Prześwit
Ulice Poznania dziś biało-czerwone dla pamięci Czerwca’56 –
przed murami Cegielskiego słychać apel poległych, tablica
z brązu dla Romka Strzałkowskiego lśni w porannym słońcu.
Jedziemy na górczyński cmentarz, by pożegnać koleżankę
ze szkoły muzycznej – to już ten przedział: zaczynają się
marsze żałobne, podawanie czarno-białych fotografii z rąk
do rąk. – Tak, tak, na płuca, jak u romantycznych geniuszy –
oczywiście dotkliwość współczesna, traktowana chemią
zamiast upuszczania krwi na batystową chustkę.
Próbujemy naprędce przypomnieć, jaki repertuar
wybrała na ostatni koncert, których nut nie udało się
odczytać do końca i kogo zabrakło w drzwiach,
gdy wreszcie rozległy się brawa. A przecież wkrótce
nadeszła, bo każdy z nas staje się kiedyś jej rówieśnikiem
i gra, jak mu zagra, nie bacząc na wskazówki Mistrza.
Każdy z nas w końcu dorasta do mistrzostwa
w pytaniach o sens odchodzenia, gdy usłyszy pierwsze
takty sonaty Chopina w kondukcie pogrzebowym
z głośnika niesionego przez ministranta, który człapie
w za dużych butach tuż za księdzem, a jego pochylone
plecy przesłaniają niebieski prześwit.
Poznań, 28 czerwca 2016 r.