Czarne róże
Lato stało w zenicie,
sierpniową nocą. Czarne róże
srebrniały od księżyca, czcząc pamięć
srebrnego wesela pradziadków, równy
wiek temu, co do dnia. Anna i Teodor,
Zur Erinnerung an unsere silberne
Hochzeit, Bottrop, 29. August 1918.
Posągowe twarze, prawda w dłoniach,
żylastych, niepewnych swego miejsca
na wyblakłej fotografii, wieniec dzieci.
Pachniało miodem, nagrzaną trawą, czymś
tu odwiecznym, wiał mocny, ciepły wiatr.
Nad kulami hortensji fruwał śmiertelnie
blady motyl. Skądś dobiegał głos, ściszony
niedzielą. Stukot maminych garnków z otwartej
na ogród kuchni. Stygła zgaszona czerwień
jarzębin. Za parawanem tego, co skończone,
odsłaniał się cud świata, jego nigdy
niewypowiedziana obietnica, zachęta
do czegoś, co mogło być nadzieją.
Nie chcę niczego więcej.
Wszystko potwierdzam.
Jestem gotowy
Pszów, 29 sierpnia 2018 r.