Nowy Napis Co Tydzień #139 / Lekcja dzikiego języka
„Język nie ma w sobie kości, ale robi wiele złości”
Z przysłów mazurskich
Ogólne informacje
Dzikie mieso to wyjątkowa pozycja w twórczości Mariana Pilota. Jest to pisarz, który już od debiutu, Panien szczerbatych z 1962 roku, eksperymentuje z językiem polskim i swobodnie buduje swoje dzieła używając gwary południowej wielkopolski
Dochodzi jeszcze trudność zaklasyfikowania dzieła Mariana Pilota do określonego rodzaju literackiego. Wydawca wydał je jednocześnie w serii prozatorskiej i konceptualnej, gdzie w tej drugiej publikowane są dzieła eksperymentalne. Są tu utwory takie jak To nie jest polska (recenzowany przez Mateusza Górniaka) czy Wiersze zrozumiałe same przez się Guy Bennetta (o których pisał Paweł Majcherczyk). Jak mówi tekst z tyłu okładki, na Dzikie mieso składają się wszystkie dostępne gwary, dialekty i odmiany języka polskiego (weryfikację tej informacji pozostawmy językoznawcom, a na razie zaufajmy wydawcy). Daje nam to utwór-kolaż, eksperyment, ale czy wciąż jest to proza? Decyzja wydawcy zapewne była czymś umotywowana, ale dzieło autora Pióropusza wygląda jak poezja i czyta się jak poemat.
Początek lektury
Lekturę każdej książki, jaka by nie była, rozpoczynamy od tytułu. „Dzikie mięso” to potoczna nazwa ziarniny, a to, jak podaje Wikipedia:
[…] nowo powstała tkanka łączna zawierająca bogatą sieć naczyń włosowatych. Ziarnina jest jednym z procesów naprawy (gojenia) tkanek, które uległy uszkodzeniu i mają małą zdolność regeneracji lub nie posiadają jej wcale. Wypełnia ona ubytek powstały po uszkodzeniu tkanki. Naprawa tkanki poprzez ziarninowanie może następować na skutek oparzenia, urazu lub zakażenia
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ziarnina [3].
Oprócz tego tytuł przywodzi na myśl wiersz Ryszarda Krynickiego Język, to dzikie mięso (przytaczam w całości):
Język, to dzikie mięso, które rośnie w ranie,
w otwartej ranie ust, żywiących się skłamaną prawdą,
język, to obnażone serce, nagie ostrze,
które jest bezbronne, ten knebel, który dławi
powstania słów, to zwierzę oswajane
z ludzkimi zębami, to nieludzkie, co rośnie w nas
i nas przerasta, ta czerwona flaga, którą wypluwamy
razem z krwią, to rozdwojone, co otacza, to
prawdziwe kłamstwo, które mami,
to dziecko, które ucząc się prawdy, prawdziwie kłamieR. Krynicki, Wiersze wybrane, s.75. [4]
Lektura tego wiersza w istotny sposób rozszerza możliwości interpretacyjne utworu Mariana Pilota. Dzięki niemu „mnoga” polszczyzna Dzikiego miesa jawi nam się jako dzika, rozrastająca się przez pączkowanie materia żywa. Wszystkie wymienione kwestie są ziarniną zarastającą ranę ust.
Następne są motta. Pierwsze z nich – to krótki cytat „O rus!” z satyry Horacego, szóstej z księgi drugiej. W całości utwór jest pochwałą życia wiejskiego, a fragment można przetłumaczyć na „Wiosko!”. Następnie są dwa cytaty z Liber chamorum Waleriana Nekandy Trepki przedzielone cytatem z Keatsa. „Bestyja chłopska sieła o sobie rozumie” z donosu na Proczyńskiego
RURAŃSKI nazwał się chłopski syn. Ten w Krakowje uczeł się, potym bel za podpiska u miejskiego pisarza. Pisarz, jak został rajcą, tego Rurańskiego na pisarstwo rajcy krakowscy włożeli. Bel na nim i anno 1634. Tworzeł w księgach fałsz. Kazał p. Maczarski napisać Alancównie macosze zapis sto złotych, a on cesyją dóbr wszystkich od p. Moczarskiego na tę Halancównę, macochę jego, napisał, o które actum {fałeszne} protestacyją w 6 niedziel uczynieł p. Moczarski
Tamże, s. 465. [6].
Zastanowić może modyfikacja z „nazwał się” na „nazywał się”. Może w ten sposób Pilot chciał uprawomocnić nazwisko Rurańskiego, wbrew woli Trepki? A może to zwykła pomyłka, albo tak właśnie autor odczytał ten fragment z rękopisu Liber chamorum? To rzecz, o którą należałoby spytać autora Dzikiego miesa. W każdym razie dzieło Waleriana Trepki stanowi niemałą fascynację autora Pióropusza, który poświęcił mu esej pod tytułem Liber chamorum, pierwsza polska powieść, gdzie przekonywał, że ten tekst powinien nosić miano pierwszej polskiej powieści, zaznaczając, że: „Jego widzenie świata bliższe jest widzeniu Balzaka czy Zoli niż współczesnych sobie nabożnych poetów czy chociażby Chryzostoma Paska”
[ówczesna polska literatura] nie obchodziła go wcale i której nie chciał znać, nazwiska współczesnych sobie poetów, Twardowskiego, czy Morsztyna, ledwo mu się obijały o uszy, ich wierszy nie zna nawet ze słyszenia. I Bogu dzięki, na swoje i nasze szczęście, ta ignorancja pozwala mu używać bez skrępowania języka potocznego, prostego i wyrazistego, by nie rzec – brutalnego… horrible dictu!, chamskiego po prostu
Tamże, s. 330. [8].
Dlatego właśnie Marian Pilot postawił Waleriana Trepkę na tak ważnej pozycji w swoim dziele, Dzikie mieso jest hymnem ku czci mowy ludowej i realizmu ułożonym z, powiedzmy, donosów z rzeczywistości żywego języka.
Między tymi dwoma mottami znajduje się cytat z wiersza Konik polny i świerszcz w języku francuskim, który w oryginale brzmi: The Poetry of earth is never dead
Czytanie
Na wstępie można mieć problem ze zrozumieniem zdań ze względu na zapisy i formy słów obce oficjalnejpolszczyźnie. Wobec tego należy zrobić to, co podobno radził James Joyce w kwestii czytania Finneganów Trenu – trzeba to robić na głos. Znak graficzny języka przechodzi na drugi plan i ustępuje miejsca brzmieniu. Dopiero wtedy Dzikie mieso staje się zrozumiałe.
W głośnej lekturze, ze względu na obcą formę polskiej mowy, tekst brzmi jak inkantacja, zbiór świętych tekstów z przedhistorycznej macierzy mowy polskiej. Pierwszy rozdział, Przed rają, składa się z wypowiedzi na temat aniołów, kosmologii biblijnej, życia i pracy chłopskiej, a do tego pojawia się reminiscencja z drugiej wojny światowej: „Hitler był Ancechrystą co żywych ludzi w ogniste Piece kład Un trzymół ten nóż tak apartnie”
Dalej „święte teksty” Dzikiego miesa dotyczą w większości nie ducha i dziejów, ale materii. Najlepszym na to przykładem i niejako metaforą całości dzieła jest rozdział Rodzi się, o krótkiej treści: „Rodzi sie Żeni Chleb przestaje jeść”
Nie ma tu żadnej fabuły, jest język. Język pozornie rozparcelowany, ale żywy i powiązany. To wieża Babel, ale nie ta powszechnie znana, tylko taka, jak ją rozumie Marian Pilot w eseju Tu Babel-centrala. Według niego, rozmnożenie języków wyzwoliło ludzkość z totalitarnej, absurdalnej jednomyślności i niewolniczej pracy w służbie pychy swoich władców
Konteksty i zakończenie
Skąd tak skrajnie osobliwe dzieło w twórczości Mariana Pilota? Od Panien szczerbatych z 1962 roku jego twórczość miała charakter eksperymentujący i lingwistyczny, ale nie aż w tak skrajny sposób
Dowodem na to powinowactwo może być hołd Mariana Pilota dla Leopolda Buczkowskiego, czyli relacja z pogrzebu autora Czarnego potoku, gdzie określił go jako jednego z największych pisarzy polskich. Tam też wyrażał frustrację ze względu na zignorowanie ceremonii przez oficjalną polską kulturę i tym mocniej zaznaczył swoją własną obecność
Innym kontekstem, dopełniającym zrozumienie dzieła, ale już obcym wobec orbity twórczości Mariana Pilota, jest to, co pisał Pierre Bourdieu w Langage et pouvoir symbolique. Tam francuski socjolog stwierdza, że język oficjalny jest formą mowy wywodzącą się z języków lokalnych, ulegitymizowaną przez władzę i rynek
Ostatecznie, lekcja żywego języka według Mariana Pilota uczy nas, że to, co wydarzyło się w trakcie budowy Wieży Babel wyzwoliło ludzkość od tyranii pysznych władców, i że każdy język można zrozumieć – wystarczy tylko dobra wola, wysiłek i docenienie praktycznego piękna brzmień, których nie znamy. Może Dzikie mieso będzie odtrutką na szalone i nieraz nieprzydatne ludzkości unifikacje późnego kapitalizmu?
Całe szczęście, jak twierdził Marian Pankowski, nam wieczna w polszczyźnie rozróba.
Marian Pilot, Dzikie mieso, Korporacja Ha!art, Kraków 2021