Nowy Napis Co Tydzień #011 / Czytanie w łóżku
Jest wieczór, leżę
W małżeńskim łóżku,
Lecz nie ma ze mną mojej żony.
W małżeńskim łóżku leżę z książkami,
Przez książki oblężony.
A co to za książki są
Na kołdrze i przy moim łóżku
Na wyciągnięcie ręki?
Co jeszcze chcę z nich wyczytać
Na moje stare udręki?
I czy chociaż jeszcze czytać je umiem?
Czy ich pismo rozumiem?
Właśnie po jedną z nich sięgam,
Bo wciąż jestem ciekaw,
Co w łóżku może powiedzieć
Książka do człowieka.
Biorę więc książkę w ręce,
Otwieram, kartkuję,
Druk mi się przed oczami snuje...
Zaczynam czytać, lecz co to?
Książka gdzieś odlatuje
I pismo dokądś ucieka!
Ciemność! Nicość! Zdrada!
Książka z rąk mi wypada!
To własna para rąk
Tak mnie zdradza.
I para moich własnych powiek...
Ciemna bezwładność ciała.
Jak może czytać w łóżku
Stary, senny człowiek?
Spadając na podłogę
Książka zapewne chciała
Perfidnie mi przyklasnąć:
Śpij sobie, stary, nie czytaj,
Tylko ciesz się,
Że jeszcze potrafisz zasnąć.
A ja już bez książki w ręku
Czarny wiatr w czarne żagle snu łapię...
Moje wieczorne czytanie
Skończyło się klęską
I teraz, już nawet samego siebie
Nie widząc i nie słysząc
Jednak zwycięsko
Chrapię..._