31.03.2021
Niżyński. Totentanz
Zaślubiony Bogu.
Boży klaun.
Katatonik w ruchu.
Tańczy, a to,
czego dotyka, jest
niewidoczne dla innych,
nie da się zmierzyć, zważyć;
możesz opisać drgnienia
mięsa, dreszcz ociężałej
materii, blokadę mięśni
i stawów.
Stoi jak słup telegraficzny,
tyczka do fasoli
i z najwyższym wysiłkiem
uderza w klawisze
sztywnymi palcami:
ta damm, ta damm,
ta damm
W ciasnej izdebce
wali głową w sufit, ale sufit
nie ustąpi.
Biedny Pietruszka, pada,
rzekłbyś: daje za wygraną.
Jest blady, pot kapie mu z nosa,
papieros za papierosem.
Ręce i nogi wciąż drżą,
kiedy na kocich łapkach
podchodzi Maur
i przebija go szpadą.
Ma twarz Ludwiga Binswangera.
Płacze.
Binswangers psychiatrische Klinik Bellevue, Kreuzlingen, 1 kwietnia 1919 r.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Przemysław Dakowicz, Niżyński. Totentanz, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021