Ciche światło
Zapamięta go siedzącego na ławce
W niedzielnej koszuli
Przed domem pachnącym
Jak stare domy Grecji i Irlandii.
Wewnątrz niski sufit,
Drewniane ściany z obrazkami świętych,
Stare radio, ciemna płyta
Kuchennego pieca.
Przed nim niezmienna
Linia pól. W oddali
Białe wieże kościoła.
Kołowrót pór roku.
Pokolenia przepadłe
Psów, kotów i koni.
Przydrożnych leszczyn i topoli.
W jego dłoniach sekrety
Gruszy i jabłoni,
Przycinanych, wiązanych,
Wydających owoce.
Na półkach w stodole
Przedustawny porządek
Narzędzi, puszek, słoików
(Osobno kołki, gwoździe,
Sznurek, wiązki drutu).
I grabie własnej roboty,
Lekkie, sprężyste,
Z olchowymi trzonkami.
Przeżyć długie życie
Nie żądając nic.
Nie służąc po dworach
Wielmożnego Ja.
Nie widzieć nigdy gór,
Wielkiego miasta, morza.
Mówić niewiele.
Płakać łzami dziecka,
Kiedy przyjadą wnuki.
Co wieczór,
Oparłszy łokcie o brzeg łóżka,
Przepuszczać przez palce
Paciorki różańca.
Na własność mieć,
Gotową zawczasu,
Płytę nagrobną
W nieodległym miasteczku.
Umrzeć w pełni sierpnia,
Rankiem, w słońcu,
Podnosząc w górę ramię z kosą.
2014