17.02.2022

Nowy Napis Co Tydzień #139 / Hauptmann działa

„Tkacz to jakby jakaś rzecz”, mówi w pewnym momencie jedna z postaci najpopularniejszego dramatu Gerharta Hauptmanna. Jego diagnoza ani trochę się nie przedawniła. Przeciwnie – z biegiem lat aktualizuje się w coraz to nowszych i coraz bardziej dynamicznych, przyspieszających warunkach społecznych. W Zjawach współczesny czytelnik może natomiast obserwować, jak atmosfera grozy wyładowuje się w politycznie znaczących rozwiązaniach dramaturgicznych. Do tego praca nad strategiami naturalistycznymi i ekspresjonistycznymi, operowanie w dramacie duchem dziejów, plastyczność, obrazowość, to wszystko sprawia, że czytanie Hauptmanna w 2021 roku jest niesamowitą przygodą. Przygodą, dodajmy, podsyconą niedawnymi wznowieniami Zjaw Tkaczy przez krakowskie wydawnictwo Eperons-Ostrogi.

1.

Kontekstem historycznym Tkaczy jest rok 1844. Stary kontynent jest w stanie wrzenia, zaraz nadejdzie Wiosna Ludów, a wraz z nią – społeczne, gospodarcze, polityczne wyładowania i przemiany. w miejscowościach Pieszyce i Bielawa wynędzniały i zdesperowany tłum pracowników tkalni demoluje zbudowane dzięki wyzyskowi posiadłości zamożnych fabrykantów. W odwecie z rąk pruskich wojsk ginie jedenastu rzemieślników. Komentujący te wydarzenia Fryderyk Engels pisze o budzeniu się proletariatu z letargicznego snu.

Pięćdziesiąt lat później Gerhart Hauptmann bierze bunt śląskich tkaczy na warsztat i za pomocą naturalistycznego dramatopisarstwa stara się oddać ówczesne napięcia społeczne, przekrój światopoglądowy, gniew i realia, w których przyszło żyć pracownikom fabryk. Jego pisanie zapośredniczone jest w scenografii historycznej i na pozór zwraca się wstecz. Nic jednak bardziej mylnego – Tkacze, do dziś czytany i wystawiany dramat, zwraca się do przyszłości, upomina o prawa najbiedniejszych, bierze zamach na „letargiczny sen” i aktualizuje się wraz z galopem historii.

Pierwszy akt działa jak matryca. Uwidacznia system. Podczas wypłat u fabrykanta Dreissigera tkacze tłoczą się w celu odebrania głodowych stawek jak przed sądem, „czekają w napięciu być może na wyrok śmierci”Tam, gdzie nie podano inaczej, wszystkie cytaty pochodzą z: G. Hauptmann, Tkacze, tłum. G. Baumfeld, Kraków 2021.[1]. Ekspozycja postaci odbywa się jako maskarada zniekształconych i zniszczonych pracą ludzi, którzy reprezentują całą gamę postaw wobec jej nieludzkich warunków; kaszlu, głodu, zwyrodnienia. Łzy, bezradność, błagania, pogodzenie się z losem, ale też kotłujący się sprzeciw, na przykład u Bachera, „wyjątkowo silnego tkacza”, który szybko stanie się w układzie dramaturgicznym siłą destabilizującą system, tym, który z wyjątkową werwą i odwagą pójdzie na barykady. Jego witalność będzie napędzała walkę klas. Zaświadczała, że niemożliwe jest możliwe, a systemowi trzeba się sprzeciwić. Fabrykant i jego otoczenie zostają pokazani jako ludzie pełni pogardy wobec rzemieślników. Są syci, władczy, nieprzejednani. Wierzą w system, który ich karmi i chętnie dają oderwane od rzeczywistości, moralistyczne rady. Aż wreszcie – fabrykant Dreissiger manifestuje wobec tkaczy swoją niemalże boską władzę nad głodującymi ludźmi.

Kolejne akty funkcjonują jak kalejdoskop. Hauptmann zmienia miejsca akcji, aby wyeksponować różne perspektywy wobec nadchodzących zamieszek. w ten oto sposób z pomieszczenia przeznaczonego na odbieranie tkanin i wypłacanie pieniędzy przenosi czytelników do izby tkacza Wilhelma Ansorgea, miejsca naznaczonego biedą i upokorzeniem. W tym przypadku didaskalia pełnią funkcję naturalistycznego opisu ciała:

Matka Baumert, skulona staruszka, siedzi na stołku przed łóżkiem, przed nią kołowrotek, jej syn, August, dwudziestoletni chłopiec o idiotycznym wyrazie twarzy, o krótkim tułowiu I z małą głową, z długimi i cienkimi rękami i nogami, siedzi na podnóżku, również zajęty przy kołowrotku. Przez dwa małe okienka, po części zalepione papierem i zatkane słomą, wdziera się słabe, różowe, wieczorne światło. Pada na jasne włosy dziewcząt, na ich odsłonięte chude ramiona, na wąskie, żółte jak wosk plecy, na fałdy grubej koszuli na grzbiecie; ta koszula wraz ze spódnicą z grubego płótna stanowi całe ich odzienie. Światło wpada także wprost na twarz, szyję i piersi staruszki, na twarz, wychudzoną jak szkielet, pofałdowaną i pomarszczoną, z zapadniętymi oczami w stanie zapalnym, czerwonymi i załzawionymi od kurzu bawełnianego, dymu i pracy przy świetle lampy; szyja z wolem, długa, pełna fałdów i wydatnych żył; pierś zapadnięta, owinięta chustkami i szmatami.

Tak drobiazgowy, skoncentrowany na detalach zniszczonego pracą ciała opis pozwala Hauptmannowi, jeszcze w didaskaliach i przed rozpoczęciem dramatycznej akcji kolejnego aktu, wyeksponować kształtowanie podmiotowości ludzkiej przez system. Jego tkacze zbliżają się do teatru marionetek Kleista, z tą różnicą, że w tym przypadku nie chodzi o wdzięk, a przerażającą deformację, której nie jest w stanie unieść aktor dramatyczny. Zanim zacznie się korowód zemsty, dostajemy wyobrażenie o ciałach, które w nim pójdą. Tkacze na samym początku akcji są tym, co chude, zidiociałe, jęczące, żółte, zgarbione, pomarszczone, ropiejące, zakurzone, zeszmaciałe. i dopiero pod powierzchnią cielesnego bestiariusza kiełkuje bunt.

Struktura dramatu została pomyślana tak, aby w przekrojowy sposób pokazywać postawy wobec powołanych w dramatycznym „tu i teraz” zamieszek. Obok braku energii z powodu nędzy czy buntowniczego nastawieniem Bachera i jemu podobnych, widzimy pobożnych ludzi, którzy w pokorze czekają swojej nagrody w niebie. Dzień w dzień kładą się spać głodni, pracują do utraty sił, myślą wyłącznie o przetrwaniu. Sprawiedliwość, ich zdaniem, jest nie z tej ziemi. Tak jak boży sąd, na który liczą. Nie chcą wpływać na ziemską historię, nie chcą się mieszać, gdzie indziej chcą być wywyższeni. w implikującym walkę klas układzie sił Tkaczy są więc tym, co kontrrewolucyjne, cementujące władzę wrogów klasowych.

Ważną rolę w Tkaczach odgrywa rewolucyjna pieśń wykonywana przez coraz bardziej radykalizujących się biedaków. Wykluwa się ona w szynkowni, pośród gwaru rozmów i pijackich hulanek. Pojawia się nagle, jako impuls. Będzie tym, co kumuluje przewrotowy potencjał i tym, co straszy sytych wyzyskiwaczy. Przepływem dźwięku, intensywnością, wywrotową energią.

Poza wylęgarniami nędzy i upokorzenia, zastajemy też Dreissigera grającego z Pastorem w wista. Hauptmann z wyczuciem detalu oddaje luksusowe wnętrza posiadłości fabrykanta. Rozmowy towarzystwa przy kartach najpierw dotyczą codziennych trosk bogaczy i poczucia bezpieczeństwa wewnątrz społecznego układu sił. Potem zza okna dobiega „diabelska pieśń”. Uruchamia w bogaczach panikę. „Na ulicach są wściekłe psy”. a wściekłe psy przestały dopominać się o sprawiedliwość. Teraz stawką jest zemsta, śmierć i życie.

Kiedy wszystkie siły zostają sobie skrupulatnie przez Hauptmanna przeciwstawione, dochodzi do wyładowania. Widzimy energię plądrowania, szał zemsty, żądzę mordu. Demolowanie domów fabrykanta, twarze czerwone od wódki i walki. i chociaż przez kontekst historyczny wiadomym jest, że bunt zostanie brutalnie stłumiony przez pruskie wojska, Tkacze są dramatem o pewnego rodzaju zwycięstwie. o eksplozji niezgody, „budzeniu się z letargicznego snu”, wpływaniu na historię. w tym sensie Hauptmann działa po dziś dzień jako autor potrafiący odkrywać i opowiadać społeczne struktury. Jako ten, który kumuluje w swoim dramacie energię walki klas. Tkacze zostali napisani w odwołaniu do wydarzeń z przeszłości, ale funkcjonują też jako inspiracja dla klasowych napięć przyszłości. 

2.

Czarna Maska, wydana w tomie Zjawy wraz z dramatem satyrycznym U Czarownicy, jest jednoaktową historią zemsty. Popisem dramaturgii grozy, tekstem, w którym napięcie rośnie i rośnie, a potem rozsadza struktury powołanego świata.

O ile w przypadku Tkaczy można mówić o kontekście historycznym ze względu na odwołanie się Hauptmanna do konkretnych wydarzeń z przeszłości, tak w Czarnej Masce mamy do czynienia raczej z historycznym kostiumem. Jest nim pierwsza połowa XVII wieku, okres tuż po zakończeniu wojny trzydziestoletniej. w tym czasie Europa przypomina powojenne zgliszcza. Ludzie umierają z głodu, a dżuma naciera kolejnymi falami i zbiera śmiertelne żniwo. To wszystko dzieje się za oknem posiadłości burmistrza Schullera, gdzie zamyka się cała akcja jednoaktówki.

Dom Schullera „jest jedną z owych wielokrotnie modernizowanych, tajemniczych starych budowli, jakie widuje się nierzadko w śląskich miastach. Pierwotnie romańskie elementy połączono później z gotyckimi w postaci sklepienia krzyżowego i grubych filarów, do których dobudowano inne w stylu renesansowym”G. Hauptmann, Zjawy, tłum. R. Wojnakowski, Kraków 2021, s. 14.[2]. Jest także generatorem grozy, pomieszczeniem, w którym zaraz zgromadzą się goście reprezentujący ówczesne napięcia wyznaniowe i klasowe. Kiedy zasiądą do stołu, napięcie to będzie rosło.

„Jest około dwunastej w południe. Luty. Pomieszczenie tonie w półmroku, gdyż na zewnątrz szaleje zamieć i panują ciemności”Tamże.[3] – to kolejny fragment literackich didaskaliów Hauptmanna. w przypadku Zjaw noblista porzuca strategie naturalistyczne na rzecz ekspresjonistycznych i gotyckich, które pomagają mu budować złowrogą atmosferę. Dom Schullera przypomina pomieszczenia z kina Luisa Buñuela, jego Dyskretny urok burżuazji – film, w którym syci burżuje nie mogli żadnym sposobem wydostać się na zewnątrz. w Czarnej Masce zasiadająza stołem i krążą wokół niego jako służący: Benigna, żona burmistrza obarczona złowrogimi wspomnieniami związanymi ze swoją kolonialną przeszłością, Arabella – młoda Mulatka, hugenot i ogrodnik Tortebat, służąca Daga, pastor Wendt, organista-geniusz Hadank, holenderski kupiec Perl, opat klasztoru Robert Dedo, a także doktor Knoblochzer. Ich rozmowy przy winie i dobrym jedzeniu stają się coraz gęstsze. Ujawniają konflikty wyznaniowe i klasowe. w powietrzu dają się zauważyć złowrogie drgania. Przestrzeń dla duchów, dla nadprzyrodzonych mocy upominających się o sprawiedliwość.

I choć ta jednoaktówka zdaje się konsekwentnie dążyć do rozwiązania na zasadzie interwencji nadprzyrodzonych, niematerialnych sił, do salonu wkracza tancerz w czarnej masce. Wyjątkowo cielesna postać, która odsłoni tajemnice, uwypukli kolonialną mentalność, chciwość, kłamstwa. Jeśli w Tkaczach rewolucyjna pieśń jako czysty przepływ intensywności rozsadzała struktury systemu, tutaj taką rolę pełni taniec. i proszę sobie wyobrazić, jaka to wspaniała szansa dla współczesnego teatru. Taniec, który mąci w głowach sytym uczestnikom gościny u burmistrza.

3.

U Czarownicy, jeszcze w spisie bohaterów, Hauptmann decyduje się na arbitralny podział na postaci cielesne (myśliwy Lars Anderstal i mieszczański turysta Peter Lerch) oraz zjawy senne: Markiz Rene Seigneur De Beauvaucraon, Pomarszczona Babuleńka, Stara Dziedziczka, Piękna Dziewczyna z Haremu, Czerkies. Jako bohater pojawia się także Głos Mężczyzny. z biegiem akcji podział na cielesne i duchowe będzie się zacierał. Hauptmannowi w skromnej konwencji dramatu satyrycznego udaje się dokonać szeregu dehumanizujących operacji na podmiotowościach swoich bohaterów. Scena przedstawiająca ruiny szybko staje się funkcjonalnym miejscem przenikania się, wydobywania głosów, tajemnic, marzeń, kłamstw i wrażeń.

Miejscem akcji są ruiny, wyjątkowo wdzięczna przestrzeń wyjątkowo okultystycznych, paranormalnych przygód. Do udzielenia w dramacie głosu duchom. Didaskalia doładowują dramat gotycką atmosferą:

Tylna ściana się rozpadła, więc ponad resztkami ogrodu francuskiego rozciąga się widok – jest księżycowa jasna noc – na wody Sundu i małe wysepki. w sali, do której z górnego piętra domu prowadzą łukowate schody, znajduje się między innymi sterta kartofli, a w niej zanurzony do połowy stary fortepian koncertowy bez pokrywy […]Tamże, s. 111.[4].

Tak dobrze zaprogramowana przestrzeń ustanawia całą akcję. Podobnie było z domem w Czarnej Masce czy kalejdoskopowo zmienianymi i przedstawianymi czytelnikom pomieszczeniami w Tkaczach. U Hauptmanna przestrzeń jest decydująca – nasiąknięta tym, co polityczne i znacząca. W ramach interwencji pojawiają się w niej głosy zjaw. Jeśli więc Tkaczy napędzał śpiew, a Czarną Maskę taniec, to u Czarownicy tę funkcję pełnią głosy. I nie są one tylko atrakcyjnym zabiegiem fabularnym, ale zwrotem ku ludowemu. Odkrywaniem go przez okultyzm.

U Czarownicy nie jest tą częścią dorobku Hauptmanna, która doprowadziła go do Nobla czy sprawiła, że po dziś dzień jest czytany i wystawiany. To raczej literacki deser, popis precyzyjnego, zainteresowanego okultyzmem dramatopisarstwa. Pokaz siły w ustanawianiu światów. Aż wreszcie – przestrzeń, w którą można wkraczać z inwentarzem współczesności. Tekst pełen wejść i potencjalności. Wciąż działająca maszyna.

G. Hauptmann, Tkacze, tłum. G. Baumfeld, Kraków 2021.

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Mateusz Górniak, Hauptmann działa, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 139

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...