*** [Zdawałem sobie sprawę, że to nasza ostatnia rozmowa]
Zdawałem sobie sprawę że to nasza ostatnia rozmowa
i że będzie krótsza od wiersza który potem napiszę
nie mamy żadnej wspólnej fotografii
stąd pewnie ta idiotyczna myśl by się z tobą sfotografować
zrobić ci ostatnie zdjęcie może do książki
wreszcie prawdziwej którą pisałeś całe życie
zaskoczyłeś mnie sztuczną szczęką
a przecież nasz wiek i niehigieniczny tryb życia są jakby ku temu
Gips na złamanej kości udowej ma dużo miejsca na autografy
i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia
stare konie po sześćdziesiątce naiwnie wierzące w moc medycyny
Rozumiemy się coraz gorzej ty mnie nie słyszysz
ja nie rozumiem twojego bełkotu zza sztucznych zębów
Piotrek ratuje sytuację mówi o planowanej rehabilitacji
ale raka trudno zrehabilitować
nawet ewentualnych medali nie ma gdzie przyczepić
Zapach szpitala mam w genach i w sposobie chodzenia po wysterylizowanych korytarzach
jedyna różnica to ta że mogliśmy wejść o każdej porze
a nie tylko w czwartek i niedzielę między 14 a 16
Podmiejskie autobusy czują zarazę nie podsypiają na pętli
czekają krócej niż pali się przeciętny papieros
nikt nas nie pogania
No może śmierć odrobinę ale o niej milczymy
Za naszymi plecami weneckie okna szpitala
Cichniesz
zasypiasz
zamieniasz się w ostatni SMS od Piotra
jeszcze nie mam siły go skasować
jak kilka podobnie brzmiących
żyjesz w tej krótkiej wiadomości
Wczoraj zmarł Edward
Tekst został pozyskany w ramach programu Tarcza dla Literata.