19.08.2021

Nowy Napis Co Tydzień #114 / Niektóre zdania wyjmuję z ciebie

Wiersz Wojciecha Brzoski z ciebie z tomu Ucho środkowe rozpoczyna się w ten sposób:

mało komunikatywny dzień,

chociaż masz wrażenie,

że niektóre zdania wyjmuję

 

z ciebie.

Ten fragment może służyć za motto tekstu o wierszach Brzoski. Jest to liryka, w której punktem wprowadzenia czytelnika w sytuację czy refleksję często bywa czyjaś wypowiedź, cytat z codzienności. Kilka innych przykładów z Ucha środkowego, ostatniego tomu poety: „skończyła się rola sierotki! – / mówisz otwarcie, jakoś tak inaczej // niż zwykle” [role]. Albo: „wołasz: wszędzie jest bałagan!” [bałagan]. I w innym miejscu: „od kilku dni, co rano pytają mnie: co dobrego?” [nożyczki].

Są to, co wydaje się ważne dla poezji Brzoski, przytoczenia wypowiedzi osób, które wprawdzie nie zostają nazwane wprost, ale pozostają z podmiotem w osobistej, bliskiej relacji – nawet jeśli natura tej relacji nie jest w wierszu dookreślona.

Czytelnik nie otrzymuje cytatu z, powiedzmy, mediów czy tekstów kultury, ale zostaje wprowadzony w środek jakiejś intymnej relacji, ewentualnie do najbliższego otoczenia bohatera wiersza, między wesołe miasteczko i cmentarz, jak w prezentowanym tu wierszu syzyfowe wczasyTekst został opublikowany w 10. numerze kwartalnika „Nowy Napis” [przyp. red.].[1]W tak zarysowanej sytuacji od początku stajemy się kimś z zewnątrz – wiersz nie tyle jest „dialogiem z czytelnikiem”, ile przede wszystkim zapisem innego dialogu, a więc czytający przychodzi tu jako właśnie trzecia osoba – świadek cudzej rozmowy albo adresat zapośredniczonych kwestii. Czasami ten przytoczony przez Brzoskę dialog jest zresztą pozorny – bywa, że podmiot odpowiada na zasłyszane słowa wewnętrznym monologiem. Stąd wiersze tego poety przypominają zapis, który zaczyna się niczym miniatura dramatyczna, żeby zaraz skręcić w lirykę.

W zapis jakich sytuacji zostaje u Brzoski wprowadzony czytelnik? Wydaje się, że najczęściej są to relacje międzyludzkie, na które bohater wierszy patrzy pod kątem rozmijania się, nie-dorozumienia, nie do końca odczytanych intencji, niełatwo interpretowalnych nastrojów – wszystkiego tego, co się ze sobą nie bardzo łączy. Są sytuacje niezdecydowania: „trochę chyba nawet mi się to podoba / trochę jeszcze nie wiem”. Są sytuacje niedookreślenia, braku przybrania konkretnej formy: „dziś rano nie mogłem się jakoś zwlec z pokoju”.

Są sytuacje zawieszenia, „czekania na czas” – pojawiają się tu nie tylko wszelkie „jutra”, „kiedyś”, „zawsze”, ale też słowa takie jak „czarnowidztwo” czy „proroczość”, a więc wyrazy związane z odczytywaniem czasu.

Jednocześnie jesteśmy razem z bohaterem wierszy zawieszeni w bezczasie (obrazek wykopalisk „trwających cały czas”), a nawet w jakiejś wieczności (przywoływanej przez obecność cmentarza, „pogłębianie starych grobów”) – do tej wieczności jeszcze wrócę.

Charakter wierszy Brzoski został ukształtowany przez coś, co łatwo przeoczyć, co się nie narzuca właśnie dlatego, że jest samym nie-narzucaniem się. Wierszowe dialogi, dialogo-monologi, liryczne obrazki łączy emocjonalny ton – w pewien bardzo specyficzny i charakterystyczny sposób „przezroczysty”. Trudno jednoznacznie określić ten ton jako melancholijny albo jakimkolwiek innym poręcznym epitetem. Bohater tych utworów, niesiony przez przestrzeń niedopowiedzeń, niespełnionych spotkań, wątpliwych interpretacji rzeczywistości, nie wyraża z powodu tak skonstruowanej czy doznawanej rzeczywistości szczególnie dojmujących uczuć i nie próbuje ich wywołać w czytelniku.

Można napisać, że to limbus jest przestrzenią, w której dzieją się wiersze Brzoski. Limbus, czyli przedpiekle – miejsce, gdzie nie cierpi się wprawdzie, ale też nie oczekuje zbawienia. W prezentowanym tu zestawie trzech krótkich wierszy przesłanek do takich eschatologicznych interpretacji można znaleźć aż za dużo. Eschatologiczny wymiar jest przywoływany w tych zanurzonych w codzienności lirykach co chwilę – Syzyf w zaświatach wypełnia wszak swoją karę w nieskończoność; cmentarz, żałobny kondukt, wykopaliska (tak, one też są w szerokim sensie cmentarzem). Razem z „szatanem” i „niedobrym niebem” mamy tu konstelację, która wywołuje dość oczywiste skojarzenia; kiedy więc pojawiają się dodatkowo „przystań” i „statki”, od razu odsyłają czytelnika do znaczeń związanych z „pośmiertną podróżą” i „drugim brzegiem”. Najciekawsza jednak w tym kontekście wydaje się puenta wiersza syzyfowe wczasy:

(…)

co wieczór w poświacie zachodzącego słońca wszyscy rytualnie

 

brodzą.

 

„nagroda pocieszenia gwarantowana” – głosi napis w wesołym miasteczku.

„Nagroda pocieszenia” jest dwuznaczna: z jednej strony może oznaczać „nagrodę, którą jest pocieszenie” (byłoby to wbrew temu, co przed chwilą napisałem) – jednoznaczne z obietnicą zbawienia; z drugiej może znaczyć „nagrodę pocieszenia”, czyli właściwie pseudonagrodę, nagrodę gorszego rodzaju dla tych, którym się nie udało.

Limbus tym się charakteryzuje, że doświadczanie go nie jest dojmujące – to brak zbawienia, ale i brak cierpienia. Pozorny brak rozpoznawalnego smaku tych wierszy można więc odczytywać życzliwie jako pewien sposób konstruowania świata lirycznego; sposób, który czytelnik nieżyczliwy łatwo zdoła przeoczyć, zlekceważyć albo odrzucić.

Ale też limbus nie jest w nich przestrzenią jedyną i ostateczną: bezczelne słowo „miłość”, które trudno z przedpieklem powiązać, pojawia się w wierszach Brzoski (choć może nie w tych tu prezentowanych) tak samo wiele razy jak stwierdzenie „nie wiem” – czyli wystarczająco często, by móc uznać cały niniejszy tekst za tylko jedną z perspektyw, z których można te wiersze czytać.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adam Leszkiewicz, Niektóre zdania wyjmuję z ciebie, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 114

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...