16.06.2021

Gips

Gdy się w nie puka, pogłos z wnętrza nie daje się

absolutnie pomylić: to gips. Ciało z gipsu.

Zgadza się, siedzi w kącie. Od lat, choć akurat

lata obchodzą się z nim życzliwie, trzyma się

 

go na strychu klasztoru, w folii, aby za rok

pozwolić mu bez trudu urodzić się od nowa.

Nocą boi się nieba. Niebo, inne z dworu,

inne za szybą, twierdzi, że nic mu nie trzeba,

 

babciu, poza latarką wymierzoną w górę

przez dziecko: kiedyś gwiazda, a odtąd ta dioda

świecąca dość niepozornie obraca z balkonu

niebem i nabija światu tempo, raz wolno, raz nie,

 

aż to „nie” zmieni się w „tak”, a ciało stanie się

od uderzenia w ziemię, pokonując drogę

ze żłóbka, słowem. Gdy się je szybko pozbiera

i napełni nim zmiotkę, narodzi się w ustach.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adrian Sinkowski, Gips, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...