17.03.2022

Nowy Napis Co Tydzień #143 / Radio Wolna Europa w walce o wolność słowa w Polsce w latach 1952–1989

Początki i cele działalności Rozgłośni Polskiej RWE

Radio Wolna Europa utworzone zostało w Nowym Jorku w 1949 roku, okresie „zimnej wojny” między ówczesnymi mocarstwami, Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Sowieckim. Rozgłośnia Polska RWE (do 1958 roku działająca pod nazwą Głosu Wolnej Polski RWE) codzienne audycje do kraju zaczęła nadawać z Monachium 3 maja 1952 roku, a zatem w najbardziej ponurym okresie stalinowskiej dyktatury. Prasa i radiofonia (telewizja w Polsce rozpoczęła emitowanie programów dopiero w 1956 roku) w pełni podporządkowana była dyktatowi komunistycznych nadzorców i wszechobecnej cenzurze, pełniąc rolę „pasa transmisyjnego” między władzą a społeczeństwem. Funkcje agitacyjne i propagandowe zdominowały wtedy obowiązek rzetelnej, zobiektywizowanej informacji. Podobne rygory narzucono nauce, kulturze i sztuce, uniemożliwiając jakąkolwiek swobodną wypowiedź niezgodną z ideologicznymi dogmatami.

Rozgłośnia Polska RWE miała ambicję oddziaływania na całe społeczeństwo. Jej program był sprzeczny z ideologią narzuconą Polakom przez komunistyczne władze. W PRL monachijska Rozgłośnia traktowana była jednoznacznie, od samego początku jej działalności, aż do końca lat 80. jako element wrogi, dywersyjny, szkodliwy. Od samego więc początku w schemat normalnego funkcjonowania nadawcy radiowego w społecznym procesie komunikacji został tu wpisany dodatkowy element – bariera komunikacyjna w postaci zagłuszaniaAkcję zagłuszania nadających z Zachodu stacji radiowych rozpoczęto na początku lat 50. Zagłuszanie audycji RWE z terytorium Polski zostało zaniechane w okresie 25.11.1956– 17.03.1971. Była to jedna ze zdobyczy Października 1956 roku – pozytywna reakcja rządów Gomułki na rezolucje zgłaszane w czasie robotniczych wieców w całym kraju. Wcześniej doszło do zniszczenia przez manifestantów stacji zagłuszających przy ul. Dąbrowskiego w Poznaniu oraz na Wzgórzu Dąbrowskiego w Bydgoszczy. Kontynuowana była jednak przez cały czas akcja zagłuszania z terytorium ZSRR i Czechosłowacji, tyle że była ona mniej skuteczna (zob. J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze, Kraków 2006, s. 272–273). Zagłuszanie zlikwidowano ostatecznie na początku 1988 roku.[1].

Chodziło tu zapewne nie tylko o uniemożliwienie słuchaczom w kraju odbioru treści komunikatów nadawanych przez RWE – ale również o oddziaływanie psychologiczne, wytworzenie wrażenia, że treści te są „w samej swojej istocie” kłamliwe i szkodliwe, a ich słuchanie jest przestępstwem oraz odstępstwem od norm „socjalistycznego ładu” i „socjalistycznej moralności”. Aż do przełomu politycznego w październiku 1956 roku za przekazywanie wiadomości usłyszanych w RWE groziły kary więzienia pod zarzutem szkodzenia interesom PRL i rozpowszechniania fałszywych informacji.

Mimo to monachijską rozgłośnię w Polsce masowo słuchanoWedług danych, przytaczanych przez J. Nowaka-Jeziorańskiego, tak zwana „słuchalność” Rozgłośni w latach 1954–1976 wynosiła 40–80 proc., najwyższe wskaźniki osiągając w okresach kryzysów społeczno-politycznych w Polsce (jesień 1956, marzec 1968, grudzień 1970 itd.) [J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze..., s. 579–581]. Według badań OBOP-u pod koniec lat 70. do słuchania RWE przyznawało się 31 proc. ogółu społeczeństwa, w latach 1981–82 wskaźnik ten wzrósł do 53 proc. Te wysokie wskaźniki liczby słuchaczy RWE utrzymały się do końca lat 80. Według wspólnych badań przeprowadzonych przez BBC i OBOP w lutym–marcu 1989 roku RWE w Polsce słuchało 34 proc. audytorium. Dane te – na tle porównawczym z innymi źródłami – podaje J. Semelin, Wolność w eterze..., s. 73–78.[2]. Była też – choć nadawała swój program spoza kraju – dla słuchaczy w Polsce bardziej wiarygodnym źródłem informacji niż nadawcy z Warszawy czy z Krakowa. Pewne wyobrażenie o słuchaczach RWE dają listy, które umknęły czujnym oczom cenzury pocztowej i docierały do Rozgłośni bądź do jej współpracowników w różnych krajach zachodnichTamże, s. 582–585.[3], a także korespondencja skonfiskowana przez Urząd Bezpieczeństwa. Wśród dokumentów, udostępnionych przez Instytut Pamięci Narodowej, znajdują się między innymi listy skonfiskowane przez Departament IX Urzędu Bezpieczeństwa od 1 stycznia do 1 marca 1955 roku.

W okresie dwóch miesięcy skonfiskowano 391 listów skierowanych z różnych miejscowości w Polsce do trzydziestu pięciu skrzynek kontaktowych RWE w kilku krajach Europy Zachodniej. Jedenaście listów dotyczyło rewelacji Józefa Światły i wrażenia, jakie wywarły one w kraju, kilka z uznaniem wyrażało się o tak zwanej akcji balonowejAkcja rozrzucania na terenie Polski w 1955 roku 3 milionów egzemplarzy broszury Za kulisami bezpieki i partii zbiegłego na Zachód oficera Urzędu Bezpieczeństwa Józefa Światły. Użyto do tego celu balonów, które przenosiły ponad granicami podczepiony do nich ładunek z broszurą zawierającą ujawnione przez J. Światłę zbrodnie rządzących Polską komunistów. Zob. J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze..., s. 156–176.[4], młodzież prosiła o instrukcje do walki z reżimem komunistycznym, nauczyciele uskarżali się na „bolszewickie metody” w edukacji młodzieży. Przekazywano informacje o sytuacji w różnych zakładach pracy, przestrzegano przed aktywistami partyjnymi i agentami UB.

Z tej korespondencji wyłania się dość typowy, choć bardzo zróżnicowany obraz słuchacza rozgłośni radiowej o ogólnokrajowym zasięgu – rozgłośni, do której ów słuchacz ma zaufanie, dzieli się z nią swymi przemyśleniami, a jej odbiorcą był zarówno przysłowiowy Jan Kowalski, jak i przedstawiciele intelektualnych elit. Jest to zatem świadectwo funkcjonowania władz komunistycznych w swoistej społecznej próżni, nieskuteczności ich aparatu propagandowego.

Radio Wolna Europa spełniało też, co pokażemy w dalszej części tego tekstu, rolę „zastępczej” opozycji politycznej, artykułującej wobec władz PRL oczekiwania i potrzeby społeczne. Zmieniło się to po ujawnieniu się w Polsce (jesienią 1976 roku) niezależnej opinii publicznej w postaci demokratycznej opozycji, która stworzyła własny, alternatywny i niezależny od władz PRL system obiegu informacji i dystrybucji wydawnictw „drugiego obiegu” wydawniczego. Stała się wtedy „tubą nagłaśniającą” powstałe w kraju inicjatywy wydawnicze, społeczne i polityczne, a także pierwszym źródłem informacyjnym o represjach, które dotykały ludzi zaangażowanych w działalność niezależną od władz PRL. Od 1982 roku stałą codzienną audycją Rozgłośni Polskiej RWE był Przegląd prasy podziemnej, napływające z kraju niezależne publikacje były też wykorzystywane w innych programach.

Polityka informacyjna Rozgłośni Polskiej RWE

Politykę wiadomościową Rozgłośni Polskiej RWEWięcej na ten temat zob. K.W. Tatarowski, Między wolnością a odpowiedzialnością. O zasadach polityki informacyjnej Rozgłośni Polskiej RWE, [w:] Aksjologia i polityka w pisarstwie o działalności Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Łódź 2010, s. 77–97. Zob. też: R. Habielski, Rozgłośnia Polska Radia „Wolna Europa”, [w:] Polityczna historia mediów w Polsce w XX wieku, Warszawa 2009, s. 369–379.[5] można sprowadzić do kilku punktów:
– prowadzenie działalności informacyjnej o Polsce i świecie otaczającym;
– prostowanie kłamstw publikowanych w mediach PRL;
– działanie w świecie wartości i tradycji narodowych;
– demaskowanie propagandy „realnego socjalizmu”, a przez to przeciwdziałanie „sowietyzacji” umysłów;
– przyczynienie się do budowania nowego, demokratycznego ładu w Polsce;
– wspieranie polskich instytucji i ośrodków kultury narodowej na emigracji

Cele te realizowano za pomocą zróżnicowanych gatunkowo audycji radiowych, zarówno informacyjnych, jak publicystycznych, a także kulturalnych i literackich, z bogatą ofertą reportaży, programów dokumentalno-historycznych i słuchowisk. W pierwszej „ramówce” Głosu Wolnej Polski z maja 1952 rokuRamowy program Rozgłośni Polskiej RWE z lat 1952–1993 szerzej omawiam w: Literatura i pisarze…, dz. cyt., s. 69–81.[6] premierowe pasma kulturalne w tygodniowym planie zajmowały około 18 proc. czasu antenowego (w tym audycje literackie – kąciki poetyckie, lektury książek Na czerwonym indeksie bądź programy z literaturą związane, uwzględniając również słuchowiska radiowe – około 11 proc.).

W ramówce z połowy lat 60. udział audycji kulturalnych spadł do poziomu około 12 proc. – wzrosła za to znacznie liczba audycji muzycznych, w tym przeznaczonego dla młodzieży magazynu Rendez-vous at 6.10, prowadzonego od 1961 roku przez Jana Tyszkiewicza. Po zmianach w drugiej połowie lat 70. udział programów kulturalnych ponownie wzrósł do około 15 proc. Audycje literackie przez cały czas zajmowały około 10 proc. czasu antenowego.

Realizacja wspomnianych założeń możliwa była od początku działalności Głosu Wolnej Polski RWE dzięki właściwemu doborowi zespołu dziennikarskiego i realizacyjnego przez pierwszego dyrektora Rozgłośni Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Wystarczy przypomnieć, że w pierwszych latach w ekipie monachijskiej Rozgłośni znaleźli się między innymi przedwojenny kierownik Wesołej Lwowskiej Fali Wiktor Budzyński, dyrektor radia w Poznaniu Zdzisław Marynowski i w Łodzi Wincenty Rapacki, znany reporter sportowy Wojciech Trojanowski, wybitny reżyser teatralny i radiowy Wacław Radulski, znakomici kompozytorzy Roman Palester i Jan Markowski, do których na początku lat 60. dołączył Alfred Schutz, pisarz i przedwojenny radiowiec Wiktor Trościanko, historyk Wiktor Sukiennicki, pisarze Włodzimierz Sznarbachowski, Kazimierz Sowiński i Bronisław Przyłuski, z młodszej zaś generacji Tadeusz Nowakowski, Gustaw Herling-Grudziński, Tadeusz Chciuk-Celt.

Od samego początku z Rozgłośnią współpracowali, mieszkający wówczas w Nowym Jorku, Kazimierz Wierzyński, Jan Lechoń i Józef Wittlin. Brali oni udział w licznych audycjach wspomnieniowych, rozmowach o literaturze, sztuce i teatrze, omawiali nowości literackie w kraju i na emigracji, nowe prądy i zjawiska w kulturze świata zachodniego. Słuchacze Wolnej Europy jeszcze przed publikacjami książkowymi (i tak zresztą niedostępnymi w kraju) słuchali ich wierszy w stałych audycjach poetyckich i literackich.

Londyńskim biurem RWE – gdzie powstało wiele programów kulturalnych i literackich – kierował Leopold Pobóg-Kielanowski, reżyser i organizator życia teatralnego na emigracji, autor wielu audycji radiowych poświęconych rozwojowi teatru, a także filmu na Zachodzie oraz rozmów z pisarzami i politykami emigracyjnymi. Tymon Terlecki organizował literackie Dyskusje okrągłego stołu, był też autorem scenariuszy ponad dwudziestu słuchowisk, stanowiących radiowe adaptacje utworów pisarzy zachodnich, staropolskich XVII-wiecznych misteriów wielkanocnych bądź polskich klasyków, jak Juliusz Słowacki czy Wacław Potocki. Wacław Zbyszewski co tydzień gościł na antenie jako autor felietonów Wędrówki po Europie, nadawanych przez ponad dwadzieścia lat od września 1958 roku, zaś generał Marian Kukiel ze swoimi historycznymi gawędami o Sylwetkach z przeszłościSylwetkach z moich czasów, nadawanymi od początku 1958 do połowy 1966 roku. Częstymi uczestnikami audycji historycznych byli Lidia i Adam Ciołkoszowie.

Zygmunt Nowakowski z Londynu nadawał na antenie Pogadanki teatralne w 1954 roku i gawędy historyczno-literackie w cyklu Słowo polskie nasz chleb niepowszedni (w latach 1956–1960). On też – 5 marca 1953 roku – pięknym Listem do Krakowa zainicjował cykl audycji List do Polski, w których występowali potem inni emigracyjni pisarze.

Marian Hemar był autorem cotygodniowych satyryczno-polityczno-lirycznych Kabaretów, obecnych na antenie od 1953 roku aż po koniec lat 60. Towarzyszyli mu Włada Majewska (która – jak pisał Jan Nowak-Jeziorański – „była w jednej osobie aktorką, śpiewaczką, reżyserem i sekretarką. Do tego jeszcze zręczną dyplomatką, łagodzącą większe i mniejsze konflikty między nami a polskim Londynem”J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze...., s. 512.[7]), a także, również pochodzący ze Lwowa, Jerzy Kropiwnicki i Tadeusz Kryska-Karski.

Trzecim emigracyjnym ośrodkiem, dostarczającym wielu materiałów do audycji o sztuce słowa Rozgłośni Polskiej RWE, był Paryż. Teksty publikowane w „Kulturze”, a także książki wydawane przez Instytut Literacki były omawiane bądź przytaczane na antenie od początku działalności RWE. Współpraca z monachijskim radiem autorów związanych z „Kulturą” nie zawsze przebiegała harmonijnie i bez konfliktówSzerzej na ten temat w moim artykule: Jerzy Giedroyc i Jan Nowak-Jeziorański – współdziałanie i walka (współpracownicy „Kultury” w Rozgłośni Polskiej RWE), [w:] „Kultura” paryska. Twórcy, dzieło, recepcja, red. I. Hofman, Lublin 2007, s. 97–109.[8]. Zainicjowali ją – pomijając Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, który był etatowym pracownikiem RWE do 1956 roku, a później współpracę z Rozgłośnią kontynuował – Ludwik Mieroszewski oraz od końca lat 50. Maria Czapska i Konstanty Jeleński, nadsyłający korespondencje do audycji Romana Palestra Okno na Zachód. Częstym gościem audycji poświęconych sprawom zbrodni katyńskiej, ale także literatury i sztuki był Józef Czapski. Krajowe nowości książkowe w latach 1961–1968 omawiał na antenie Jerzy StempowskiJ. Stempowski, Felietony dla Radia Wolna Europa, oprac. J. Timoszewicz, Warszawa, 1995.[9].

Nie będę tu wyliczał wszystkich obszarów tematycznych, które były w PRL- -owskich mediach przemilczane lub w sposób tendencyjny zniekształcane. W pierwszej kolejności nasuwają się tu – ciągle przecież żywe w pamięci Polaków na początku lat 50., kiedy Głos Wolnej Polski rozpoczynał emisję do kraju – kwestie sowieckiej inwazji 17 września 1939 roku, wcześniejszego sierpniowego układu Ribbentrop–Mołotow, zbrodni katyńskiejNa przypomnienie zasługuje tu zwłaszcza przejmująca audycja dokumentalna Katyński pamiętnik Jadwigi Mieczkowskiej [Aleksandry Stypułkowskiej] z 22 października 1953 roku, opracowana na podstawie pamiętnika znalezionego w grobach katyńskich. Audycja jest dostępna na portalu Radia Wolności.pl.[10], Armii Krajowej i antyhitlerowskiego ruchu oporu w czasie okupacji, polskiego udziału w walkach na frontach II wojny światowej, milionowych rzesz więźniów i zesłańców na Syberii i w azjatyckich częściach Rosji. Wszystkie te tematy znajdowały wyraz w licznych audycjach informacyjno- -publicystycznych, literackich, w programach dokumentalno-historycznych, w reportażach i słuchowiskach radiowychSzerzej piszę o tym w książkach "Literatura i pisarze..." oraz "Niezależna literatura i dziennikarstwo przed 1989 rokiem. Idee – ludzie – spory", Łódź, 2016.[11].

Najobfitsza lista radiowych dokonań należy niewątpliwie do Tadeusza NowakowskiegoRadiowe dokonania T. Nowakowskiego i innych wymienionych w tekście autorów obszerniej omawiam w: K.W. Tatarowski, Literatura i pisarze w programie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, Kraków 2005. Sylwetki twórcze i dokonania radiowe kilku wspomnianych tu autorów omawia też V. Wejs-Milewska, Wykluczeni – wychodźstwo, kraj. Studia z antropologii emigracji polskiej XX wieku (idee, osobowości, instytucje), Białystok 2012.[12], który związany był z Rozgłośnią od początku do końca jej istnienia, przez ostatnie kilka lat – już po przejściu na emeryturę – prowadził cotygodniowe gawędy Przy kawiarnianym stoliku. Był on autorem pierwszego w historii Głosu Wolnej Polski słuchowiska Witaj jutrzenko swobody (w reżyserii Wacława Radulskiego), w dniu inauguracji działalności stacji 3 maja 1952 roku. Ten erudyta o szerokich horyzontach, znakomity pisarz, doskonale radził sobie z warsztatem radiowego żurnalisty. Potrafił wcielić się w rolę sprawozdawcy i reportera (2 czerwca 1953 roku relacjonował uroczystości koronacyjne Elżbiety II, później pełnił rolę reportera papieża Jana Pawła II), był autorem wywiadów z politykami i ludźmi kultury czy wreszcie redaktorem prowadzącym przez wiele lat magazyn Panorama dnia. Jako pisarz najpełniej realizował się na antenie radiowej w roli autora słuchowisk radiowego Teatru Wyobraźni. Scenariuszy swoich słuchowisk nigdy nie publikował – a zebrałaby się dość gruba książka.

Autorem wielu słuchowisk Teatru Wyobraźni RWE był też Wiktor Trościanko, znakomity publicysta z dużym temperamentem polemicznym, wieloletni autor audycji Odwrotna strona medalu, twórca słuchowisk historycznych – między innymi wizyjnego Mocniejsze niż historia z 3 maja 1955 roku, w którym narratorem jest „duch dziejów” oprowadzający słuchaczy po historii Polski od Piastów aż po utratę niepodległości.

Kilka interesujących słuchowisk historycznych, nadawanych na antenie w konwencji reportażu lub rozprawy sądowej, przygotował też – niezwykle ciepło wspominany przez radiowych przyjaciółZob. J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze..., s. 496–498; T. Nowakowski, Aleja dobrych znajomych, Londyn 1968, s. 185–195.[13] – Czesław Straszewicz, który przyjechał do Rozgłośni z Urugwaju w 1954 roku i przepracował w niej siedem lat. Autorem kilku „jednoaktówek” był Marian Hemar, bogata i zróżnicowana była twórczość słuchowiskowa Tymona Terleckiego, Zygmunta Jabłońskiego czy Henryka RozpędowskiegoSłuchowiska radiowe RWE omawiam szerzej w rozdziale Radiowy „Teatr Wyobraźni” Rozgłośni Polskiej RWE, [w:] Literatura i pisarze…, s. 251–291.[14].

Repertuar słuchowisk Rozgłośni Polskiej RWE nie ograniczał się do autorów polskich – sięgano też do adaptacji tekstów pisarzy zachodnich bądź rosyjskich. Można tu na przykład przypomnieć radiofonizację sztuki Aleksandra Sołżenicyna Świeca na wietrze, nadanej w programie Rozgłośni Polskiej 15 kwietnia 1974 roku. Była to światowa prapremiera tego utworu, napisanego przez autora Oddziału chorych na raka w 1960 roku. Miała być wcześniej wystawiona w moskiewskich teatrach, ale do scenicznej premiery nie doszło. Sztukę Sołżenicyna przełożył i zradiofonizował Leopold Kielanowski, a zrealizował Jacek Machniewicz.

Do arcydzieł sztuki radiowej należałoby zaliczyć reportaże historyczne Wojciecha Trojanowskiego, „latającego reportera”, który pracował w Rozgłośni do 1970 roku, odnajdując atrakcyjne tematy w różnych, również egzotycznych częściach świata, a także podążając z mikrofonem śladami polskiej historii. Między innymi jest on autorem reportażu z Reggio Emilia o pierwszym wykonaniu Mazurka Dąbrowskiego w lipcu 1797 roku (Ta żołnierska piosenka z 23 lipca 1962 roku).

O działalności reporterów RWE pisał Jan Nowak-Jeziorański:

Owocem podróży Trościanki do Egiptu była seria słuchowisk Kamienne dno czasu, Jabłoński po zwiedzeniu Elby nadał słuchowisko Mały kapral na Elbie, Jerzy Kaniewicz (Mieleszko) wędrował śladami Czarnieckiego po Danii, Nowakowski śladami Mickiewicza i Słowackiego po Paryżu, Rzymie, Bolonii i Mediolanie. Rozpędowski nagrywał reportaże z Ziemi Świętej […]. Stypułkowska szukała śladów Sienkiewicza w Vevey nad Lemanem, gdzie wielki pisarz zakończył życie. Palester i Wolski (Tański) jeździli na festiwale do Wenecji i do Cannes. […] Po drugiej stronie oceanu Wantuła i Śmiałowski nagrywali reportaże w rezerwatach Indian i w najstarszych osiedlach polskich w Teksasie o nazwach „Panna Maria” i „Częstochowa” oraz w kaszubskich wioskach w Kanadzie. […] Jabłoński i Zbyszewski odwiedzili polską osadę Adampol nad Bosforem, która powstała po Powstaniu Listopadowym i przetrwała od tamtych czasów aż do dziś, jak zdjęcie w starym albumieJ. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze..., s. 505.[15].

Sposoby walki Rozgłośni Polskiej RWE z komunistyczną propagandą i dezinformacją

Ważną rolę spełniały informacje o wydarzeniach wewnętrznych w Polsce – było to możliwe przede wszystkim dzięki umiejętnemu i szybkiemu wychwytywaniu wiadomość z nasłuchu rozgłośni krajowych. Jak pisał Jan Nowak-Jeziorański:

[P]rzez przypadek nasz nasłuch włączył się w lokalną radiostację poznańską i tą drogą dowiedzieliśmy się o zajściach w Poznaniu [w czerwcu 1956 roku – przyp. KWT]. Natychmiast zaalarmowaliśmy agencję Reutera i jako pierwsi podaliśmy tę informację. […] Tylko dzięki temu, że cały kraj dowiedział się o zajściach w Poznaniu, wydarzenia poznańskie zakończyły się stosunkowo szczęśliwie. Władze ustąpiły w obawie przed rozszerzeniem się pożaru na cały kraj.

I dalej w tym samym artykule:

Polskie radio i TV nadały informacje o marszu Murzynów na Waszyngton, ale przemilczały fakt, że w tym samym dniu demonstrowały pielęgniarki w Warszawie. I o pielęgniarkach, i o marszu Murzynów można było się dowiedzieć jedynie z Radia Wolna Europa. Chcieliśmy stworzyć wrażenie, ze Wolna Europa jest na miejscu, nie w Monachium, a w Warszawie. I doczekaliśmy się tego, że słuchacze podobno nazywali nas Warszawą czwartąJ. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze..., s. 505.[16].

Szczególną misją RWE było nagłaśnianie wszelkich aktów represji władz PRL wobec jej obywateli – a także wszelkiego rodzaju niezależnych inicjatyw społecznych, politycznych i kulturalnych. Wielkiego znaczenia nabrało to po 1976 roku, kiedy w Polsce ukształtowała się opozycja demokratyczna i „drugi obieg” wydawniczy, oraz w okresie „Solidarności” i stanu wojennego. Wtedy to, za dyrektury Zygmunta Michałowskiego (od 1976 roku), a potem Zdzisława Najdera (od kwietnia 1982 roku) Rozgłośnia Polska RWE przestała pełnić rolę, w pewnym sensie, „zastępczej opozycji politycznej” wobec władz PRL, stając się „tubą nagłaśniającą” zrodzone w kraju inicjatywy społeczno-polityczne.

Nagłaśniającą je zresztą również poza granicami Polski, na co zwracał uwagę dyrektor Radia Wolna Europa w latach 1983–1986 George Urban:

Polski ruch wydawniczy rozwijał się w zdumiewającym tempie […]. Zdecydowałem, że wszystkie rozgłośnie językowe powinny szczegółowo informować naszych słuchaczy w innych krajach, do czego dążą Polacy i jak proponują to osiągnąć – ponieważ polskie podziemie nie tylko ukazywało bezsens systemu komunistycznego, lecz także wytyczało drogę alternatywnego sposobu myśleniaG.R. Urban, RWE i walka o demokrację. Moja wojna w czasach zimnej wojny, tłum. M. Antosiewicz, Warszawa 2000, s. 115.[17].

„Polskie idee” – pisał dalej –

były rozpowszechniane z korzyścią dla milionów ludzi w całej Europie Wschodniej i Środkowej. Niskonakładowe i rozpowszechniane „z ręki do ręki” pisma mogły zaistnieć w szerszej świadomości społecznej – i to nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach z sowieckiej orbity wpływów.

Przykładem bezpośredniego oddziaływania na społeczeństwo może być – przypomniana we wspomnieniach Jana Nowaka-Jeziorańskiego – krótka i niezapowiedziana wcześniej wizyta wiceprezydenta USA Richarda Nixona w Warszawie w 1959 roku. Udał się tam po wizycie w Moskwie, a krajowe media o jego przybyciu do stolicy Polski informowały nader zdawkowo. Odwrotnie niż monachijska Rozgłośnia, która co godzinę podawała informacje o czasie i trasie jego przejazdu. Efekty przerosły chyba oczekiwania, naocznie zaś przekonał się o tym Richard Nixon, który pisał w swoich wspomnieniach:

Po drodze do miasta spostrzegłem, że przyjęcie w Warszawie będzie jednak inne niż w Moskwie. Po obu stronach szosy widać było gromadki oczekujących ludzi. Nagle poczułem uderzenie w twarz. Nie był to kamień, lecz bukiet róż. Zwróciłem się do Oskara Langego i zapytałem, co oznaczają krzyki. – Niech żyje Ameryka – odpowiedział.
Na przedmieściach tłum ludzi klaszczących, rzucających kwiatami w nasze samochody. Rósł coraz bardziej. Na śródmieściu tłumy nie mieściły się już na chodnikach, wylewały na jezdnię i zamykały nam drogę. Kilku milicjantów nie było w stanie opanować sytuacji. […
Oficjalny zakaz podawania wiadomości o mojej wizycie i godzinie mego przylotu do Warszawy nie osiągnął celu, bo rząd polski nie wziął pod uwagę Radia Wolna Europa. RWE wypełniło zapowiedziami fale eteru i wieść rozeszła się po Warszawie i przedmieściachCyt. za: J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze..., s. 373.[18].

Innym przykładem bezpośredniego uczestnictwa w sprawach ważnych dla całego społeczeństwa była audycja Pomost do Polski, wprowadzona na antenę po ogłoszeniu stanu wojennego. Monachijska rozgłośnia odegrała wtedy – w sytuacji blokady komunikacyjnej obowiązującej w kraju w pierwszych miesiącach po 13 grudnia 1981 roku – rolę łącznika i pośrednika między ludźmi, którzy znaleźli się w tym okresie na Zachodzie, a ich rodzinami i przyjaciółmi w Polsce.

Należy tu przypomnieć, że w okresie „Solidarności”, korzystając z rozluźnienia obowiązujących w PRL przepisów paszportowych, około 150 tysięcy osób, najczęściej w celach zarobkowych, wyjechało na Zachód – do Niemiec, Austrii, Francji, a często także dalej, do Stanów Zjednoczonych czy Kanady. Wraz z wprowadzeniem przez ekipę Jaruzelskiego stanu wojennego, a wraz z nim całkowitej blokady informacyjnej, uniemożliwiono im kontakt z rodzinami i przyjaciółmi w Polsce. Pomysłodawcą audycji, nadawanej od 16 grudnia 1981 roku, był Wiesław Wawrzyniak (na antenie Wróblewski). Nadawano w niej adresowane do członków rodzin lub przyjaciół w Polsce informacje, telefony i adresy kontaktowe od osób przebywających na Zachodzie. Informacje nadchodziły na uruchomioną już 13 grudnia 1981 roku w monachijskiej Rozgłośni linię telefoniczną.

Wcześniejszym przykładem skutecznej walki propagandowej z mediami PRL, a przez to wpływu RWE na decyzje polityczne PRL-owskiego establishmentu może być szczegółowo opisana przez Nowaka-Jeziorańskiego kwestia walki o powrót Polaków zesłanych w głąb RosjiTamże, s. 177–195.[19]. Pierwsza powojenna akcja repatriacyjna zakończyła się w 1948 roku. Od tej pory nad tematem powrotu do ojczyzny pozostającej tam nadal ponad półmilionowej rzeszy Polaków zapadła grobowa cisza. W połowie lat 50. władze PRL zainicjowały bardzo propagandowo nagłaśnianą kwestię powrotu Polaków, którzy po II wojnie światowej pozostali na Zachodzie. Głównym narzędziem tej propagandy została powołana w lipcu 1955 roku radiostacja Kraj. Rozgłośnia Polska RWE odpowiedziała cyklem informacji i audycji zawierających szczegółowe dane o łagrach, w których przetrzymywani są polscy więźniowie. Temat ten został podjęty w prasie po październiku 1956 roku, a także na wiecach i zebraniach załóg pracowniczych. Rząd Gomułki, pod naciskiem opinii publicznej, doszedł do porozumienia z władzami sowieckimi, dzięki czemu – według oficjalnych danych – do marca 1957 roku do Polski powróciło 245 tysięcy osób.

O „modelującej” roli niezależnych ośrodków informacyjnych

Bardzo interesująca jest kwestia „modelującego” wpływu RWE i innych niezależnych ośrodków informacyjno-kulturalnych na media zorganizowane w myśl centralistycznej doktryny prasowej, ukształtowanej według marksistowsko-leninowskich reguł. Jak pisał Nowak-Jeziorański:

Istnienie Wolnej Europy bardzo często stanowiło argument za rozluźnieniem cenzury. W 1952 roku Radio Warszawa nie nadawało kolęd, a przecież najbardziej zaciekły komunista lubi polskie kolędy. My zaś bez przerwy nadawaliśmy kolędy i oczywiście słuchała nas cała Polska. Komuniści szybko zrozumieli, że obraca się to przeciwko nim i już w 1953 roku Polskie Radio rozbrzmiewało kolędami.
Zenon KliszkoZenon Kliszko był najbliższym współpracownikiem Władysława Gomułki, członkiem Biura Politycznego PZPR w okresie jego rządów.[20] dokonał trafnego spostrzeżenia, że „propaganda partyjna nie nadąża za potrzebami życia politycznego, wobec czego zostawia wolne pole przeciwnikowi”. Jerzy PutramentJerzy Putrament, pisarz, poseł na Sejm PRL, blisko związany z ekipą Władysława Gomułki.[21] przekonywał, iż dywersyjnym Rozgłośniom sprzyja to, że „nasza prasa nie informuje o wielu faktach politycznych mających bezpośrednie znaczenie dla kraju”. W tym samym duchu uskarżał się Włodzimierz Sokorski – ówczesny prezes Komitetu ds. Radia i Telewizji: „Spóźniona informacja lub brak informacji oddaje punkty wrogowi. Polskie Radio informuje o Polsce w sposób jednostronny, wyłącznie różowy, szwankuje informacja o ostatnich wydarzeniach w kraju i przez to nie jest słuchane”. Zwykła konkurencja dziennikarska zmuszała przeciwnika do ograniczenia cenzury i rozszerzała margines wolności słowaJ. Nowak-Jeziorański, Strategia i taktyka..., s. 22.[22].

Można też mówić o wpływie monachijskiej Rozgłośni na decyzje polityczne komunistycznego establishmentu. Tak na przykład było po cyklu audycji z udziałem Józefa Światły, zbiegłego z PRL wyższego urzędnika Urzędu Bezpieczeństwa (pierwsza została nadana w programie RWE 28 października 1954 roku). Pod koniec listopada 1954 roku odbyło się – po ujawnieniu przez Światłę zbrodni rządzącej PRL ekipy Bolesława Bieruta – posiedzenie Biura Politycznego PZPR. 7 grudnia tego roku zlikwidowano Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, aresztowano jednego z szefów UB Józefa Różańskiego, dwu innych – Fejgina i Romkowskiego usunięto ze służby. Jak skomentował Jan Nowak: „W następstwie czystki i reorganizacji bezpieki powstał chaos w aparacie represyjnym i znaczne osłabienie terroru. Bariera strachu została poważnie zachwiana”J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze..., s. 218.[23].

O wpływie Rozgłośni na decyzje polityczne i na politykę kulturalną PRL, o jej „modelującej” roli pisał Władysław BieńkowskiWładysław Bieńkowski był ministrem oświaty w latach 1956–1959. W późniejszych latach przeszedł na pozycje rewizjonistyczne, krytyczne wobec niektórych działań rządu PRL.[24]:

Jest rzeczą zdumiewającą i niepokojącą zarazem, jak daleko sięga wpływ tej zagranicznej propagandy (reprezentowanej głównie przez rozgłośnię Wolna Europa) nie na nasze społeczeństwo – lecz właśnie na nasze władze. […] Propaganda ta, wstyd wyznać, spełnia w dużej mierze rolę opozycyjnego dziennika, walka z którym staje się dla naszego aparatu propagandy ważnym nurtem życia ideologicznego. Co więcej, te zagraniczne źródła potrafią narzucać nam poczynania w dziedzinie wewnętrznej polityki, wpływać na oceny poszczególnych zjawisk, a nawet na naszą własną politykę personalną. […] Wpływ, jaki te ośrodki wywierają na nasze władze, jest wielokrotnie skuteczniejszy od ewentualnego wpływu na opinie i na nastroje społeczeństwaW. Bieńkowski, Motory i hamulce socjalizmu, Paryż 1968, s. 98–99.[25].

Mówiąc o roli Rozgłośni Polskiej RWE w powojennej historii Polski, najczęściej podkreśla się jej znaczenie w wymiarze działalności informacyjnej i politycznej, mierzonej skutecznością burzenia monopolu informacyjnego komunistycznych mediów, a tym samym możliwości oddziaływania na opinię publiczną – a także ośrodki decyzyjne – w kraju. Sukces odniesiony przez monachijską Rozgłośnię nie byłby jednak możliwy bez przyjęcia i konsekwentnego realizowania przez jej kierownictwo określonej strategii działania w eterze, adresowania oferty programowej do całego społeczeństwa polskiego.

Z jednej więc strony adresowano audycje literackie do ludzi wykształconych, zapewniając im „pokarm duchowy” w postaci rodzimej literatury „z najwyższej półki”, otwierając Okno na Zachód (tytuł jednej z pierwszych audycji kulturalnych RWE), na to, co się działo w europejskim i światowym kinie, teatrze, w życiu artystycznym i literackim. Towarzyszyły temu przekłady tekstów twórców zachodnich bądź wybitnych emigrantów z Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej, ich omówienia bądź adaptowanie do potrzeb Teatru Wyobraźni.

Z drugiej zaś strony audycje kulturalne RWE adresowane były do szerokich rzesz słuchaczy – wystarczy tu wymienić radiowe wodewile i „kabarety polityczne” Wiktora Budzyńskiego czy wspomnianego wcześniej Mariana Hemara. Powieści radiowe Rodzina Kubiczów Aleksandry Stypułkowskiej (Jadwigi Mieczkowskiej) i W czterech ścianach Tadeusza Chciuka-Celta (Michała Lasoty), nadawane od początku działalności Rozgłośni, wyprzedziły o cztery lata popularnych Matysiaków, których Polskie Radio zaczęło nadawać w roku 1956.

Budzyński był twórcą pierwszego spektaklu radiowego Teatru Wyobraźni zapisanego w ramówce programowej pod groźnie brzmiącym tytułem Fighting Theatre no. 1 (Preclarka z Pohulanki, nadanego 5 czerwca 1952 roku w reżyserii Wacława Radulskiego). Pojawiły się w nim postaci pani Kminkowej i jej znajomych, którzy potem przez wiele lat bawili słuchaczy Głosu Wolnej Polski w cotygodniowych Podwieczorkach przy mikrofonie.

Należy też podkreślić, że wszyscy wymienieni wcześniej autorzy występowali na radiowej antenie nie tylko w roli autorów wierszy, prozy artystycznej i scenariuszy słuchowisk. Byli też komentatorami i recenzentami sztuki, spektakli teatralnych i filmowych, wspominali okres Polski niepodległej i śledzili z uwagą bieżące życie kulturalne w Polsce, w środowiskach emigracyjnych i w krajach zachodnich.

Wielu z nich – jak na przykład Wiktor Trościanko, autor audycji Odwrotna strona medalu, Tadeusz Chciuk-Celt w audycjach dla wsi, Gustaw Herling- -Grudziński w roli autora Listów do młodego komunisty czy Tadeusz Nowakowski jako redaktor Panoramy Dnia – wchodziło w rolę komentatorów bieżących wydarzeń politycznych i spraw wykraczających poza teren sztuki i literatury. Inteligencja i erudycja, wysoka kultura językowa ich wypowiedzi, podobnie zresztą jak i innych komentatorów politycznych Rozgłośni Polskiej RWE – towarzyszące koniecznej często złośliwości i ironii – sprawiały, iż dostarczali słuchaczom nie tylko uciechy, że ktoś „wygarnia” komunistom prawdę, ale również pokazywali, jak to robić, nie zniżając się do poziomu „pyskówki” i kłótni. Ta swoista „elegancja stylu”, rzeczowość i sposób argumentacji odwołujący się do konkretów i faktów stanowiły znakomitą lekcję kultury politycznej – jakże odległej od wzorców szerzonych niegdyś w „Trybunie Ludu”, a i dziś niekiedy w największych stacjach telewizyjnych.

Zapewniali oni od samego początku wysoki poziom radiowego programu – zarówno ze względu na treści w nim zawarte, jak i na formę oraz sposób ich radiowej realizacji. Jak pisał pod koniec lat 50. uciekinier z Polski Henryk Rozpędowski, który monitorował program na prośbę samego Jana Nowaka-Jeziorańskiego:

Uderzała staranność i czystość nagrań. Dwa słyszane wtedy słuchowiska, Farma zwierzęca według Orwella i adaptacja tekstu Kiplinga w reżyserii Wacława Radulskiego, były majstersztykami radiowej roboty, inwencji i wyobraźni. Żadnych kiksów w zmianach i przenikaniu sekwencji, bezbłędna operacja planami, czyste dźwięki, doskonale wspierająca treść muzyka, rytm, dynamika, ekspresja. Dobry przykład wysokiego radiowego rzemiosła, kultury i smaku. We wszystkich audycjach techniczna perfekcja. Mój ty Boże – pomyślałem – ileż w tym pracy. […] Leci ten wypieszczony produkt w eter i napotyka warkot zagłuszarekH. Rozpędowski, Był chamsin, Londyn 1994, s. 62.[26].

W późniejszych latach do zespołu RWE dochodzili inni znani publicyści i ludzie ze świata kultury i sztuki. W latach 60. Henryk Rozpędowski, Jerzy Kaniewicz, Piotr Guzy, Czesław Dobek. Na początku lat 70. Włodzimierz Odojewski, który po odejściu na emeryturę Romana Palestra redagował programy kulturalne Rozgłośni, korzystając ze współpracy pisarzy i krytyków literackich z kraju. Od drugiej połowy lat 70. coraz więcej miejsca na antenie zajmowały teksty powstałe w „drugim obiegu” wydawniczymSzerzej piszę o tym w artykule: Literatura niezależna i prasa podziemna w Rozgłośni Polskiej RWE, [w:] Czas Bibuły 1. Mechanizmy – ludzie – idee, red. R. Wróblewski, Wrocław 2013, s. 23–36.[27]. Kolejna dekada – wraz z objęciem kierownictwa Rozgłośni Polskiej RWE przez Zdzisława Najdera – przyniosła napływ dziennikarzy i ludzi kultury z kraju, między innymi etatowe zatrudnienie w monachijskiej Rozgłośni przyjął Jacek Kaczmarski, zaś częstymi uczestnikami audycji kulturalnych byli przebywający na Zachodzie pisarze i eseiści: Jakub i Wojciech Karpińscy, Barbara Toruńczyk, Ewa Bieńkowska, Krzysztof Rutkowski, Bronisław Wildstein i wielu innych.

Poczynając od drugiej połowy lat 80. coraz częściej w audycjach monachijskiej Rozgłośni pojawiają się nie tylko teksty publikowane w „drugim obiegu” wydawniczym w Polsce, ale również ich autorzy mieszkający w kraju. Wolna Europa z wolna traciła charakter rozgłośni emigracyjnej – po upadku muru berlińskiego i otwarciu biura w Warszawie jesienią 1989 roku stając się częścią krajowego ładu informacyjnego. Ale aż do końca działalności Rozgłośni w czerwcu 1994 roku nie uległa zmianie struktura programu i to, co można nazwać jego zasadniczym przesłaniem, które można zilustrować strofą Czesława Miłosza z Traktatu moralnego:

Lawina bieg od tego zmienia,
Po jakich toczy się kamieniach,
I, jak zwykł mawiać już ktoś inny,
Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny.

Rozgłośnia Polska RWE, w miarę swoich możliwości, wpływała na zmianę biegu toczącej się – przez dziesiątki lat wydawało się przecież, że w sposób nieuchronny – lawiny systemu politycznego narzuconego społeczeństwu polskiemu przemocą i przyniesionego zza wschodniej granicy. Wpływała – kontynuując poetycką przenośnię – szlifując owe kamienie, czyli przeciwstawiając się, jak to określał Aleksander Wat, „pierekowce dusz” i sowietyzacji umysłów mieszkańców Polski.

Uwagi końcowe

W 1989 roku Jan Nowak-Jeziorański mógł tryumfalnie ogłosić, że najważniejszy cel działalności Radia Wolna Europa – przełamanie monopolu informacyjnego władz komunistycznych w Polsce – został osiągnięty. Trzeba jednak pamiętać, że sukces ten nie byłby możliwy bez pobudzenia społecznej aktywności w solidarnościowym zrywie lat 80., poprzedzonym działalnością zróżnicowanych ideowo ugrupowań demokratycznej opozycji poczynając od drugiej połowy lat 70. i ukształtowanym wtedy „drugim obiegiem” wydawniczym, który stał się rzeczywistą alternatywą wobec cenzurowanego i podległego nadzorowi partyjnych decydentów oficjalnego ruchu wydawniczego.

O tym, jak to wyglądało w praktyce redakcyjnej państwowych pism, mówił jeden z dyskutantów „Kultury Niezależnej” w rozmowie na temat „Koniec kultury PRL”:

No, ja to widziałem wspaniale na przykładzie Mieczysława Rakowskiego i jego „Polityki”, kiedy on nieszczęsny siedział nad tekstem, wiedział, że ten tekst powinien wrzucić do kosza i wiedział jednocześnie, że jeżeli to zrobi, to ten tekst ukaże się w prasie podziemnej. I w związku z tym zaczynał kombinować, czy nie lepiej jednak, narażając się i prowadząc rozmaite chytre gry – opublikować go w „Polityce”, szukając takiego czy innego poparciaKoniec kultury PRL-u (dyskusja), „Kultura Niezależna” 1984, nr 2, s. 30.[28].

W okresie legalnego istnienia NSZZ „Solidarność” cenzura łagodniała, a w procesie „detotalizacji” polityki kulturalnej władz uczestniczyły całe grupy społeczne. Wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku zahamowało ten proces, ale go nie powstrzymało. Dalej poza zasięgiem cenzury publikowano podziemne gazety i książki, a poza kontrolą instytucji państwowych pojawiały się spektakle teatralne, dzieła filmowe, wystawy plastyczne, koncerty muzyczne, przenosząc się do kościołów i pomieszczeń parafialnych bądź do lokali prywatnych. Partyjno-państwowy monopol informacyjny i wydawniczy został poważnie naruszony.

Na podstawową przyczynę tego stanu rzeczy wskazał jeden z uczestników cytowanej wyżej dyskusji, przeprowadzonej w 1984 roku:

Ja bym przy okazji wrócił do pytania, czy nam się po 13 grudnia zmienił ustrój i ja bym powiedział, że się zmienił. Myślę nawet, że zmienił się troszeczkę wcześniej, a to w tym sensie, że w tym kraju przez ileś tam lat nie istniało coś takiego jak opinia publiczna. I od któregoś momentu zaistniała. Nawet zachowania samej władzy zaczęły być oceniane, komentowane i jawne. Na początku działo się to za pomocą prasy podziemnej, z okresu 1976–1980, także przez radio. Potem apogeum tej historii to jest okres „Solidarności”. Trzynasty grudnia tej sprawy zaistnienia opinii publicznej nie zmienił, tego czołgami generał nie zlikwidował i nie zlikwidujeTamże, s. 31.[29].

Stan wojenny – wprowadzony przez ekipę gen. Wojciecha Jaruzelskiego – spowodował, że wolne słowo, które wyszło na powierzchnię życia publicznego, z powrotem musiało zejść do podziemia. Ale zatrzymać owej fali wolnościowego zrywu komunistycznym zarządcom PRL nie udało się. Liczba konspiracyjnie wydawanych czasopism i książek spadła co prawda znacząco w porównaniu z okresem legalnej działalności „Solidarności”, ale tylko w 1982 roku ukazało się 786 podziemnych gazet i czasopism oraz 273 książki i broszuryLiczby te podaję za: J. Kamińska, Bibliografia publikacji podziemnych w Polsce 13 XII 1981 – VI 1986, Paryż 1988, s. 17, 21.[30], w następnym pięcioleciu liczba czasopism nieznacznie spadła, zaś książek i broszur – wzrosła.

I tu – jak się wydaje – tkwi rzeczy sedno. Działania emigracyjnej rozgłośni, które w wielkim skrócie przypomniałem w tym szkicu, nie odbywały się w społecznej próżni. Dzięki temu nadzieja i wiara, którym dał wyraz Jan Nowak-Jeziorański w okrzyku kończącym inauguracyjne przemówienie w Głosie Wolnej Polski RWE 3 maja 1952 roku: „Polska żyje! Polska walczy! Polska zwycięży!”, znalazły swoje spełnienie.

Tekst pochodzi z 11. numeru kwartalnika „Nowy Napis”.

Podwójne wydanie kwartalnika, poświęcone „Solidarności”, jest dostępne w e-sklepie Instytutu Literatury.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Konrad Witold Tatarowski, Radio Wolna Europa w walce o wolność słowa w Polsce w latach 1952–1989, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 143

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...