czyta, w czym ogromna zasługa tłumacza, Krzysztofa Modelskiego. A kiedy akcja przenosi się z Warszawy do Nowego Jorku, też jest ciekawie. Kejla mieszka z Bunemem i pragnie mieć z nim dziecko. Czy uda im się zwyciężyć zło, które za nimi podąża?
Na końcu książki w nocie poświęconej pisarzowi zamieszczono takie zdanie:
Izaak Baszewis Singer (ur. prawdopodobnie 21 listopada w Leoncinie, zm. 24 lipca 1991 na Florydzie) – polski pisarz pochodzenia żydowskiego tworzący głównie w języku jidysz […].
Choć „polskość” Singera wielu może bulwersować – podniosą głos o „przywłaszczaniu” sobie pisarza – ja chętnie bym się pod tą notą podpisał. Bo to przecież jeden z naszych najbardziej warszawskich, a więc i polskich autorów.
Izaak Baszewis Singer, Ruda Kejla, tłum. Krzysztof Modelski, Fame Art, Lublin 2022