10.03.2022

Nowy Napis Co Tydzień #142 / Sycylijskie paradoksy

Aż trudno uwierzyć, że dopiero po stu dwudziestu sześciu latach do rąk polskiego czytelnika trafiło jedno z arcydzieł literatury włoskiej schyłku XIX wieku. Pokaźna powieść Wicekrólowie (w przekładzie Zofii Ernstowej licząca sześćset dziewięćdziesiąt sześć stron), której autorem jest Federico de Roberto, ukazała się w Polsce nakładem Austerii. Wicekrólowie to, obok Geparda Lampedusy, najsłynniejsza powieść sycylijska, będąca jednocześnie diagnozą tamtejszego klasowego społeczeństwa.

Po włosku książka Wicekrólowie wydana została w 1894 roku. Tego typu narracje jednak ani się nie starzeją, ani nie tracą na aktualności. Warto wspomnieć, że pierwszy, roboczy tytuł powieści brzmiał Vecchia razza [Stara rasa], co było czytelną aluzją do pozytywistycznej filozofii, a konkretnie do jednego z elementów Tainowskiej triady „rasa, środowisko, moment”Zob. H. Taine, Historia literatury angielskiej, tłum. E. Orzeszkowa, Warszawa 1900, t. 1, s. XXIII: „Pierwotny stan ducha wypływa z trzech źródeł, którymi są rasa, środowisko i moment historyczny. Przez wyraz rasa rozumiemy te usposobienia wrodzone i odziedziczone, które człowiek przynosi na świat i które zazwyczaj zostają w związku z wybitnymi odrębnościami temperamentu i budowy ciała”. https://polona.pl/item/historya-literatury-angielskiej-cz-1,OTY5MzA1NjY/6/#info:metadata [dostęp: 7.02.2022].[1]. De Roberto chciał w ten sposób pokazać paradoksalną sytuację: mimo politycznej rewolucji we Włoszech, „stara rasa” arystokratów i jej pozycja nie uległy zmianie. Znaczące oraz zatrważająco prawdziwe okazuje się w tym kontekście zdanie zamykające powieść: „nasza rasa nie jest zdegenerowana: jest zawsze ta sama” F. de Roberto, „Wicekrólowie“, tłum. Z. Ernstowa, Kraków 2020, s. 691. [2].

De Roberto stara się dowieść, że „stara rasa”, skoncentrowana na swoim „ja”, dążąca za wszelką cenę do utrzymania władzy i najwyższej pozycji społecznej, tak łatwo nie zrezygnuje ze swoich przywilejów. Ustalona przez feudalną tradycję pozycja arystokracji okazała się tak silnie wyryta w świadomości Sycylijczyków, że każdy znał swoje miejsce, przypisane mu od urodzenia. Wszyscy wiedzieli, że Uzedowie „byli wicekrólami, ich wola miała być prawem!” Tamże, s. 83.[3]. Znana Sycylijczykom i od wieków niepodważana społeczna hierarchia ugruntowała takie poczucie wartości i bezkarności książąt, że byli utożsamiani nie tyle z ludźmi z krwi (błękitnej) i kości, ile z abstrakcyjną, niepodzielną Władzą:

Tymczasem Uzedowie pełnili dokładnie taką samą władzę jak król, mogąc, jak mówi reskrypt: „wydawać prawa według własnego upodobania, ułaskawiać skazanych na śmierć, nadawać tytuły, słowem, robić wszystko, co zrobiłby król we własnej osobie. Mieli więc mandat specjalny i całkiem wyjątkowy”. Kto więc mógł się z nimi równać?Tamże, s. 178.[4]

Wicekrólowie to burzliwe dzieje arystokratycznej rodziny sycylijskiej, dla których tło stanowią historyczne wydarzenia związane z włoskim RisorgimentoRisorgimento – kilkunastoletni proces zjednoczenia Włoch, zapoczątkowany w 1859 roku, wiążący się także ze zniesieniem Państwa Kościelnego. [5]. Opowieść rozpoczyna się w momencie śmierci donny Teresy – silnej, toksycznej matki, posiadającej niepodzielną władzę w rodzinie książąt Uzeda di Francalanza. Oczami narratora oglądamy pochówek, który przemienia się w „pompatyczną pogrzebową scenerię” Tamże, s. 34.[6]. To swoista cezura, która pozwala nam spojrzeć na pozostałych członków rodziny Uzedów jako na ludzi „uwolnionych” spod tyrańskich rządów matki. Choć, jak przekonujemy się w trakcie lektury, to „uwolnienie” jest tylko pozorne i bardzo powierzchowne. Uzedowie bowiem, bez względu na okoliczności, zawsze pozostaną Uzedami. Doświadczenie tyrańskiej władzy rozlewa się na kolejne pokolenia. Najstarszy syn donny Teresy, znienawidzony przez nią Giacomo, „sprawował tyrańską władzę nad żoną i na niej wyładowywał swoją furię”Tamże, s. 104.[7], zaś swojego pierworodnego ostrzegał słowami:

Tu ja jestem panem: wbij to sobie dobrze do twojej szalonej mózgownicy! Wszystko, co się tu dzieje, ma być zawsze zgodne jedynie i wyłącznie z moją wolą!Tamże, s. 460.[8]

Podobnie jak Uzedowie nie są w stanie się zmienić, tak feudalna Sycylia nie potrafi się odrodzić. Jednym z istotnych i wielokrotnie powracających w powieści problemów jest kwestia posiadania szlacheckich tytułów oraz dokumentów potwierdzających arystokratyczne pochodzenie. Można powiedzieć, że włoska wyspa to, ze społecznego punktu widzenia, dwie odrębne rzeczywistości, które przenikają się tylko wówczas, gdy lud usługuje panom. Inna droga przekroczenia granic arystokratycznego świata nie jest możliwa. Wszelkie próby „zdobycia” czy „potwierdzenia” wysokiego pochodzenia traktowane są z ironicznym dystansem: „Niegdyś mieliśmy baronów za dziesięć talarów, dziś za dziesięć miedziaków!…”Tamże, s. 59.[9]. Podtrzymywany w ten sposób dystans społeczny decyduje o poczuciu wartości zarówno panów, jak i służących. Dlatego – mimo politycznej rewolucji, której jednym z głównych celów była likwidacja dysproporcji społecznych – arystokraci pozostają grupą uprzywilejowaną, odrębną, dbającą wyłącznie o swoją pozycję. Jakby pisana na nowo historia nie miała większego znaczenia, jakby nie dotykała ich bezpośrednio: „Gdy wszyscy mieli na ustach równość i wolność, nikt nie myślał o wszczęciu kroków, które udowodniłyby ludności, że czasy naprawdę się zmieniły, że zniesiono przywileje, że wszyscy obywatele stali się istotnie i całkowicie równi”Tamże, s. 257–258.[10].

Aby utrzymać swoją dotychczasową pozycję społeczną, Uzedowie gotowi są nawet na działanie sprzeczne z własnymi poglądami:

Książę kazał wypisać duże tak na murze przez ostrożność i gromada chłopów, przechadzających się po ulicy, klaskała w ręce, wołając: „Niech żyje książę di Francalanza!”, gdy wewnątrz don Eugenio udowadniał na podstawie danych historycznych, że Italia i Sycylia to dwa odrębne narody, a donna Ferdynanda nie przestała powtarzać:

– Ach, jak tylko wróci Franciszek!Tamże, s. 266.[11]

Parafrazując Lampedusę, można rzec, że wszystko musiało się zmienić, by tak naprawdę nic nie uległo zmianie:

Przedtem, jeżeli się źle działo, jeżeli handel kulał, jeżeli brakowało pieniędzy, to wszystko było winą Ferdynanda II: należało zdetronizować Burbonów, zjednoczyć Italię, żeby z miejsca każdy obywatel zaczął opływać w dostatki. Teraz, po dziesięciu latach wolności, ludzie nie wiedzieli już jak związać koniec z końcem. Obiecywano królestwo sprawiedliwości i dobrych obyczajów: a protekcje, nadużycia, złodziejstwa pleniły się jak przedtem: dawni potentaci i ciemiężcy tkwili na swoich miejscach! Kto powtarzał w kółko swoją śpiewkę pod tamtym rządem? Uzedowie, bogacze i równa im szlachta z całą plejadą swoich popleczników: ci sami, co powtarzają ją obecnie!Tamże, s. 456.[12]

Jaskrawym przykładem tej głęboko zakorzenionej w świadomości Sycylijczyków niezmienności jest historia Consalva (pierworodnego syna Giacoma), ostatniego opisanego w powieści spadkobiercy arystokratycznych tytułów i majątku książąt di Francalanza. Podporządkowany woli ojca chłopak, wyzwoliwszy się spod jego tyrańskiej władzy, jest żądny sukcesu, który chce zawdzięczać wyłącznie sobie. Decyduje się na karierę polityczną, jednak od samego początku jego intencje nie są czyste. Nie chodziło mu o dobro społeczne, ale o udowodnienie, że jest w stanie sięgnąć po – odpowiednią dla jego nazwiska i pochodzenia – władzę i sławę: „Słowem, nie istniało nic poza korzyścią osobistą; dla zaspokojenia miłości własnej gotów był wyzyskać, co się da”. Kierowało nim wyłącznie „dziedziczne poczucie własnej wyższości”Tamże, s. 544.[13]. Co więcej, przynależność do „starej rasy” nie tylko nie dyskredytowała go w tej nowej, egalitarnej (jak zakładano) rzeczywistości, ale wręcz zjednywała mu zwolenników. Consalvo „czuł, że owo wypominanie jego przynależności do arystokracji nie zaszkodzi mu w oczach ogromnej większości ludu, wychowanego od wieków w szacunku i podziwie dla panów, niemal dumnego z bijącego z daleka blasku ich bogactw i potęgi”Tamże, s. 653.[14]. Na Sycylii czas się zatrzymał, rewolucja, mająca zdetronizować „starą rasę”, tylko umocniła ją w przekonaniu o swojej niezmiennej, uprzywilejowanej pozycji.

Powieść De Roberto, mimo ogromnej objętości, ma niezwykłą siłę przekazu. Wykorzystana przez pisarza werystyczna technika narracyjna pozwala uwiarygodnić jawną krytykę odwiecznego sycylijskiego porządku społecznego. Sycylijskie paradoksy, które De Roberto obnaża w Wicekrólach, niezmiennie fascynują czytelników i wprawiają w konsternacje. Ale konsternacje może wywołać coś jeszcze: pięknie i – zdawałoby się – starannie wydana powieść obfituje w liczne błędy redakcyjne. O tym, że Wicekrólom przydałaby się uważniejsza korekta czytelnik dowiaduje się już na czwartej stronie okładki W nocie o De Roberto czytamy, że „zaczął pisać swoje arcydzieło w 1891 roku, a ujrzał jego wydanie w 1894” [podkr. – M.Ś.].[15]. Mam jednak nadzieję, że książka zachwyci wielu polskich czytelników i ukaże się jej kolejne wydanie (Wicekrólowie niewątpliwie na nie zasługują), które będzie już wolne od literówek oraz stylistycznych usterek.

 

Federico De Roberto, Wicekrólowie, tłum. Zofia Ernstowa, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2020.

okładka książki

 
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Magdalena Śniedziewska, Sycylijskie paradoksy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 142

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...