Nowy Napis Co Tydzień #130 / Diariusz ludzi i zdarzeń
Dla osób, których pasjonuje historia PRL, a zwłaszcza historia polskiej kultury w tym okresie, najnowsza książka Jarosława Abramowa-Newerlego Piórem i pazurem to prawdziwy skarb. Autor, dramaturg związany z Studenckim Teatrem Satyryków, rysuje bowiem przed nami panoramę swego życia od roku 1960 niemal do dnia dzisiejszego. A co z okresem wcześniejszym? Przypomnijmy. Autor ten (urodzony w 1933 roku) ma już na swoim koncie takie autobiograficzne tytuły jak Lwy mojego podwórka (2000), Lwy wyzwolone (2003) i Lwy STS-u (2005). Opisał w nich swą rodzinę, czasy wojny i okupacji oraz lata powojenne. Wspomnieniowy cykl zamyka właśnie książka najnowsza, obszerna i dokładna, w której autor podał na pewno kilka setek nazwisk osób, które znał, i które wywarły na niego niemały wpływ. Dlatego można ją czytać od deski do deski, ale także inaczej – z indeksem, wychwytując epizody z życia ulubionej postaci.
A tych Jarosław Abramow-Newerly nam nie skąpi. Kiedy zaczął w 1960 roku pracować w Naczelnej Redakcji Literackiej Polskiego Radia, poznał osoby, z którymi przyjaźnił się potem przez całe życie. Na planie pierwszym Włodzimierz Odojewski, prozaik, z którym Abramow dzielił pokój w siedzibie radia przy Myśliwieckiej. Nie ma potrzeby wymieniania w tym miejscu kolejnych książek Odojewskiego, które dziś są już klasyką polskiej, dwudziestowiecznej prozy. Można napisać w tym miejscu o sylwetce człowieka, którą rysuje przed nami Abramow-Newerly: pochłoniętego pracą, ale koleżeńskiego, niezwykle dbałego o jakość swej literackiej pracy. A ponieważ rzecz dzieje się w latach 60. nie mógł autor ominąć epizodu współpracy z SB, w którą uwikłany był autor Oksany w latach 1964–1965, co opisała w książce Kryptonim Liryka Joanna Siedlecka. W książce przywołane jest świadectwo rozterek Odojewskiego, a także informacja o tym, że opowiedział Abramowowi o swych rozmowach z esbekiem Majchrowskim. Poprosił nawet kolegę, by obserwował jego zmagania z przesłuchującym go pracownikiem tajnych służb z sąsiedniego stolika w kawiarni „W–Z” przy ówczesnej ulicy Świerczewskiego (dziś aleja Solidarności). Te partie książki czyta się w napięciu, bo stawiają w nieco innym świetle fakt współpracy późniejszego emigranta i pracownika Radia Wolna Europa. Pewnie Odojewski nie powiedział o tym epizodzie wszystkim kolegom, bo jeden z nich, Janusz Krasiński, po latach opisał swoje wrażenia po ujawnieniu prawdy w pośmiertnie wydanej powieści Przełom (2015), w której Odojewski występuje jako pisarz Witold Dunajewski, a Szymon Bolesta to alter ego samego autora:
[…] w siedzącym naprzeciw nie mógł dopatrzeć się nikogo mu bliskiego. To siedział ktoś inny. Nawet nie jakiś winny uczynionego mu zawodu, rozczarowania w uczuciu ufności, jaką Szymon go darzył, lecz po prostu nie ten sam Witold, z którym tyle go łączyło. To był zupełnie obcy mu człowiek.
A we wstrząsającym liście-posłowiu do tej książki stawiał Krasiński kropkę nad i, kreśląc gorzką apologię swego przyjaciela:
Pozwólcie autorowi tej książki wyrazić smutek z powodu zagubienia się jego przyjaciela, smutek, mówię, nie jakąś ślepą nienawiść. Chyba mam prawo do smutku, a on do pamięci. Bo czasem nie wystarczą własne dzieła.
Janusz Krasiński to kolejny z przyjaciół Jarosława Abramowa-Newerlego, któremu poświęca wiele miejsca w swych wspomnieniach. Jako młody chłopak bez matury, po Szarych Szeregach i pobycie w Auschwitz, został aresztowany przez UB i skazany na piętnaście lat stalinowskiego więzienia za rzekome szpiegostwo na rzecz USA, z czego odsiedział lat dziewięć. W książce znajdziemy świadectwo powstawania wielu wybitnych książek Krasińskiego, a także radiowych słuchowisk, sztuk i adaptacji teatralnych (Krasiński adaptował Obłęd Jerzego Krzysztonia, który został potem wystawiony w Teatrze Polskim w 1983 roku). Ten prozaik z ulicy Niemcewicza zapraszał Arbamowa-Newerlego do swego mieszkania i po poczęstowaniu go obiadem ugotowanym przez żonę panowie zamykali się w gabinecie, gdzie Janusz Krasiński odczytywał właśnie napisane fragmenty swej prozy. Nie szczędzi nam autor tych wspomnień także opisu okoliczności tragicznej, samobójczej śmierci tego wybitnego twórcy.
Marek Nowakowski z kolei to w książce Abramowa-Newerlego bardzo jasna postać, wspominana jako towarzysz włóczęg po Polsce, kajakowych wypraw, które autor kontynuował, najwyraźniej podążając śladem ojca, Igora Newerlego. Nowakowski to jednak także walka z cenzurą i początki opozycji, dlatego w książce mamy opis kipiszu w mieszkaniu pisarza, jaki urządzili smutni panowie, a który trwał wiele godzin i skończył się aresztowaniem chorego Nowakowskiego. Abramow-Newerly pojawił się wtedy w mieszkaniu i został potem wezwany na komendę w celu złożenia wyjaśnień. Pisząc o tym wszystkim, także o walkach w Związku Literatów Polskich z frakcją pisarzy partyjnych pod wodzą Putramenta o miejsca w zarządzie, utrzymuje Abramow zdrowy dystans, nie kreuje się na opozycjonistę, którym nie był, nie podczepia post factum pod działalność podziemną, której nie prowadził. To ogromny walor tej książki, bo jest w niej prawda wobec siebie w czasach PRL. Sztuki Jarosława Abramowa-Newerlego były często i chętnie wystawiane przez teatry w całym kraju i za granicą, komponował melodie i pisał teksty popularnych piosenek, wydawał książki, był i jest osobą pełną pogody ducha, która pomagała mu w najtrudniejszych chwilach. A jest w tej książce, zwłaszcza w jej końcowych partiach, wiele fragmentów, które są po prostu pożegnaniami z drogimi mu ludźmi: Jerzym Sitą, Włodzimierzem Odojewskim, Markiem Nowakowskim, Andrzejem Jareckim, Władysławem Lechem Terleckim, Jerzym Krzysztoniem, ukochaną żoną Wandą.
Nie da się też zaprzeczyć, że życie Jarosława Abramowa-Newerlego, chłopaka z Żoliborza, współtwórcy STS, dramaturga, a od lat 80. ubiegłego wieku także emigranta w Kanadzie, mimo dramatu wojny w dzieciństwie, o czym obszernie pisał w Lwach mojego podwórka, ułożyło się raczej w jasny sposób, było dobre. W Piórem i pazurem pisze przecież także o swoim życiu rodzinnym, o córkach Magdzie i Basi i o ich powołaniu zakonnym – obie przyoblekły habit Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, choć przecież były wychowane w rodzinie laickiej, niereligijnej. Nad stronami tych wspomnień rzeczywiście unosi się jakiś duch dobra, zaczynający się na pewno gdzieś wraz z Januszem Korczakiem, który kiedyś rzucił mimochodem w rozmowie, że przecież wszystkie wyznawane przez nas ideały i prawdy mają tylko taką wartość, jaką nadajemy im naszym życiem. Ze Starym Doktorem, jak wiadomo, mocno związany był ojciec autora, również często obecny na kartach tej książki, Igor Newerly.
Jarosław Abramow-Newerly, Piórem i pazurem, PIW, Warszawa 2021.