Nowy Napis Co Tydzień #130 / Nowe odcienie wieloletniego filozoficznego dyskursu. O zbiorze „Lew i komedianci” Bronisława Wildsteina
Bronisław Wildstein w swojej twórczości prozatorskiej od lat podejmuje tematy dotyczące polskiej historii, mrocznych stron życia społeczno-politycznego, a nade wszystko przygląda się moralnej kondycji europejskiej cywilizacji. Nie inaczej jest i tym razem, choć jednocześnie autor wypływa na nowe dlań wody.
Jakie? W swojej najnowszej książce wychodzi Wildstein poza typowe dla siebie przestrzenie prozy. Lew i komedianci przynosi najnowsze opowiadania autora Doliny nicości i staje się tym samym trzecim w karierze pisarza zbiorem krótkich form po O zdradzie i śmierci oraz Przyszłości z ograniczoną odpowiedzialnością. Zarazem jednak w niejako jubileuszowej, bo już dziesiątej beletrystycznej książce Wildstein prezentuje czytelnikom również dwa literackie dramaty, pierwsze w jego karierze.
Bronisław Wildstein – pisarz wciąż nieznany
Kariera twórcy jest niezmiernie bogata i warto ją pokrótce przedstawić choćby z dwóch powodów. Po pierwsze, autor mimo pokaźnego dorobku pozostaje pisarzem wciąż niedostatecznie rozpoznawalnym, który mimo istnienia licznych recenzji i szkiców poświęconych jego prozie wciąż nie doczekał się choćby kompleksowej monografii. Po drugie, wgląd w dotychczasową twórczość prozatorską Wildsteina pozwala lepiej zrozumieć przekaz jego najnowszej książki. Ta bowiem, jak wszystkie dzieła autora, stanowi kontynuację dyskursu literackiego prowadzonego od przeszło trzydziestu lat. Dlatego też w niniejszym szkicu nie odpowiem na pytanie, czy warto sięgnąć po Lwa i komediantów, lecz dlaczego warto sięgnąć po Wildsteina jako pisarza w ogóle.
W dyskursie prowadzonym przezeń przez kolejne powieści i opowiadania przewijają się analogiczne wątki, od historiozoficznych refleksji nad kształtem polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej – uformowanej przez totalitarny system komunistyczny – i wpływem przeszłości na teraźniejszość, przez etyczne rozważania nad problemem zdrady i jego wpływem na kształtowanie ludzkiej psychiki z jednej strony, a wielkiej historii z drugiej, aż po filozoficzne rozważania nad problemem nihilizmu trawiącego postmodernistyczną cywilizację.
Solilokwium
Brzmi nader skomplikowanie? Tylko z pozoru. Bo Wildstein z zasady w swoich dziełach nadaje owemu wielowymiarowemu dyskursowi formę nader przystępną, wykorzystując znane literackie konwencje, takie jak kryminał, powieść historyczna, thriller polityczny czy powieść psychologiczna. Ułatwia w ten sposób wejście w świat rozważań wyższego rzędu. Najnowsza książka autora stanowi dobry pretekst do tego, by przyjrzeć się całości jego dyskursu i przybliżyć istotę literackiego projektu autora.
Jego debiutancka publikacja, Jak woda z 1989 roku, za którą autor otrzymał Nagrodę Fundacji im. Kościelskich, realizowała ostatni z wymienionych gatunków – powieść psychologiczną. Obserwowaliśmy w niej wielkie solilokwium radzieckiego reżysera kroczącego ulicami Amsterdamu i oddającego się refleksji nad karierą filmową, życiem w systemie komunistycznym i zdradzie, której doświadczył.
Postać luźno nawiązująca do osoby autentycznego filmowca Siergieja Paradżanowa odkrywała meandry ludzkiej tożsamości rozpadającej się pod wpływem traum przeszłości. Zarazem ukazywała efekty ucisku systemu totalitarnego. Wildstein niczym Albert Camus w Upadku (na co w swej dawnej recenzji książki zwracał uwagę profesor Stanisław Balbus) kreował subtelny monolog wewnętrzny upadłego bohatera, tworząc gorzką alegorię – upadek komunizmu (powieść rozgrywa się w czasach pieriestrojki) koresponduje z upadkiem człowieka. Jak się miało okazać, owo solilokwium dotyczące zdrady, historii i kondycji świata jako takiego miało stać się początkiem wielkiego literackiego monologu toczonego przez lata.
Parnas, milczenie, powrót
Po otrzymaniu Nagrody Kościelskich droga na literacki parnas stanęła przed Wildsteinem otworem. Jego druga powieść była wyczekiwana. Jak wspominał autor Lwa i komediantów w swojej biografii, w „Tygodniku Powszechnym” drukowano jej fragmenty, a krytycy czekali, by napisać z niej recenzje. Jednak kiedy w końcu ukazał się Brat, opowieść o środowisku francuskich imigrantów, to został niemal zignorowany przez krytykę. Trudno stwierdzić, czy wiązało się to bardziej z jakością dzieła, czy raczej z osobą autora, już wtedy kojarzonego jako postać kontrowersyjna, nieuciekająca od dosadnego artykułowania często niepopularnych poglądów. W tym samym roku Wildstein wydał jeszcze zbiór opowiadań O zdradzie i śmierci stanowiący filozoficzną eseistykę będącą zarazem, jak głosił podtytuł, „przypisami do Plutarcha”. Wykorzystał w tym zbiorze Żywoty równoległe starogreckiego historyka, by ukonstytuować uniwersalne refleksje o istocie zdrady, jej wpływie na historię i eschatologicznym wymiarze ludzkiego życia.
Na lata zamilkł, by powrócić w 2003 roku kolejnym zbiorem opowiadań – Przyszłość z ograniczoną odpowiedzialnością. Choć w istocie jego właściwym powrotem powinna być powieść Mistrz wydana rok później. Została ukończona siedem lat wcześniej, jednak była odrzucana przez wydawców. W powieści tej autor przedstawiał historię Instytutu – grupy teatralnej skupionej wokół postaci tytułowego mistrza Macieja Szymonowicza (luźno wzorowanego na postaci Jerzego Grotowskiego). Powieść drogi skoncentrowana na staraniach odnalezienia przez różne postaci tytułowego bohatera stawała się zarazem alegorią ludzkiej drogi w poszukiwaniu aksjologicznego ładu w wyzutym z sensu ponowoczesnym świecie.
Przeszłość tworząca dzisiejszą nicość
Na kolejną powieść autora nie trzeba było czekać tak długo. Dolina nicości ukazała się w 2008 roku. Wildstein w gęstym od intryg, politycznym thrillerze przedstawił rozgrywającą się współcześnie grę osnutą wokół lustracji, ukazując spektrum politycznych i biznesowych układów rządzących rzeczywistością społeczną. Co równie istotne, kreując postać byłego opozycjonisty Jana Returna, który w retrospekcjach powracał do czasów, gdy współpracował z bezpieką, stworzył Wildstein dogłębną wiwisekcję psychiki zdrajcy i istoty zdrady jako takiej. Zdrady przeszłej wpływającej na dziś. Dziś, które zgodnie z tytułem książki wyzute jest z wartości, pełne postaci kroczących po pustym świecie bez celu, świecie nicości.
Relacje przeszłości i teraźniejszości stanowiły naczelny temat jego kolejnej powieści – Czasu niedokonanego. W tej rozległej powieści historycznej przedstawiającej losy rodziny Broków – Wildstein ukazywał kolejne etapy polskiej historii XX wieku, akcentując wpływ systemów totalitarnych (zwłaszcza bolszewizmu i potem komunizmu) na konstytuowanie się życia społeczno-politycznego w PRL i potem w III RP. Dewaluacja wartości w życiu społecznym i hegemonia neoliberalizmu wiązały się według Wildsteina ściśle z dekadami polskiej historii naznaczonej uciskiem i znów – odwieczną zdradą.
Mrok współczesności
Niejako najpełniejsze współczesne owoce owej dewaluacji mógł zaobserwować czytelnik w kolejnej powieści Wildsteina – Ukrytym. Czarny kryminał opowiadający o sprawie brutalnego morderstwa rozgrywał się w czasie społecznych niepokojów po katastrofie smoleńskiej. Kryminalna intryga przeplatała się ze spojrzeniem na świat polityki, mediów i politycznego PR, a pisarz ukazywał mechanizmy kreowania społecznych zachowań i wpływania na opinię publiczną. W istocie powieść miała być jednak kolejną gorzką diagnozą dla współczesnej Polski. Jak podkreślał w swej ówczesnej recenzji Antoni Libera, obrana konwencja stanowiła jedynie formę, w której zawarto ocenę przedstawionego przedmiotu – ocenę negatywną i oskarżycielską.
Było to rzecz jasna oskarżenie o pogrążenie w nicości, odrzucenie wartości, oddanie się partykularnym interesom (co popycha bohaterów powieści do zbrodniczych czynów), ale w ogólnym filozoficznym sensie – konstytuowanie świata zaduchu i mroku. Podobnie było w ostatniej jak dotąd powieści autora, Domu wybranych opowiadającym o świecie mediów i tytułowym programie telewizyjnym typu reality show. W powieści tej osią fabularną jest zniknięcie Samuela Braka, intelektualnego guru współczesnych elit i twórcy programu. Całość nabiera tym samym cech filozoficznej opowieści o kondycji współczesności, co podkreślali w swoich recenzjach choćby Włodzimierz Bolecki i Maciej Urbanowski. A Wildstein-filozof mówi po raz kolejny, że współczesność pozostaje w niewoli rozpadu, pustki, nihilizmu.
Lew i komedianci – świat wśród nicości i zdrady, nieodmiennie
W swej jubileuszowej, dziesiątej książce autor kontynuuje ten sam dyskurs, a w prezentowanych utworach przynosi ponownie refleksję nad dewaluacją wartości, kwestiami zdrady i nihilizmem trawiącym współczesność. Wtórność? Nie, w żadnym wypadku. Jak to u Wildsteina – choć problemy pozostają te same (wszak nie zdezaktualizowały się przez ostatnie dziesięciolecia), zostają ubrane w nowe szaty formy i narracji.
I tak pierwszy z tytułowych utworów Lew mierzy się, po raz kolejny u tego autora, z problemem zdrady. Zdrady, ale też pychy i zadufania współczesnego człowieka we własny rozum. Główny bohater tej historii, mieszającej w sobie porządki szpiegowskiego thrillera z etycznym esejem, to myśliciel i filozof. Przebywając na Zachodzie, skupia się nad problemami systemów politycznych i społecznych. Towarzyszą mu górnolotne ambicje. Chce być kreatorem świata, zmieniać rzeczywistość. W zamian za to zostaje niewolnikiem rzeczywistości nader brutalnej, stając się współpracownikiem agentury. W ten sposób intelektualne interpretacje czynione przez bohatera przemieniają się w festiwal zdrady, a jego działania mają tragiczne konsekwencje. Zdrada kształtuje rzeczywistość silniej niż choćby najbardziej błyskotliwa myśl. A piętno i spuścizna zdrady dotyka nas wszystkich – mówi Wildstein nie po raz pierwszy w swojej prozie.
Pustka i kryzys kultury
Kolejne opowiadanie, Kryształowy Gmach – to fantastyczna antyutopia, forma jakże nowa u tego pisarza. Przedstawia ono tytułowy kompleks stanowiący jakoby państwo w państwie dominujące nad resztą otaczającego go świata. W gmachu toczy się życie intelektualne i polityczne, tworzone są analizy, prawa, zasady kierujące światem. Ten, kto dostanie się do gmachu (co nie jest łatwe), staje się uprzywilejowany. Ten, kto pozostaje poza – jest nikim. Świat stworzony przez Wildsteina to alegoryczna i nieco groteskowa refleksja na temat neoliberalnego świata przeżartego zadufaniem w sobie, oderwaniem od problemów zwykłych ludzi, a także biurokracją. Jest to świat, który pozornie oferuje swym mieszkańcom szczęście i sukces, ale de facto okazuje się królestwem na glinianych nogach zawierającym w sobie jedynie pustkę.
O pustce – ale już nie zewnętrznej, lecz wewnętrznej – mówi z kolei opowiadanie Babel opowiadające o naukowcu, który przeżywa intelektualny oraz życiowy kryzys i udaje się do pensjonatu na odludziu, by tam pozbierać myśli. Czemu Babel? Bo bohater cierpi właśnie z powodu nadmiaru głosów i języków w swojej głowie, nadmiaru idei i analiz, które po latach pracy intelektualnej wydają mu się jałowe i nic niewnoszące. Podróż, którą odbywa, to tyleż podróż realna, co wędrówka w poszukiwaniu aksjologicznego ładu. Podobnie jak w przypadku bohaterów Mistrza. Ta intymna opowieść ma też szerszy wymiar – staje się refleksją o załamaniu się naszej kultury w ogóle, kultury przeżartej nadmiarem informacji, lecz cierpiącej na brak sensu.
Realizm i alegoria
Wreszcie zupełne novum w dorobku pisarskim Wildsteina – literackie dramaty. I to od razu aż dwa. Komuś może wydać się dziwne, że twórca tak zespolony z realistyczną prozą sięgnął po formy dramatyczne, a do tego w obu przypadkach stworzył utwory zahaczające swą stylistyką o groteskę i teatr absurdu. Nie ma w tym jednak nic dziwnego. Nie ma tu czasu na głębsze rozważania nad zagadnieniem realizmu w twórczości Wildsteina, ale wypada stwierdzić po krótce, że jego pisarstwo od zawsze jedynie na powierzchni było realistyczne. Nietrudno to zresztą wywnioskować z dotychczasowych rozważań – nawet jeżeli Wildstein wykorzystuje realistyczne motywy czy konwencje literackie z realizmem powiązane, celem dlań zawsze jest ukonstytuowanie szerszych filozoficznych alegorii.
Tak było w Dolinie nicości odsłaniającej nihilistyczny mrok poprzez sensacyjne wydarzenia. Tak było w Czasie niedokonanym stanowiącym historiozoficzny fresk. Tak jest też w utworach prozatorskich z najnowszego zbioru, jako że – jak stwierdziliśmy – Kryształowy Gmach i Babel to w istocie właśnie alegorie stanu współczesnej kultury i społeczeństwa. Tym samym dziwić nie może, że Wildstein w tworzeniu gorzkich, alegorycznych obrazów kondycji współczesnego człowieka sięgnął po dramat i to właśnie dramat absurdu. Bo jakaż forma mogłaby dobitniej pokazać absurd, w jaki dziś zapędza się jednostka?
W niewoli kłamstw
Tak oto w Głosie z innego świata otrzymujemy historię, w której tajemnicze postaci historyków z przyszłości obserwują wydarzenia rozgrywające się wokół „Republiki” – czasopisma stanowiącego neoliberalny ośrodek intelektualny w uniwersum Wildsteina. Uniwersum, bo warto zauważyć, że „Republika” pojawiła się już w Czasie niedokonanym, co wskazuje na pewną jednię światów budowanych przez pisarza. W historii tej obserwujemy kryzys szefa koncernu – Władysława Golenia. Jego moralne rozterki zderzają się bezdusznością medialnego aparatu, który sam stworzył. Kryzys ów staje się ponownie u Wildsteina odbiciem szerszego kryzysu naszej kultury pogrążonej w błędnym kole kłamstwa i obłudy.
Z kolei w Komediantach obserwujemy inny rodzaj kłamstwa więżącego człowieka. Grupa aktorów wystawia w teatrze Burzę Szekspira. Jeden z nich zostaje oskarżony przez swą koleżankę o nadużycia seksualne. Bohater wpada w błędne koło podejrzeń i oskarżeń, z którego nie może się wyplątać. Ostatecznie dochodzi do tragedii. O tym, podobnie jak o poprzednim dramacie, nie warto pisać nadmiernie dużo, by nie psuć odbiorcy przyjemności z odkrywania wydarzeń. Stwierdzić jednak należy, że mamy tu do czynienia z gorzką satyrą na współczesny świat, w którym społeczne przeświadczenie o danym zdarzeniu niejednokrotnie jest ważniejsze od prawdy. Wszystko utrzymane jest w tonie komedii, co autor podkreśla na wstępie. Jest to jednak komedia smoliście czarna. Odsłaniająca mrok skrywający się za współczesnymi stosunkami społecznymi.
Stary Wildstein, nowy Wildstein
Bronisław Wildstein w Lwie i komediantach prezentuje nam tym samym nowe wcielenia, jak też przyobleka maski, które dobrze znamy. Porusza jednak problemy, które wciąż pozostają aktualne. Eksperymentuje przy tym z formą. Wśród przedstawionych przezeń utworów Kryształowy Gmach imponuje przemyślaną konstrukcją antyutopijnej wizji. Dramaty zaś oferują humor dotąd tak rzadko obecny w jego pisarstwie, a zarazem przesycony typową dlań goryczą prezentowaną przez filozofa pochylającego się z zadumą nad otaczającym go światem.
Kto Wildsteina zna i lubi, ten powinien bezsprzecznie sięgnąć po jego najnowszy zbiór. Kto go zna i nie lubi, odnajdzie tu tak czy siak interesujące literackie formalne gry. A kto nie zna, ma dobrą okazję, by poznać Wildsteina-pisarza. Bowiem w Lwie i komediantach jak w soczewce zbierają się rozmaite kolory pisarstwa tego autora, uwidaczniając zarazem nowe, nieznane dotąd barwy.
Bronisław Wildstein, Lew i komedianci, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2021