19.12.2022

Don Kichot przeciera okulary

Staniesz wobec wiatraków! Czy oczekiwałeś,
że będzie ich aż tyle, że wypełnią dzień
i noc, i poranek, znowu aż do wieczora?
Czy nie masz dosyć tego użerania się
z wichrem, ze szkapą, z własnym giermkiem nawet?
I dla kogo się bijesz?
Dla pulchnej kobiety,
która podobno śpi nie tylko z tobą?
Dla jej zachcianek, bo chce mieć rycerza
z tarczą i w zbroi, ze spojrzeniem błędnym?
Błyśnie ci podwiązkami, a ty na kolanach
przysięgasz jej miłość, a potem na koń!
Rosynant zachrypnięty niesie cię powoli
w przestrzeń wyobrażoną… Sancho Pansa ziewa,
marząc o zimnym piwku i ogórku. a ty
ścigasz duchy, szukasz czarnoksiężników,
gonisz nieistniejących, walczysz o pojęcia…
Śmieją się z ciebie biedni i bogaci,
i każą ci płacić wszędzie i za wszystko,
bezlitośni i twardzi wobec twej słabości

 

Lecz kiedy jesteś już całkiem zgnębiony,
pokonany, pobity, bliski samobójstwa, sam
bez przyjaciół, bez cienia kobiety, której ufałeś…
Kiedy oni sądzą, że cię pokonali, że ci
zmęczenie odebrało siły… Ty przetrzesz grube szkła,
zwyczajnie, po prostu, jakby cię nigdy nie pokonał nikt,
podnosisz się, wychodzisz, dosiadasz swej szkapy
i lancą mierzysz w szeregi wiatraków
na horyzoncie.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Zaniewski, Don Kichot przeciera okulary, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Powiązane artykuły

Loading...