Nowy Napis Co Tydzień #135 / Poza granicę słowa
Bruno Schulz utrwalił w swojej Mityzacji rzeczywistości następujące stwierdzenie: „Poezja – to są krótkie spięcia sensu między słowami, raptowna regeneracja pierwotnych mitów”
Jaka jest zatem relacja pomiędzy najnowszym tomem poezji Sławomira Krzyśki Słowa, dźwięki, spojrzeniaa przywoływanymi przemyśleniami Schulza? Myślę, że poprzez swoje wiersze Krzyśka próbuje (właśnie ciągłe próbowanie jest istotą nauki i poezji) zmierzyć się z odwieczną tajemnicą, która tworzy jeden z fundamentów naszej rzeczywistości. A zatem dzięki swojemu natchnieniu realizuje Schulzowski paradygmat uprawiania poezji. Nie robi tego jednak w pojedynkę. Jego twórczość w pełni realizuje się dopiero w dialogu z czytelnikiem. Dlatego większość utworów w recenzowanym tomie nie posiada tytułów, czyli stanowi swoiste poddanie się autora pod interpretacyjny osąd odbiorców. Krzyśka zdecydował się nadać tytuł jedynie trzem wierszom ze wszystkich utworów zebranych w tomie. Muszą więc mieć dla niego szczególne znaczenie. Pierwszy z nich nosi tytuł Wspomnienie. Poświęcony został pamięci, czyli jak twierdził święty Augustyn jednemu z najważniejszych fenomenów naszego umysłu
I tylko widać w oddali
znikające za polem maków
MgnienieS. Krzyśka, Słowa, dźwięki, spojrzenia, Kraków 2020, s. 12. [4].
Owo mgnienie może zawierać bardzo wiele różnorodnych, a czasami nawet przypadkowych faktów i asocjacji, które pomiędzy nimi zachodzą. Wśród nich szczególne miejsce zajmują zawsze wspomnienia związane z osobami znaczącymi. Dlatego wiersz Przyjaciołom którzy odeszli urzeka swoim wysublimowanym liryzmem. Jest niesłychanie wyciszony, odbiorca może mieć wrażenie, jakby został do niego wręcz „wyszeptany”. Wspominanie przyjaciół zawsze powoduje „w oczach ból”
Przywołane utwory stanowią zatem pewnego rodzaju szkielet podtrzymujący całą konstrukcję tomu Słowa, dźwięki, spojrzenia. Są one opisem podstawowych etapów ludzkiego życia. Można oczywiście stwierdzić, że odkrycie stałych etapów ludzkiego życia jest pewnego rodzaju truizmem. Z drugiej jednak strony jest to dla poety zawsze spotkanie z odwieczną tajemnicą i (bez względu na metafizyczne deklaracje) ma ono tylko jednorazowy charakter. Dlatego wśród pozostałych wierszy jest tak wiele tekstów, które próbują utrwalić tę jednorazową chwilę – „Mgnienie”, czyli życie. Tak też jest w przypadku pierwszego utworu umieszczonego w tomie, który rozpoczyna następująca, odważna deklaracja: „Wydobywasz głos / modlitwą zaklinasz nadzieję”
W świecie zaczarowanych słów
usłyszysz mowę z zamkniętych ust
nie zranią owada dźwiękiTamże, s. 11. [13].
Będą to zatem szczególne, ezoteryczne dźwięki, które nie tylko opisują rzeczywistość, ale także nie naruszają jej wewnętrznej harmonii. Tym właśnie różni się poznanie poetyckie od naukowego, które musi dokonać analizy i czasami dekompozycji badanego przedmiotu. O tym też wspominał Schulz w swojej Mityzacji rzeczywistości
Ogromnym atutem omawianego tomu poezji są także wiersze o charakterze metapoetyckim. Eksponują one odautorską refleksję nad naturą poezji, ograniczenia wynikające z materialności słowa
O tym co w zasięgu i poza
widzialne i nie
co zostawia ślad
przemija i wraca jak wiatr
O tym co było
jest a czy będzie
daj w ukrytych odgłosach
znakTamże, s. 31. [18]
A zatem istota twórczości sprowadza się do potrzeby ciągłego przekraczania świata widzialnego i ograniczeń wynikających z bycia w rzeczywistości materialnej. Poeta nie powinien więc bać się intuicyjnego wglądu poza ontologiczną granicę, którą wyznaczyły reguły klasycznej metafizyki Arystotelesa. W istotę jego twórczej potencji wpisana jest możliwość przekazania owego „znaku” o naturze rzeczywistości transcendentnej. Ludzie bardzo potrzebują tej nadziei, która emanuje z poetyckiego aktu. Świadczy o tym także kolejny wiersz *** [Z konieczności pyta…], w którym starzec w obliczu ostatecznej egzystencjalnej tajemnicy zadaje jedynie rozpaczliwie pytania. Odpowiedzi na nie może dostarczyć tylko poezja. Ten rodzaj poetyckiej nadziei bardzo dobrze wpisuje w się metafizyczne nadzieje Brunona Schulza.
Atutem recenzowanego tomu jest nie tylko jego metafizyczna odwaga, dialog z czytelnikiem, precyzyjne zakomponowanie, wyciszona, sprzyjająca refleksjom tonacja, rezygnacja ze znaków interpunkcyjnych, ale również znakomita szata graficzna, na którą składają się ilustracje Kazimierza Wiśniaka. Bardzo dobrze współgrają one z tematyką całego tomu oraz z poszczególnymi utworami. Uwagę zwraca już ilustracja na okładce książki. Jest ona intrygującym zaproszeniem do spotkania z ponadczasową tajemnicą życia, którą najlepiej symbolizuje bujna, krzewiąca się roślinność (stanowiąca być może kolejny Schulzowski trop?). Pozostałe grafiki wchodzą natomiast w fascynujący dialog z poszczególnymi wierszami. Dobrym przykładem takiego dwugłosu jest ilustracja stojącej samotnie na parapecie okna, rozświetlonego przez księżyc, dopalonej prawie do końca świecy
Sławomir Krzyśka, Słowa, dźwięki, spojrzenia, Wydawnictwo Vandre, Kraków 2020.