Nowy Napis Co Tydzień #223 / Wzgarda
Zgoda
lata 1992-1997 supremacja grasantów lata 1992-1997 supremacja brytanów
jednogłośnie potępili skarlałe jabłka wychwalali pod niebiosa skarlałe jabłka
Wykrot
nie ustajemy powiedział T. w poszukiwaniu satysfakcjonującego dla wszystkich
stron rozwiązania
nie ustajemy powiedział W. w poszukiwaniu niesatysfakcjonującego żadnej ze
stron rozwiązania
Sznurek
sklejone pod okiem grasanta wywrzasnąłem zdrapawszy ex-grasanta ze szprosu
nie wzbudzi zastrzeżeń wywrzasnął wuj zezując w stronę klonów
scalone ze szkielecikiem wywrzasnął wuj zdmuchnąwszy grasanta ze szprosu
pełne skaz wysapałem zezując w stronę klonów
od wolterowskiego fotela do pryzmy ścinków wystękał wuj (E. za rdestem
ciut zafrasowana)
gdzie J.? w trzech czwartych w sokolarni powiedziałem zdrapawszy grasanta ze
szprosu
Kroniki rodzinne (rozdział: Łaskawcy)
dolny pawilon
liczba grasantów: 0
liczba brytanów: 10
_ _ _ _ _
górny pawilon
liczba grasantów: 10
liczba brytanów: 0
______
szanse na odzyskanie pater są iluzoryczne
dlaczego wybrałem T. i W.? gruntownie przyczynili się do odzyskania pater
rozswawoleni nieobecnością J. ex-grasanci szanse na odzyskanie pater
gruntownie spadły
Obejrzyj nagranie, w którym Paweł Kondratowicz odczytuje kilka wierszy i opowiada o tym, dlaczego pisze:
Laudacja:
Wzgarda Pawła Kondratowicza to książka, którą trzeba przeczytać przynajmniej trzykrotnie: za pierwszym razem po to, żeby się dobrze bawić, za drugim – aby zrozumieć, że w tej skomplikowanej kompozycji jest coś więcej niż tylko komiczny „odpał”, za trzecim – aby mimo tych refleksji formalnych znów się dobrze bawić.
Zostajemy wrzuceni w sam środek pewnej historii i dziwacznego uniwersum bez żadnych wstępów, bez żadnej minoderyjnej próby samousprawiedliwienia się z obranej ryzykownej, i dzięki temu ryzyku uwodząco wdzięcznej, konwencji. Tegoroczny zwycięzca naszego konkursu w kategorii liryka proponuje bowiem unikalne połączenie: humoru, opowieści o konflikcie, statystyki oraz instrukcji. Do tego precyzyjnie wyliczane brytany, grasanci i byli grasanci, a także skądinąd doskonale nam znane nienawistne karły, bez żenady „zaludniają” dolne i górne pawilony, pomarańczarnie i sokolarnie czy wreszcie kroniki rodzinne składające się na misterną konstrukcję świata w wierszach Laureata.
To połączenie bliskie niegdysiejszej pozycji z menu Ambasady Śledzia, mianowicie śledziowi w truskawkach – w pierwszej chwili myślisz, że powody umieszczenia tego dania w karcie były czysto memiczne, żeby następnie (po niepewnym zamówieniu potrawy) zorientować się, jak wytrawna i pyszna jest to uczta!
Następuje tu demaskacja fałszywych dychotomii, również logicznych: to, że coś jest i że czegoś jednocześnie nie ma, nie wyklucza się. To tylko takie nasze, ułatwiające bezrefleksyjne trwanie i szkolne interpretacje, „szkaradzieństwa”. Tymczasem liczą się szpros, rdest, płynna supremacja pojęć i „antypojęć” – w ogólnym rozrachunku i niemalże statystycznych zestawieniach tego, co nigdy niepoliczalne, ale też jakże pozametafizyczne. Wers napędza to, co „versus”, ale ten, osiągając prędkość światła, z niczym się nie zderza, albowiem sam kreuje dla siebie Kosmos.
Przyzwyczajenia lekturowe osoby czytelniczej, zmuszonej mierzyć się nie tylko ze słownikiem, ale też intencją pisarstwa Kondratowicza, nie pozwalają od razu w pełni skorzystać z uroków tego świata. Ale jeśli te omszałe nawyki zdmuchnąć ze szprosu i sięgnąć wzrokiem dalej, ustawić na planszy wszystkie zanonimizowane figury rysowane przez autora – można doświadczyć wrażeń, których najnowsza polska poezja z reguły nie oferuje, podanych językiem, z którego dawno się wycofała, w celu, o którym często zdaje się zapominać: zaangażować intelektualnie, przynieść prostą frajdę, rozwikłać zagadkę i odnaleźć satysfakcję, a koniec końców – odzyskać te patery.
Jury NDT 2023 w kategorii liryka