Stan fugi
Wracając taksówką z przyjęcia
Stałam się świadkiem morderstwa
Widziałam wszystko – przez mgnienie –
Słup latarni – cięcie – jasność – mrok – lśnienie
Spakowałam się bladym świtem
Nareszcie wolna! W rozrywkowym nastroju
Wyjechałam do innego miasta innego kraju
Zaczęłam życie pod nowym nazwiskiem
Bez pamięci o tym co widziałam co się stało
Drobne sygnały dysocjacji przebijały tylko
Niekiedy przez moje dobre samopoczucie
Stan fugi ukształtował mnie Dojrzałam
Moje życie Dotąd wyrywkowe niepełne
W tej ucieczce nabrało Sensu Kształtu
Inaczej nigdy by się to nie zdarzyło
Uciekając od siebie wróciłam do siebie
Jak mam tego nie docenić?
Stan napięcia ukryty pod błogością
Dziwne wyrwy niepokojące odpowiedzi
Pod taflą lodu wspomnienie
Które mnie zniewala
Na ten szczególny syndrom zapada bohaterka filmu „Nurse Betty”. Rytm wiersza zapożyczyłam od Samanthy Kitsch, bardzo dziękuję. [1]
Osiadłam w jednym miejscu wyrównałam się
Aż raz skłonna się zmierzyć z ciszą którą noszę
Poszłam na spacer i w miękkiej zieleni
Jakąś scenę zabójstwa mierzę kątem oka…
Znów tracę pamięć znowu wyjeżdżam
Do innego miasta na inny kontynent znów stan
Błogości zadowolenia z siebie niepamięci
I gnębiące wrażenie paniki tuż pod nim
Tam znów widzę morderstwo
Było ich już tyle że nie wiem gdzie
Mam zmierzać bo każde miejsce pobytu
Było już stanem ucieczki z miejsca
Do którego nie chciałabym wrócić
Każde nowo odzyskane wspomnienie
Prowadzi mnie tylko w kolejny
Ślepy zaułek zakończony zbrodnią
Znajduję w nim poszlaki pamięci
Rewolwer krzyk bryzg na ścianie
Daleko za poświaty bursztynowym filtrem
Żyjąc w wiecznej ucieczce
Nie mam szans na opuszczenie pola bitwy
Nie pamiętam twarzy morderców
A jeśli oni mnie zapamiętali?
Stan błogości spowija nieświadomą że
Z jedną z nich mijam się w lustrze