Maszyna do szycia
Stłumiony warkot maszyny do szycia
Skandował nam dni w pokojach dzieciństwa.
Werbel silnika bębnił długie marsze.
Skakała igła. I średniówki ciszy,
Kiedy palce poprawiały materiał.
I zanim szycie nabrało rozpędu
Stukot potykających się trochejów,
A potem bieg, gonitwa anapestów.
I kiedy kończąc swoją dzienną pracę,
Gasiła lampkę, prostowała plecy,
I układała to, co już zrobione,
Milkł szum zaklęcia, pruł się czar skupienia.
Stygło nam w uszach terkotanie echa.
I na swoje miejsca powracały dźwięki.
Głosy za oknem, brzęk talerzy w kuchni.
Ten sam, codzienny nieporządek życia.
Uparta mantro roztańczonej igły
Otwierasz we mnie ciszę o ton głębszą.
I schodzę w spokój piwnic, fundamentów.
W moich palcach nić, która zszyła lata.
2005