28.10.2021

Nowy Napis Co Tydzień #124 / Poniedziałek

Mężczyzna w kombinezonie zamiata chodnik,
i naraz zwraca się do mnie: „Jaka głupia robota, kurwa”.
Na co ja: „Za godzinę i tak nikt nie będzie widział,
że Pan zamiatał tu liście”. W rejestracji do rentgena
Pani pyta: „Jest Pan w ciąży”, „Yyyyyy”,
i zaczynam się śmiać, a Pani niewzruszona:
„Wie Pan, pytam, bo teraz różne dziwne rzeczy się dzieją”.

 

Idę na stację, nagle podbiega i mówi: „Synku, masz może
dwadzieścia groszy, bo mi do czegoś brakuje?”.
Daję dwa złote, a Pan: „Synku, sto lat, sto lat”.
Nadjeżdża szynobus, wychodzi kobieta:
„Ty stara prukwo, ile to lat żeśmy się nie widziały,
dwadzieścia?”. Druga odpowiada: „Osiemnaście”,
i kolebią się na boki. I lecą „w chuj, w chuj”.

 

W Opolu wsiadam do taksówki, szukam logo „Odry”,
kierowca w garniturze, na włosach pomada, wyjeżdżamy z dworca,
przy skwerku stoi policyjny radiowóz, więc pytam: „Co tu się stało?”.
„A, jakiegoś żula opatrują czy legitymują już od pół godziny.
Wie Pan, ich powinni utylizować, bo to żyje z naszych podatków.
Tak samo jak słyszę, że z kibicami se nie mogą poradzić,
to ja mówię Panu, zamykamy stadion, ustawiamy w czterech
rogach snajperów i mówimy przez megafon: zaczynamy strzelać!”.

 

Kupuję pasztet w „Słoneczku” i chleb, a Pan przede mną
pyta ekspedientkę: „Lubi Pani grzyby”, a Pani pyta dlaczego,
na co Pan, „Ja się pytam, czy lubi Pani grzyby”, „No nie wiem,
na święta się przydają”, „Ale ja się pytam, czy Pani lubi grzyby”,
na co ja: „Ja lubię”, ekspedientka: „Pan lubi”, Pan: „To co, mam
dać Panu, ale Pan przecież nie jest taki ładny jak Pani, zresztą, to,
kurwa, prawda, że jak Pan Bóg stwarzał kobietę, to myśmy
stali daleko”. Chowa pszeniczną i wychodzi, wraca, pyta:
„To chce Pani te grzyby”, a Pani: „Ja się zwalniam”.

 

I przypominam sobie, jak z dziadkiem jeździliśmy Komarkiem
do lasu i przysiadając na pniach, paliliśmy sobieskie,
a dziadek obiecywał, że nie powie rodzicom, i nigdy nie powiedział.
W skórzanych torbach mieliśmy po scyzoryku,
dziadek zbierał, nie gadał, tak jakby literę przykryły kapelusze, igły i mech.
Jakby, co miało zostać powiedziane, nie wyszło z lasu.

Wiersz z 10. numeru kwartalnika Nowy Napis. Liryka. Epika. Dramat, który można kupić w e-sklepie Instytutu Literatury.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bartosz Suwiński, Poniedziałek, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 124

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...