Wróbel
Wiersz ze zbioru Z Księgi Przejścia.
I znów mam cię w garści, wróblu,
wieczna tajemnico, podczas gdy tłuste gołębie
oczywistości spacerują bezkarnie po dachu.
Jesteś, o mój wróblu, odnawiającą się wciąż
tęsknotą za poznaniem doskonałym i dziś – który
to już raz – prawie wiem, co chce powiedzieć mój
język, gdy mówię: ja, ty, pojednanie, Bóg.
Boska miłość ma kształt pędzącego
za oknem pociągu krajobrazu – z sosnami,
brzozami, wzgórzami i dziurawą kołderką
śniegu, okrywającą przedwiosenną ziemię.
No i z tym wysokim niebem, które musi sięgać
Twoich stóp, Panie. A przecież
ten zmyślny wróbel, co był przez moment
w mojej dłoni, już odleciał na dźwięk Twego,
Panie, Imienia. I nadal nic nie wiem o tej
nieskończoności, otwierającej się tuż za progiem
mego serca. I czym jest nieśmiertelna dusza,
którą widać zaledwie mgliście we wróblim
porywie, gdy całe stworzenie chwali Ciebie,
Panie, ani trochę nie wątpiąc w Twoją wszechmoc.
Bo tylko daremna wzniosłość moich ust
nie nadąża w świergotach za resztą świata.