06.07.2021

Cyganeria

Za dużo wina.
I czytanie Magicznej Pragi Ripellino.
Nad ranem sen. Stuk szkła, gwar kawiarni.
Dym płynie wolno nad lustra Secesji.

Ja i ty. On i ona. Zmęczeni i senni.
Dziecko usnęło na twoich jej kolanach.
Pod suknią biała jedwabistość halki
I czerń żałobna grubej wełny pończoch.

I zaraz już ulice nieznanego miasta.
Na jedną choć noc niechby znaleźć lokum.
Aż ciemnieją nad głową drapieżne gałęzie.
Świt wstaje blady jak twarze gruźlików.

Blask rośnie w górze milczący, odległy.
Za nieb i ziemi rubieżą nietykalne
Ametyst i szmaragd – a tutaj pończochy,
Fiszbiny, wytarte surduty.

I skąd ów obcy, a we śnie ze mną tożsamy?
Czyja rozpacz o świcie, zgasła wola mocy?
I po kim de profundis powtarzam wołanie:
Niech to wszystko przepadnie!

Nie przepada nic.

2010

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Michał Czorycki, Cyganeria, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...