Nowy Napis Co Tydzień #154 / Krzywdzeni też mają głos
Jacek Hołub jest jednym z ważniejszych autorów reportaży interwencyjnych w Polsce
Warto zauważyć, że pisanie o patologiach i krzywdzie lokuje się na jednym z trzech biegunów powstającej w Polsce literatury non-fiction. Drugim biegunem jest reportaż podróżniczy, który – mimo że wynika z podobnych założeń, jakie obowiązują w reportażach interwencyjnych – zasadniczo zakłada, że obca kultura poznawalna jest tylko częściowo i tylko za pośrednictwem kogoś, kto poznał ją, jednak nie w sposób powierzchowny. Natomiast ostatni wierzchołek zajmuje reportaż biograficzny. Schemat ten, być może nieco uproszczony, pozwala jednak dostrzec nie tylko różnorodność tematyczną, lecz również odmienne podejście autorów do kwestii literackości w książkach reporterskich wydawanych w ostatnich latach.
O rosnącym zapotrzebowaniu na reportaże świadczy liczba wydawanych publikacji i ich jakość (są one starannie redagowane, a ich szata graficzna pozwala myśleć o nich jak o dziełach sztuki typograficznej) oraz szeroka oferta tematyczna. W ostatnim pięcioleciu nastąpiła niemal eksplozja literatury non-fiction, która pod wieloma względami może konkurować z beletrystyką. Jeszcze nigdy proza polska nie była również tak zestrojona z literaturą niefikcjonalną. Wpływ na to mają przede wszystkim: potrzeba rozliczenia się z tabuizowanymi problemami, chęć opowiedzenia o doświadczeniach wojny czy emancypacja mniejszości seksualnych. Do pewnego momentu w literaturze polskiej przeważała skłonność do apologicznego traktowania przeszłości lub utrwalania jej w formie gwarantującej trwanie minionego czasu, jednak pisarstwo wielu autorek i autorów wychyla się ku problematyzowaniu poruszanych zagadnień – właśnie na wzór literatury non-fiction.
Jak dotąd w publikowaniu reportaży, które koncentrują się na tematach społecznych, przodują dwa wydawnictwa: Dowody na Istnienie oraz Wydawnictwo Czarne. Jacek Hołub, wydający książki w Czarnym, wyspecjalizował się w mało medialnych tematach. W swojej najnowszej książce, Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach, zajął się tematyką krzywd wyrządzanych przez najbliższych. To zaś wymagało nie tylko przekroczenia granicy tego, o czym zwykle się nie mówi, naruszenia rodzinnego tabu, lecz także skonfrontowania się z historiami świadczącymi o ludzkiej destrukcyjności.
Opowieści zarejestrowane przez Hołuba są tylko wycinkiem większej całości (reporter pisze w Posłowiu, że nie zamieścił w książce wszystkich powierzonych mu historii). Traktowanie ich jako niechlubnych wyjątków byłoby nadużyciem, a także pomyłką, skoro trzydzieści procent dorosłych Polaków w badaniu przeprowadzonym na zlecenie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wskazało, że było sprawcą lub sprawczynią przemocy w rodzinie
*
Książka Beze mnie jesteś nikim pojawiła się w momencie, kiedy autorki i autorzy coraz częściej interesują się tematem przemocy domowej. Rolą literatury jest kreować sytuacje, które w sposób mimetyczny pozwalają zmierzyć się z tym, co czytelników boli najbardziej. Być może to właśnie przemoc domowa jest tematem, wobec którego pisarzom najtrudniej przejść obojętnie ze względu na straty emocjonalne, jakich dokonuje ona w ofiarach. Książką mogącą wywołać społeczną dyskusję była bez wątpienia Gorzko, gorzko Joanny Bator (2020). Sceny maltretowania Barbary Serce dają asumpt do zadania pytania o sposoby reprezentowania przemocy. Do jakiego momentu literatura powinna odsłaniać sceny katowania, a kiedy ich nadmiar staje się szkodliwy? Czy zemsta ofiar jest usprawiedliwiona, jeśli poniosły one dotkliwe straty? Kto ma prawo mścić się na oprawcach? To tylko kilka pytań, które mogłyby się pojawić po lekturze książki laureatki Nagrody Literackiej Nike. Nie ona pierwsza zdecydowała się opowiedzieć o koszmarze rozgrywającym się za zamkniętymi drzwiami. Dużo wcześniej zrobili to Wojciech Kuczok w Gnoju (2003) i Katarzyna Grochola w Trzepocie skrzydeł (2008). Dość duży oddźwięk miał również Gniew Zygmunta Miłoszewskiego (2014) – pisarz skorzystał z zalet gatunku, jakim jest kryminał, poczytnego, który w ostatnim czasie dodatkowo zaczął poruszać kwestie dotąd pozostające na marginesie. Autora Gniewu można uznać za rzecznika pokonanych. W sposób pomysłowy, a przy tym pozbawiony moralistycznych zapędów, pokazał mechanizmy wzrastającego gniewu, który doprowadza do zemsty.
Jako kontekst dla omawianej tu książki Hołuba można wymienić także dwie inne publikacje, które poruszają problem przemocy: Przemoc kobiet. Historia społecznego tabu Christophe’a Reginy oraz Zbrodnia i seks Dellfiny Dellert i Andrzeja Depki
Reportażom Hołuba brak jednak literackości, która stanowi podstawowy wyznacznik pisarstwa Magdaleny Grzebałkowskiej, Hanny Krall czy Małgorzaty Szejnert. Autor Żeby umarło przede mną przyjmuje w swoich reportażach funkcję skryptora, porzucając artyzm na rzecz sprawozdawczości. Hołub stara się przekazać jak najwięcej informacji, ale nie wyzyskuje do końca możliwości, jakie oferuje literatura – nie wykorzystuje na przykład klamry kompozycyjnej, nie tworzy rodzajowych scen, nie selekcjonuje materiału pod względem stopnia drastyczności w celu ukazania moralnego upadku człowieka, a uproszczenie formy prowadzi do maksymalnego skupienia na referowanych faktach. Strategią, która wpływa na to, że czytelnik ma szansę wyinterpretować szczególnie ważną informację, jest umieszczanie w finale tekstu fragmentów najsilniej oddziałujących ze względu na ich sensotwórczy potencjał. Przykładem niech będzie taki cytat-refleksja:
Kobieta nie chciała zgłaszać sprawy. Policjanci zabrali dziewczynkę i chłopca na izbę dziecka, a faceta na dołek. Kobieta zaczęła kręcić, że właściwie to nic się nie stało. Nie wiem, czy ostatecznie złożyła papier. Wyszedłem z mieszkania i poczułem ulgę, że nikt mnie nie zabrał z domu tak jak tego gościa (s. 212).
Przytoczona finałowa scena to wspomnienie snute przez byłego przemocowca jeżdżącego do pacjentów w zespole ratowniczym karetki pogotowia, który podczas interwencji zastał skrzywdzoną kobietę. Efekt okazuje się piorunujący nie tylko z powodu rozziewu między wykonywaną pracą a przeszłością mężczyzny, lecz także z powodu rezygnacji z parafrazy jego słów.
*
W Beze mnie jesteś nikim Hołub odkrywa przed czytelnikiem arkana pracy reportera. Na szczególną uwagę zasługuje jego umiejętność docierania do ludzi pokrzywdzonych, którzy wykazali chęć rozmowy (autor kontaktował się z nimi bezpośrednio i za pośrednictwem mediów społecznościowych). Do jego zadań należało też zdobycie niezbędnych informacji wiążących się z opracowywanym tematem, przestudiowanie kodeksu karnego oraz przeprowadzenie rozmów z bohaterami, którzy musieli poczuć się bezpiecznie i komfortowo. Autor Beze mnie jesteś nikim daje do zrozumienia, że rolą reportera jako depozytariusza wiedzy o najbardziej dotkliwych sprawach jest nagłaśnianie i upublicznianie tych opowieści w celu ostrzeżenia innych i zmieniania status quo. Poznawanie sytuacji, które mają miejsce tuż obok, daje szansę zrezygnowania z własnej, bezpiecznej perspektywy, a także docenienia tego, co się ma w danej chwili. Reportaże to tak naprawdę „donosy rzeczywistości”
Cedowanie na literaturę obowiązków związanych z transformacją rzeczywistości może wydawać się naiwne, ale, by mogły zaistnieć rewolucje, najpierw muszą pojawić się teksty obrazujące skalę zjawiska, które zainicjują zmiany w skali mikro. Musi też pojawić się nowa wrażliwość. Sam Hołub w Posłowiu do Beze mnie jesteś nikim deklaruje wiarę w przedstawicieli młodego pokolenia:
Wierzę, że dzięki dojściu do głosu młodych ludzi – zaangażowanych społecznie, wrażliwych, tolerancyjnych i otwartych na świat – Polska stanie się lepszym krajem dla krzywdzonych, słabszych i wykluczonych (s. 214).
Jak dotąd zbiór reportaży zatytułowany w sposób niepozostawiający wątpliwości, że przejawem przemocy są również frazy kwestionujące autonomię pokrzywdzonej/pokrzywdzonego, nie tyle zapowiada jakąkolwiek rewolucję w kwestii „widoczności” ofiar przemocy domowej, ile udowadnia, że pokrzywdzonym może stać się każdy, bez względu na status materialny i wykształcenie.
*
Hołub nie jest pierwszym reporterem, który poruszył temat przemocy i opracował go w formie case studies z zachowaniem reguł gatunku reportażu. Choć to tylko przypadkowy zbieg okoliczności, warto odnotować, że w 2019 roku w Polsce ukazał się zbiór reportaży Rachel Louise Snyder Śladów pobicia brak. W pułapce przemocy domowej
*
Beze mnie jesteś nikim nie jest książką zaskakującą formalnie, jednak w przypadku tej publikacji sam temat okazuje się na tyle nośny, że wszelkie pomysły na uatrakcyjnienie go mogłyby doprowadzić do stawiania zarzutów o odwracanie uwagi od najważniejszych kwestii. Jak dotąd Hołub śledził w swoich publikacjach historie osób wykluczonych i zepchniętych na margines, stąd pewnie brało się unikanie literackich chwytów i oddawanie głosu ofiarom. Matki niepełnosprawnych dzieci, a także ich potomstwo, cierpiące na nieuleczalne choroby, osoby doświadczające przemocy domowej – wspomniane grupy są przez resztę społeczeństwa traktowane jako niedostosowane, niespełniające pewnych wymagań, które mogłyby zapewnić im status osób potrafiących zatroszczyć się o własne potrzeby, a także jako dziwne i obce ze względu na doświadczane upokorzenia, częściowego ubezwłasnowolnienia oraz trwania w toksycznych relacjach. Zarówno wobec matek chorych dzieci, jak i osób krzywdzonych przez partnerki/partnerów społeczeństwo żywi ambiwalentne uczucia. Z jednej strony współczuje, bo ich sytuacja jest szczególnie trudna (często stają się one więźniami we własnych domach), z drugiej natomiast wykazuje obojętność, ponieważ ich problemy są na tyle hermetyczne dla przeciętnego obywatela, że zrozumienie ich przerasta każdego, kto nie znalazł się w podobnej sytuacji. Jak w przypadku każdego problemu możliwe jest udzielanie rad, komentowanie i okazywanie współczucia, jednak clou problemu jest przede wszystkim potrzeba zrozumienia, w jakiej sytuacji znalazły się matki niepełnosprawnych dzieci i osoby pokrzywdzone przez partnerki/partnerów. Uświadamianie, że ich położenie to nie kwestia wyboru, lecz skomplikowanych okoliczności, to główne zadanie Hołuba.
Autorowi zależało na zaprezentowaniu różnorodności przejawów przemocy dlatego postarał się o to, by żadna z historii nie skłoniła czytelnika do uznania, że przemoc domowa może dotknąć tylko wybraną grupę ludzi. O swoich przeżyciach opowiadają starsze kobiety gwałcone przez mężczyzn, młode matki z dziećmi, maltretowany mężczyzna i przemocowcy. Taki zestaw rozmówców potwierdza tezę, że przemoc domowa nie jest zjawiskiem dotykającym tylko ludzi o niskim statusie majątkowym i niewykształconych. Choć zazwyczaj do aktów przemocy dochodzi za zamkniętymi drzwiami, to jednak niejednokrotnie można dostrzec sygnały świadczące o tym, że kobiety i mężczyźni doznają krzywdy (obrażenia na ciele, siniaki i tym podobne). Lektura reportaży Hołuba pozwala oddalić pewność, że przemoc to zjawisko marginalne. Jak pisała Snyder w książce Śladów pobiciabrak:
Wierzyłam, że ofiary i ich dzieci powinny iść do schroniska. Że przemoc w domu to sprawa prywatna, że nie ma związku z innymi formami przemocy, a na pewno nie z masowymi strzelaninami. Że brak widocznych obrażeń oznacza, że to nic poważnego. A przede wszystkim sądziłam, że jeśli to nie w ciebie uderza podniesiona pięść, to nie masz z taką przemocą nic wspólnego
R.L. Snyder: Śladów pobicia brak…, s. 13. [7].
Podobna konstatacja pojawia się po zapoznaniu się z reportażami Hołuba.
Beze mnie jesteś nikim pozwala zrozumieć mechanizmy wykluczenia i przemocy. Daje też nadzieję, że sytuacje, które – mimo że nagminne i niezauważalne – staną się na powrót widoczne, a sprawcy, bez względu na status, będą musieli spojrzeć w oczy nie tylko ofiarom, lecz również sąsiadom, rodzinie i przyjaciołom. Choć bywa ona trudna do wykrycia, nie może być lekceważona. Nie zasługują na to ani ofiary, ani ich bliscy, którzy mogą podczas jednej z awantur stracić siostrę, córkę, matkę, brata, syna lub męża.
Jacek Hołub, Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021.